W Polsce jest większy respekt dla policjanta, ale w Niemczech lepsze i nowsze radiowozy. U naszych zachodnich sąsiadów nie traci się czasu na ręczne pisanie. I policja lepiej jest wyposażona. Takie obserwacje poczynił w ciągu tygodnia w Gliwicach gość z Niemiec. 

Rozmawiamy z Andreasem Deminem, niemieckim policjantem z Weinsberg w Badenii-Wirtembergii, który przez tydzień towarzyszył kolegom z gliwickiej drogówki. Potem pomagał funkcjonariuszom z komisariatu autostradowego. 

Andreas ma 26 lat, od siedmiu służy w niemieckiej policji, obecnie studiuje w jednej z policyjnych szkół. Do nas przyjechał w ramach praktyk. Chciał zobaczyć, jak pracują polscy mundurowi. Wybrał Gliwice, bowiem tu są jego korzenie (nad Kłodnicą mieszkają krewni, dziadek). Mimo że polizeiobermeister urodził się w Niemczech, bardzo dobrze mówi w naszym języku. 

Podczas kontroli kierowców w Gliwicach spotkał się pan pewnie ze zdziwieniem na widok munduru z napisem „polizei”. 
Tak, ludzie dziwnie patrzyli. Wprawdzie mój mundur jest podobny do polskiego, ale ten napis... 

Kierowcy zagadywali?
Kontrolowani ludzie nic nie mówili, tylko się przyglądali. Ale podczas otwarcia ulicy Częstochowskiej niektóre osoby podchodziły do mnie i pytały, skąd pochodzę, dlaczego tu jestem. Mówiono mi, że dobrze mówię po polsku. 

Bo to akurat prawda. Ale przecież pan ma polskie korzenie. Bywał pan wcześniej w Gliwicach?
Przyjeżdżałem tu jako dziecko. Moja miejscowość w Niemczech jest nieduża, ma zaledwie cztery tysiące mieszkańców. Gliwice zawsze wydawały mi się więc wielkim, starym miastem. Miło było spacerować waszymi ulicami.  

Jeździł pan teraz z naszą drogówką. Porozmawiajmy więc na temat polskich kierowców. Problemem jest często jazda po alkoholu. Spotkał się pan z tym? 
Tak, jechaliśmy do wypadku, w którym kierowca nie zapanował nad pojazdem na zakręcie i uderzył w kościelny płot. To było w Rudzińcu. Okazało się, że ten mężczyzna nie miał prawa jazdy, bo stracił je przez alkohol, a teraz znów był pijany! Ale to nie jest tylko polski problem. W Niemczech też sporo kierowców jeździ po spożyciu. 

Czyli to pana nie dziwi. Ale na pewno jest coś, co zaskoczyło.
Owszem. Polscy kierowcy zupełnie inaczej niż nasi zachowują się względem pieszych na pasach. W Niemczech każdy samochód się zatrzymuje i przepuszcza pieszego, a tutaj to piesi czekają. Trochę tego nie rozumiem. Ale to wynika pewnie z odmiennych przepisów w naszych krajach. W Niemczech kierowca ma obowiązek się zatrzymać, jeśli tylko widzi, że ktoś zbliża się do oznakowanego przejścia.   

A co z pozycją policjanta. Ciekawi mnie, czy Polacy i Niemcy mają podobny stosunek do stróżów prawa.
O, nie. Podczas kontroli drogowych w Gliwicach zauważyłem, że wasi kierowcy czują do policji większy respekt.

Naprawdę? Nie chce mi się w to wierzyć. Przecież Niemcy są takim zdyscyplinowanym narodem...
Niemcy dyskutują z policją. „Dlaczego mnie zatrzymujecie, przecież tylko pasów nie miałem zapiętych”. Albo: „dlaczego nie gonicie prawdziwych przestępców”. 

O,  Polacy też narzekają, że policja nigdy nie ściga prawdziwych przestępców, tylko zatrzymuje niewinnych.
(śmiech) Ale u nas chyba są jeszcze większe prawa, dlatego tego respektu jest coraz mniej.  

A jak pracuje polska policja? Tylko szczerze! Jak pan to widzi.
W samej służbie różnicy nie ma. Niemieccy mundurowi wykonują taką samą pracę, jak polscy. Jedyne, co mnie u was naprawdę bardzo zdziwiło, to to, że wszystko jest stare... Sprzęt, budynki, niektóre samochody. Wsiadasz do radiowozu i zastanawiasz się, czy w ogóle zapali. Poza tym w Polsce wszystko trzeba pisać ręcznie. W ten sposób traci się czas. 

W Niemczech policja nie jest zawalona dokumentacją?
U nas też dużo się dokumentuje, ale u was to dłużej trwa. 

Mówi pan, że budynki u nas stare... Pewnie ma pan na myśli komendę miejską, w której właśnie siedzimy. Ale muszę zdradzić, że niektóre komisariaty są w gorszym stanie...
Jeszcze gorszym?

Mamy nowy III komisariat, supernowoczesny. Ale to tylko jeden. 
Nie wiem, jak to jest u was, ale w Niemczech bardzo zwraca się uwagę na przepisy bezpieczeństwa i higieny pracy. Jeśli na przykład wentylator przestał działać, to od razu go trzeba wymienić. 

Dobrze się mają niemieccy policjanci. A jakimi radiowozami jeździ się w pańskim landzie? Bo chyba w każdym wygląda to inaczej?
Tak. W całych Niemczech policja działa na takich samych zasadach, ale poszczególne landy mają własną strukturę i reguły. Policjanci chodzą więc w innych mundurach, jeżdżą innymi samochodami. My mamy mercedesy. 

Nieźle. Rozumiem, że nie są to wiekowe pojazdy.
Policja bierze samochody w leasing. W ten sposób co trzy lata wymieniamy radiowozy na nowe. 

Trzy lata służył pan w drogówce na niemieckiej autostradzie. Na większości tych dróg nie ma u was ograniczenia prędkości. Czy Niemcy lubią w związku z tym wcisnąć gaz do dechy?  
Niemcy jeżdżą szybko, ale nasze drogi są bardzo dobre, równe. U nas da się tak jeździć.

Właśnie. Drogi. Jak pan widzi nasze?
Jest poprawa! Ostatnio byłem w Polsce siedem lat temu i teraz zauważyłem, że jest dużo lepiej. Macie coraz lepsze drogi. Kiedyś to były porządne dziury.

Na razie służy pan w drogówce. Co po szkole?
Po szkole uzyskam tytuł „kommissar” i będę miał więcej możliwości wyboru. Za rok czeka mnie jeszcze praktyka w policji kryminalnej. Ale chyba ostatecznie wrócę do drogówki. W tym wydziale podoba mi się najbardziej.

A jak pan widzi ten wydział w naszej komendzie? Jak się pracowało z polskimi kolegami?
Fajnie. Wszyscy byli bardzo mili. W ogóle w tej komendzie panuje przyjazna atmosfera. Dobrze się tu czułem.

Rozmawiała Marysia Sławańska 






wstecz

Komentarze (0) Skomentuj