Profesor Leszek Balcerowicz gościł z wykładem w gliwickim CK Jazovia, na zaproszenie Pawła Kobylińskiego. Na chwilę przed spotkaniem z mieszkańcami, udało nam się zamienić kilka słów z bodaj najbardziej znanym ekonomistą w Polsce, którego działania zapisały się już na kartach historii.

W samorządzie Gliwic, podobnie jak w wielu innych samorządach w Polsce, wiele inwestycji utknęło na papierze, z powodu – jak tłumaczą włodarze – zablokowania pieniędzy z KPO. Czy faktycznie ich brak aż tak dotkliwie przekłada się na miejskie budżety?
Sytuacja samorządów w poszczególnych częściach Polski zależy przede wszystkim od tempa rozwoju gospodarki. Wskutek rządów PiS-u i szkód, które wyrządził, jeśli te szkody nie zostaną usunięte, w tym roku Polska stoi przed okresem bardzo powolnego wzrostu. Na to przede wszystkim zwróciłbym uwagę. To niebezpieczeństwo się da odwrócić, poprzez odkręcenie antyreform pisowskich. Ale oczywiście pieniądze zewnętrzne z Unii Europejskiej też by się przydały. Nie zastąpią lepszej polityki gospodarczej, ale mogą pomóc w finansowaniu niektórych inwestycji.
To, że duża część wyborców słusznie uważa, że wskutek polityki pisowskiej zablokowane są istotne środki unijne, mnie nie dziwi. Natomiast podkreślam znaczenie dużo większej mobilizacji społecznej po to, żeby Polska rozwijała się szybciej, a nie wpadła w stagnację wskutek kontynuacji złej polityki gospodarczej.

Niektórzy europosłowie zabiegają w Parlamencie EU o przekazanie pieniędzy z KPO bezpośrednio do samorządów. Czy to dobry pomysł?
Czy właściwe jest zwiększaniem kompetencji – a co za tym idzie – również środków finansowych dla władz regionalnych? Tak. To jest propozycja godna analiz. Nie zastąpi to jednak denacjonalizacji gospodarki i przywrócenia praworządności w systemie sprawiedliwości.

A jednak partia rządząca przekonuje nas o tym, że jest dobrze. Że pieniądze są, również te przeznaczone na wydatki społeczne.
W PRL-u też były. Drukowało się je, stąd gigantyczna inflacja w 1989. Jeżeli oni twierdzą, że są pieniądze i na tym kończą, to jest to co najwyżej ćwierćprawda. Mamy rosnący deficyt budżetowy. W zeszłym roku był wysoki, jeszcze zanim nastąpiło spowolnienie gospodarki, którego należy się spodziewać w tym roku. PiS zostawia więc po sobie bardzo złą sytuację gospodarczą, co w zeszłym roku nie było jeszcze tak widoczne.

Inflacja już nas dopadła, ale wielu z nas nie pamięta lub pamiętać nie może czasów hiperinflacji, gdy na półkach sklepowych jajka drożały o kilkadziesiąt procent z dnia na dzień…
Tak, dokładnie pamiętam, jak dalece sięgał poziom tamtej inflacji – było to nawet 20-30% w skali miesiąca. Tak źle jeszcze nie jest, ale inflacja 10-20% rocznie jest bardzo zła dla ludzi i gospodarki. Po wygranych wyborach odpowiedzialność za Polskę przejmie opozycja. Ta katastrofa będzie wymuszać  działania antykryzysowe. Jeśli opozycja ich nie podejmie, pogorszy tylko sytuację ludzi.

Chodzi zapewne m.in. o powrót do poprzedniego wieku emerytalnego. Wiem, że pan, Panie Profesorze, jest zwolennikiem tego rozwiązania. Jak opozycja powinna przekonać do niego ludzi? Czy to aby nie zawracanie kijem Wisły?
Ludzi trzeba stawiać przed wyborem. Pokazywać im – wydatki wynoszą tyle, podatki tyle, lukę zapełnia deficyt. Zdecydujcie, czy chcecie, aby były pieniądze na służbę zdrowia? Na edukację? Nie jest realną opcją dalsze przyspieszone zadłużanie państwa, bo to wiązałoby się z ograniczonymi kosztami, które poniosą Polacy za kilka lat. Tej opcji nie ma. Pozostają tylko dwie – dalsze podwyżki podatków, albo ograniczenia określonych wydatków. Niech ludzie się wypowiedzą. Musimy temu towarzyszyć odpowiednia kampania wyjaśniająca. I pytania: jakie podatki chcesz podwyższyć lub z jakich wydatków chcesz zrezygnować? Powrót do poprzedniego wieku emerytalnego nie wystarczy, ale byłby ważnym krokiem.

W Wiadomościach w TVP często jako zagrożenie artykułowane jest wejście do strefy EURO, o które zabiegać ma opozycja. Panie profesorze, co Pan sądzi na temat przyjęcia euro?
Nie jest to propozycja, którą da się zrealizować szybko, a nawet gdyby było to możliwe, nie sądzę, żeby należało zrealizować to w takim tempie. Wejście powinno zostać poprzedzone kampanią informacyjną. Żadne szybkie wprowadzenie euro – co, jeszcze raz podkreślam, nie jest możliwe – nie jest w stanie zrekompensować tych szkód ustrojowych, które zrobił PiS. Trzeba się najpierw zabrać za usuwanie tych szkód. To, że euro nie jest lekarstwem na takie szkody, ma potwierdzenie między innymi w tym, co stało się z Grecją.

Panie profesorze, na koniec chciałabym, żeby wypowiedział się pan w kwestii gospodarczej, ale w skali bardzo, bardzo mikro – a mianowicie, doradził Czytelnikom w sprawie budżetów… domowych. Czy w związku z tak dużą inflacją, w ogóle warto oszczędzać?
Doradzanie w sprawie budżetów domowych to dla mnie zbyt poważne zadanie. Dlatego tę część zostawiam mojej żonie (śmiech).

Rozmawiała: Adriana Urgacz-Kuźniak

Profesor Leszek Balcerowicz - wiceprezes Rady Ministrów i minister finansów w rządach Tadeusza Mazowieckiego, Jana Krzysztofa Bieleckiego i Jerzego Buzka, a także były prezes Narodowego Banku Polskiego. Założyciel i prezes FOR – fundacji Forum Obywatelskiego Rozwoju, której celem jest  analizowanie wielu obszarów polityki gospodarczej i prawa oraz, poza diagnozą, tworzenie rekomendacji dla rządzących i dla opinii publicznej.

Galeria

wstecz

Komentarze (0) Skomentuj