Nasza wspólna historia rozpoczęła się w 1969 roku – zaczyna opowieść pani Gabriela Głogowska, niegdyś uczennica Liceum Ekonomicznego w Gliwicach, przy ul. Okrzei, w miejscu dzisiejszego  Górnośląskiego Centrum Edukacyjnego im. M. Skłodowskiej-Curie. Ona i jej koleżanki spotykają się regularnie co 5 lat od czasu zdania matury. W tym roku od egzaminów minęło już pół wieku…

Szkoła zwana „klasztorem”

Do liceum uczęszczały tylko dziewczyny (nie wiadomo dlaczego), dlatego też szkoła ta była nazywana potocznie „klasztorem”.
- Faktycznie, wymagania wobec uczennic były nadzwyczaj rygorystyczne: jednakowe granatowe garsonki, tarcze z nazwą szkoły naszyte na lewym rękawie, obowiązkowe noszenie granatowych beretów od listopada do marca – wylicza pani Gabriela. - Długość spódniczek – 10 cm nad kolanem, szerokość nogawek w spodniach – dzwonach 20 cm. Tego wszystkiego pilnował z podziwu godną konsekwencją dyrektor Ryszard Ruszel, który poruszając się po Gliwicach swoim trabantem, nazywanym przez nas „mydelniczką”, wprowadził jeszcze inne rygory, jak np. zakaz przebywania w kawiarniach i restauracjach.
Pani Gabriela ze śmiechem opowiada, jak dyrektor z wielkim zaangażowaniem odwiedzał gliwickie lokale, by sprawdzić, czy jego zakaz jest respektowany i dziewczyny, nie daj boże, nie umawiają się w tak zakazanych miejscach z chłopakami. Mimo tego, a być może właśnie dlatego, dziewczyny bardzo zżyły się ze sobą. Klasa pani Gabrieli nie tylko osiągała najlepsze wyniki w nauce w całej szkole, ale też słynęła z koleżeńskich relacji.

Niczym muszkieterki

- Przyświecała nam zasada „jedna za wszystkie, wszystkie za jedną” – mówi pani Gabriela. Wracając wspomnieniami do lat szkolnych wyjaśnia, że w programie nauczania, oprócz przedmiotów ogólnych i zawodowych, były jeszcze takie, jak statystyka, rysunek techniczny i wiedza o filmie.
Przez 4 lata powstała bardzo silna więź między uczennicami, która przetrwała do dziś.
- W tym roku, 2 maja obchodziłyśmy złoty jubileusz 50 lat po maturze – mówi z dumą nasza rozmówczyni. - Spotkało się 14 osób z 22, które ukończyły szkołę – dodaje.

Widują się co 5 lat

Niegdyś dziewczyny, dziś już kobiety spotykają się w Gliwicach regularnie, co 5 lat. Dawniej spotkania odbywały się w nieistniejących już lokalach „Myśliwska”, „Trojak”, „Gondola”, „Bagatela”, w kawiarni przy NOT, w „London Pubie”, „New York Cafee”. Dwa ostatnie spotkania, w tym tegoroczne, jubileuszowe, miało miejsce w restauracji Sylvia.
- I znów wspominałyśmy jak te 4 lata wspólnej nauki ukształtowały nasze postawy życiowe, dały nam piękny kapitał w postaci umiejętności współpracy, wzajemnej życzliwości, lojalności, pracowitości i systematyczności – uśmiecha się pani Gabriela. - Te cechy okazały się bardzo przydatne w codziennym życiu.
Absolwentki ekonomika znów umówiły się na spotkanie w Gliwicach, tym razem już za 2 lata, w roku 2025.
- I już dziś cieszymy się na następne cudowne wspólne chwile – kończy opowieść gliwiczanka.

Adriana Urgacz-Kuźniak