Miejska spółka złożyła go w lipcu 2023, ale został wstrzymany … przez miejskich urzędników.

Trwa postępowanie wpisu do rejestru zabytkowych hal dawnej fabryki drutu, zabiega o to Stowarzyszenie Miasto Ogród Gliwice i społecznicy. Tymczasem miejska spółka GAPR, do której należą hale przy Dubois ( to te, w których do 2019 roku mieściło się stowarzyszenie Stara Fabryka Drutu, a później miały powstać Nowe Gliwice II do dziś niezrealizowane) z początkiem lipca 2023 r. złożyła wniosek o wyburzenie części budynków.

Procedury wpisowe nie zakończyły się i, jak informuje Mirosław Rymer, rzecznik prasowy Śląskiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków, potrwają co najmniej do 30 września, a ważna jest między innymi opinia Narodowego Instytutu Instytutu Dziedzictwa, której WKZ jeszcze nie otrzymał. Gliwicka spółka P.A. Nova działająca zarówno w imieniu spółki w likwidacji AIP, jak i GAPR złożyła odwołanie od decyzji WKZ do ministra kultury, ale także nie otrzymała jeszcze żadnej decyzji w tej sprawie.

W styczniu 2023 r. P.A. Nova złożyła, w imieniu właściciela, czyli będącej w likwidacji spółki AIP, wniosek o rozbiórkę zabytkowych hal fabrycznych. Aktywiści sprzeciwiają się planom zniszczenia obiektów będących przemysłowym dziedzictwem Gliwic. W maju 2023 r. roku złożyli więc petycję w tej sprawie, a podpisało się pod nią ponad 1000 osób. Wojewódzki Konserwator Zabytków w Katowicach odrzucił wniosek P.A Nova o wyburzenie zabytkowych hal Fabryki Drutu. Jednocześnie, na wniosek Stowarzyszenia Miasto- Ogród Gliwice, trwają procedury związane z wpisaniem hal do rejestru zabytków. Oznacza to wstrzymanie wszelkich działań wokół zabytku, w tym wyburzeń.

Skąd więc krok GAPR? - Ten wniosek dotyczy wyburzenia jednego budynku o nr ewidencyjnym 109 (budynek położony na północny wschód od komina, przy czym sam komin nie jest planowany przez spółkę do wyburzenia). Wniosek o wyburzenie został zawieszony przez Wydział Architektury UM z uwagi na procedowanie przez WKZ wniosku o wpis terenu do rejestru zabytków – informuje Łukasz Oryszczak, rzecznik prezydenta Gliwic.

Jak twierdzi Bogdan Traczyk, prezes GAPR, spółka stara się znaleźć inwestora dla wszystkich działek, które stanowią jej własność na terenie dawnej fabryki. - Inwestor ma je zagospodarować w zgodzie z wymogami miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego oraz przy zachowaniu racjonalnego zakresu ochrony konserwatorskiej wartościowych elementów istniejącej architektury, uzgodnionego z WKZ. W ramach przygotowania do takich działań inwestycyjnych pełnomocnikiem GAPR oraz Fabryki Łańcuchów jest spółka P.A. Nova, która uznała - z uwagi na to, że WKZ traktuje tereny GAPR oraz tereny Fabryki Łańcuchów jako jeden obszar - że w ślad za wnioskiem o pozwolenie na wyburzenia na terenie Fabryki Łańcuchów, należy złożyć również ten, de facto uzupełniający wniosek o pozwolenie na rozbiórkę jednego tylko budynku. Oczywiście P.A. Nova zdaje sobie sprawę, że postępowanie w sprawie tego wniosku musi być zawieszone w związku z postępowaniem WKZ – tłumaczy prezes GAPR.

Stanowisko miasta w stosunku do terenu danej fabryki drutu pozostaje niezmienne: obecny stan tego miejsca jest nieakceptowalny. -W czasie, w którym trwa zabudowa terenu po dawnej hucie Gliwice teren ten jest ostatnim tak zdegradowanym obszarem w ścisłym centrum miasta. Docelowo w miejsce to powinno powrócić życie, teren zyskać nowe funkcje. Spółka GAPR nie jest w stanie samodzielnie zrealizować takiego zadania, a w obecnej sytuacji finansowej miasta oraz w kontekście wyzwań inwestycyjnych (np. budowy nowego szpitala) miasto nie podejmie się idącej w setki milionów złotych rewitalizacji tego obszaru z własnych środków, więc konieczne jest pozyskanie zewnętrznego inwestora. Wartościowe architektonicznie budynki czy ich części z całą pewnością powinny zostać zachowane, ale rewitalizacja tego obszaru będzie wymagała wyburzeń. Ocena wartości historycznej zabudowań oraz tego czy i które z nich będą mogły zostać rozebrane pozostaje w gestii Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków. Liczymy na to, że WKZ zachowa się racjonalnie i w swojej decyzji zważy zarówno konieczność ochrony wartościowych obiektów, jak i potencjał inwestycyjny terenu – wskazuje rzecznik prezydenta i dodaje, że konieczność zachowania wszystkich zabudowań na tym obszarze w najczarniejszym scenariuszu może doprowadzić do tego, że nie uda się pozyskać inwestora i zabudowania będą się w kolejnych latach degradować aż rozpadną się same.

Małgorzata Lichecka

wstecz

Komentarze (0) Skomentuj