Możliwości są dwie. Albo ten, kto trafi na kurs żeglarski będzie pływał okazyjnie, albo wsiąknie w środowisko i stanie się częścią żeglarskiej braci. Tam, gdzie trafiliśmy, do gliwickich klubów żeglarskich, odnaleźliśmy tylko tych drugich. Zaangażowanych, pełnych pasji, działających na rzecz społeczności, której są integralną częścią.

All hands on deck

- to popularne żeglarskie hasło powinno być mottem Śląskiego Yacht Clubu. Bo przeszedł już wiele dróg, jego jachty stały u wielu przystani, a teraz od podstaw buduje przystań żeglarską nas Dzierżnem Dużym. Dodajmy, że buduje rękami klubowiczów, których jest zresztą niemało, bo ok. 200. Gdy tylko ktoś ma wolną chwilę, przyjeżdża na stanicę, bierze młotek w rękę i działa, by z tego działania zrodziła się przyszła marina. W weekendy na klubowiczów w kuchni polowej czeka żeglarska grochówka. Żagle powiewają na wietrze i słychać odgłos wiatru grającego na wantach.

W miejscu, które jeszcze do niedawna było pokryte – nie bójmy się użyć tego słowa – chaszczami, stoją już pierwsze budynki, bardzo estetyczne, drewniane, z oknami stylizowanymi na bulaje. Jest też solidny pomost i olbrzymia hala namiotowa. Nie da się jednak ukryć, że to miejsce wciąż się rodzi, niemało tu materiałów budowlanych, desek i innych elementów świadczących o trwającej budowie.

- Marina budowana jest metodą gospodarczą – wyjaśnia komandor klubu, Grzegorz Kuźniak. - Środki finansowe pozyskiwane są ze składek, wolnych datków i szkoleń żeglarskich. Cała budowa finansowana jest tylko z tych 3 źródeł. Wszystko jest robione pracą klubowiczów, jedynie ciężki sprzęt trzeba czasami wynająć.

66 lat Śląskiego Yacht Clubu

Działający przy Politechnice Śląski Yacht Club ma obecnie 66 lat. Spod jego żagli wyszło wielu utalentowanych żeglarzy i wielu zapewne jeszcze wyjdzie - W 2020 roku utworzona została w klubie szkoła żeglarstwa SYC, w której obecnie trwa 7 różnych szkoleń przygotowujących do otrzymania patentu żeglarza jachtowego, morskiego sternika jachtowego, sternika motorowodnego, a także kursy SRC czyli radiooperatora, kursy nawigacji terestrycznej i astronawigacji oraz kurs nauczyciela żeglowania. Na podstawowy kurs żeglarski zapisać się może młodzież od 14 roku życia.

Z Gliwic do Bałtyku – SYC tego dokonał!

Żeglarze Śląskiego Yacht Clubu ostatnimi czasy aż 3 razy udowadniali, że z Gliwice mają połączenie z morzem. Każdy z rejsów był inny. Pierwszy – żeby przetrzeć szlaki.

- Chcieliśmy sprawdzić, czy naprawdę można dotrzeć z Gliwic do portu Szczecin – wyjaśnia komandor SYC. – Podczas drugiego rejsu „dezetą” zatytułowanego „Odra dla zuchwałych”, chcieliśmy sprawdzić, w jakim czasie jedna załoga jest w stanie dopłynąć z portu Gliwice do portu Szczecin. Ustanowiliśmy rekord Polski – dopłynęliśmy w 6 dni. Było to okupione dużym wysiłkiem – 2 osoby z 10 odpadły, ponieważ nie wytrzymały tempa. Było mało spania, dużo pływania – wspomina z uśmiechem Grzegorz Kuźniak.

Trzeci był Solar Rejs. Miał sprawdzić, czy da się pokonać odcinek z Gliwic do Bałtyku na układzie elektrycznym.

- Nie zrealizowaliśmy w całości tego projektu, bo nie mieliśmy zasilania solarnego –  przyznaje komandor. - Niestety technicznie jest to jeszcze niemożliwe, natomiast traktowaliśmy łódź jak samochód elektryczny – w dzień płynęliśmy na napędzie elektrycznym, w nocy w stanicach ładowaliśmy akumulatory i w ten sposób chcieliśmy udowodnić, sobie przede wszystkim, że napędy elektryczne mogą wejść do tej dziedziny transportu – dodaje.

W rejsach tych brały udział m.in. osoby niepełnosprawne. Bo działalność na ich rzecz jest jednym z najważniejszych działań społecznych, jaki wzięli na siebie członkowie klubu.

Żagiel nadziei

Gdy piszemy ten tekst, grupa niepełnosprawnych z Warsztatów Terapii Zajęciowej Tęcza właśnie rozpoczyna ze Śląskim Yacht Clubem rejs po Wielkich Jeziorach Mazurskich.

- Co roku organizujemy w ramach akcji Żagiel Nadziei różne wydarzenia – wyjaśnia komandor Kuźniak. - W tym roku będzie przeprowadzony rejs po Wielkich Jeziorach Mazurskich, z ekipą z Fundacji Różyczka, z Warsztatów Terapii Zajęciowej. W rejsie uczestniczyć będzie 8 załogantów z Fundacji i 4 żeglarzy oraz 2 opiekunów z WTZ.

Uczestnicy Warsztatów Terapii Zajęciowej Tęcza przez kilka tygodni dzielnie szkolili się nad jeziorem i na jeziorze Dzierżno Duże tak, aby na rejsie po Mazurach stanowić pełnoprawną załogę. Taką, która wie, za jaki sznurek pociągnąć i jak zachować się na pokładzie jachtu. Dla nich to życiowa przygoda. Dla klubowiczów SYC misja i pewien rodzaj frajdy, jaką niesie pomaganie przez żeglowanie.

Żeglarstwo w sportowym duchu

Niemal dekadę starszy od Śląskiego Yacht Clubu jest Klub Wodny Garland, działający nad Dzierżnem Małym. Powstał niedługo po wojnie, w 1948 roku, a jego domeną jest sportowe podejście do żeglarstwa. Nie dziwią zatem osiągnięcia, jakie klub ma na swoim koncie. Rok temu instruktor Kamil Stęplowski został Trenerem Roku, a organizowane przez Garland i Śląski Yacht Club regaty Dzierżno Cup, również okazały się najlepszym wydarzeniem tego typu w 2022 roku.

W odbywających się w październiku Dzieżno Cup udział wzięło aż 150 startujących. To naprawdę imponujący wynik,.

- W tym roku spodziewamy się podobnej frekwencji lub większej – mówi Kamil Stęplowski i dodaje, że to nie jedyne regaty organizowane przez Garland. Już w kwietniu odbyły się otwarte regaty LOK, w których na Dzierżnie Małym udział wzięło 108 zawodników. Z kolei we wrześniu planowane są regaty tylko dla optymistów (najmniejsze żaglówki), dla dzieci do 12 roku życia. Będą to międzywojewódzkie mistrzostwa młodzików. Wystartują w nich zawodnicy z trzech województw – dolnośląskiego, opolskiego i śląskiego.

Mali żeglarze w maleńkich łupinkach

Na Dzierżnie Małym Garland szczególnie rzuca się w oczy, bowiem z jego przystani wypływają małe dzieci w najmniejszych możliwych żaglówkach – optymistach. Zdarza się, że pływają nimi 6-8-latki, ale najlepszym czasem na rozpoczęcie przygody z żeglarstwem jest wiek 7-8 lat.

- Do szkółki przychodzą dzieci, które nie miały styczności z wodą. Nie wymagamy od nich nawet umiejętności pływania. Grunt, żeby się nie bały wody. Początkowo uczymy ich bez żagielka tego, jak sterować łodką, żeby się oswoiły. Dopiero potem ćwiczymy z żagielkiem. Tłumaczymy im, na czym to wszystko polega, co zrobić, żeby żaglówka płynęła, a co, żeby się zatrzymała. Uczymy ich halsować podstawowymi kursami, a potem halsóweczką, czyli pod wiatr – wyjaśnia meandry nauki żeglarstwa dla najmłodszych Agnieszka Johann. - Dzieci, które złapią bakcyla ciągną to nadal i są u nas przez parę lat. Niektóre są w szkółce, a niektóre chcą się ścigać, więc przechodzą do sekcji regatowej i pływają już na wyczynowym sprzęcie, ścigając się na regatach w całej Polsce i Europie.

Zawodnicy w kadrze Polski

Klub Wodny Garland może się pochwalić trzema kadrowiczami. To Kinga Szlachetka, którą niedawno brała udział w mistrzostwach Europy w hiszpańskim Kadyksie i została drugą Polką wśród całej stawki. Do kadry Polski powołani zostali także Michał Trzpis oraz Michał Godlewski.

Mali żeglarze w maleńkich łupinkach cd.

Mała dziewczynka targa w dół slipu białą optymistkę. Ubrana jest w kombinezon piankowy i bardzo zawzięta w swoich działaniach. Nie prosi nikogo o pomoc. Jest samodzielna, zdeterminowana.

- Prowadzimy szkolenia w łódkach jednoosobowych, więc przede wszystkim uczymy dzieci samodzielności i umiejętności radzenia sobie w trudnych warunkach – opowiada Agnieszka Johann. - Zimno, nie zimno, pada nie pada. W zeszłym roku w kwietniu na regatach padał śnieg – odczuwalna temperatura -3. Też pływaliśmy. Oczywiście oni mają odpowiedni do tego strój. Zawsze też uczymy ich współpracy na brzegu. Oni na wodzie ze sobą rywalizują, na brzegu sobie pomagają – dodaje z nieskrywaną dumą.

Adriana Urgacz-Kuźniak

Galeria

wstecz

Komentarze (0) Skomentuj