Tym przykładem przestrzegamy osoby próbujące poznać drugą połówkę przez internet. 
Nieprzyjemna sytuacja spotkała pewną gliwiczankę, która umówiła się na spotkanie z mężczyzną poznanym na jednym z portali kojarzących pary. 

„Kawaler” przyjechał dobrym samochodem i zabrał kobietę na przejażdżkę. W końcu zatrzymał się w rejonie Ligoty Zabrskiej, a gliwiczanka wysiadła na chwilę z auta, by zapalić papierosa. Nie zdążyła nawet dobrze zaciągnąć się dymkiem, gdy samochód ruszył, odjeżdżając z jej torebką, w której był między innymi portfel oraz telefon komórkowy. Mało tego – kobieta została nawet bez płaszcza...

Powiadomieni o sprawie policjanci z komisariatu w Sośnicy natychmiast rozpoczęli dochodzenie. Dzięki monitoringowi szybko ustalili pojazd oraz jego właściciela, mieszkańca Zabrza. Gdy go odwiedzili, okazało się jednak, że nie był to poszukiwany absztyfikant… Owszem, auto należało do tego mężczyzny, ale nie było przez niego użytkowane.  

Mundurowi pojechali więc do innego zabrzańskiego mieszkania, w którym zastali już interesującego ich, a przede wszystkim okradzioną gliwiczankę, kierowcę. Skradzione przez niego mienie odzyskano w całości.

Cóż, najwyraźniej 39-latek nie uwzględnił w swoim randkowym planie licznych w naszym mieście kamer monitoringu... 

- Historia powinna być przestrogą dla kobiet, ale nie tylko dla nich. Pamiętajmy: osoby poznane przez internet nie zawsze są takimi, jakimi się prezentują - mówi podinsp. Marek Słomski, oficer prasowy KMP Gliwice. 
wstecz

Komentarze (0) Skomentuj