Stan schodów przy ul. Daszyńskiego 14 i 16 woła o pomstę do nieba! Jest niebezpiecznie, a o tym, by z oferty mieszczących się tam punktów usługowych mogły skorzystać osoby niepełnosprawne, mające problemy z poruszaniem się lub rodzice z dziećmi w wózkach – w ogóle już nie ma mowy. Od roku trwają w tej sprawie rozmowy pomiędzy wspólnotami a miastem. Bo clou sprawy jest takie, że schody – choć prowadzą do budynku należącego do wspólnot – leżą na działce miasta.

Można dziś domniemywać, że przy sprzedaży budynku doszło do jakiejś pomyłki. I tak schody znalazły się na osobnej działce, 605 obręb Nowe Miasto, która należy do Miasta Gliwice. Potwierdza to zresztą sam ZMB I TBS w piśmie z 5 października ubiegłego roku. A jednak to na wspólnocie ciążyć ma obowiązek naprawy ich fatalnego stanu.

Józef Mikulski, przedstawiciel jednej ze wspólnot, który poprosił Nowiny o pomoc, opowiada, że gdy przyjeżdża do niego klient niepełnosprawny lub słabo chodzący, schodzi do niego na dół, by zapewnić mu bezpieczeństwo. Zresztą, szerokość podestu wyklucza poruszanie się po nim wózków. To błąd zaszły, ale również wymagający rozwiązania.

W kolejnych uchwałach wspólnoty są skłonne częściowo partycypować w kosztach remontu. Mogą schody przejąć, ale tylko wtedy, gdy zostaną wyremontowane. To zrozumiałe – koszt ich naprawy jest ogromny, a – podkreślmy raz jeszcze – znajdują się na działce miasta.

O wyjaśnienie sytuacji prosimy Zarząd Budynków Miejskich oraz Zarząd Gospodarki Mieszkaniowej. Odpowiedź dostajemy od tego pierwszego:

- Sprawa remontu schodów jest przedmiotem rozmów pomiędzy wspólnotami mieszkaniowymi Daszyńskiego 14 oraz 16 z ZGM. Ostatnie spotkanie w tej sprawie odbyło się 13 bm. w ZGM , a kolejne spotkanie -  w gronie zarządów wspólnot - zaplanowane jest na dzień 19 bm – czytamy w odpowiedzi.

We wtorek, 19 września dzwonimy do Józefa Mikulskiego. Tym razem nie ukrywa, że jest zadowolony z wyniku rozmowy. Otrzymał deklarację, zgodnie z którą miasto pokryje 50% kosztów remontu, a wspólnoty złożą się na resztę: Daszyńskiego 16 - 20%, a Daszyńskiego 14 – 30%. Co więcej, urzędnikom przypadła do gustu propozycja wnioskodawcy, aby schody całkowicie zdemontować, a wybudować tylko dwa mniejsze podejścia do klatek ze wspólnym podestem, wyposażonym w barierkę i na tyle szerokim, by mogły się po nim przemieszczać wózki.

- Dziękuję za pomoc – mówi Józef Mikulski pełen nadziei, że doszło wreszcie do rozwiązania tej patowej sytuacji. Pozostała już tylko ostateczna zgoda Miasta.

aku

Galeria

wstecz

Komentarze (0) Skomentuj