Rozmowa z prof. Piotrem Przybyłowskim, dyrektorem Śląskiego Centrum Chorób Serca, specjalistą w dziedzinie kardiochirurgii, transplantologii klinicznej i prof. Markiem Gzikiem, dyrektorem Europejskiego Centrum Innowacyjnych Technologii dla Zdrowia, kierownikiem katedry biomechatroniki Politechniki Śląskiej w Gliwicach.

Jak ważna jest diagnostyka w przypadku chorób serca? Czego ludzie nie robią, tym samym stając się pacjentami SCCS?
Prof. Piotr Przybyłowski:
Najważniejsza jest diagnostyka przesiewowa. W kardiologi to zauważenie pierwszych objawów i jak najszybsze zgłoszenie się do lekarza. Realizowaliśmy program „Zawał serca. Czas to życie”. Okazuje się, że w Polsce ta późna rozpoznawalność zawału serca jest częstsza u kobiet z małych ośrodków. Bo, mówiąc kolokwialnie: najpierw przygotowują śniadanie dla domowników, wysprzątają dom, a dopiero na końcu zgłaszają się z bólem wieńcowym do lekarza. A czas w kardiologii ma kapitalne znaczenie. Co więcej, większość chorób serca nie boli. Tak jest z nadciśnieniem czy wadami zastawkowymi w umiarkowanej formie. Zatem najprostsze badanie kardiologiczne, jak chociażby zmierzenie ciśnienia, jest niezwykle ważne.

Kardiologia, kardiochirurgia to przede wszystkim nowoczesny sprzęt. Jak duży skok w tym zakresie dokonał się w ciągu ostatniej dekady? 
Prof. Marek Gzik:
Wielką rewolucją w leczeniu chorób sercowych, z pogranicza medycyny i inżynierii, było wprowadzenie mało inwazyjnych zabiegów z wykorzystaniem stentów – jest tu bardzo dużo myśli inżynierskiej inspirowanej oczywiście przez ośrodki medyczne. Dla nas niezwykle ważne jest dostrzeżenie problemu: inżynierowie otrzymują, że tak to określę, zadania z ośrodków medycznych – takich jak Śląskie Centrum Chorób Serca, i starają się wypracować najlepsze rozwiązania. Inżynierowie, i to nie tylko z Politechniki, z wydziału inżynierii biomedycznej, rozwijają technologie idące w kierunku medycyny spersonalizowanej, a kariologia i kardiochirurgia obrazują jak postęp technologiczny dał niesamowite efekty przy zabiegach mało inwazyjnych ratujących czy wydłużających życie. To jest i sztuczne serce, i pompy wspomagania krążenia, i stenty, ale i cała sfera diagnostyki mogąca ustrzec nas przed poważniejszymi dolegliwościami.

Materiały odgrywają bardzo istotną rolę w medycynie XXI wieku. W kardiologii to szczególnie istotne ze względu na częste powikłania, jak chociażby zakrzepy powodujące udary. 
Prof. Piotr Przybyłowski:
Żeby zrobić coś mniej inwazyjnego wymaga to tzw. spakowania. I tu istotną rolę odgrywa cała generacja materiałów zapamiętujących kształt. Takich, które wracają do pierwotnego, przestrzennego, układu w określonej temperaturze, czyli naszych ludzkich 36,6 stopniach. To również materiały bardziej wytrzymałe. Podam przykład: w zastawkach płatki otwierają się i zamykają w ciągu długości naszego życia w milionach cykli, więc sztuczna zastawka musiałaby być wykonana z niezwykle trwałego, a jednocześnie ultra bezpiecznego surowca. Poza tym musimy pamiętać, że powinny to być materiały minimalnie trombogenne, czyli takie, które same przez się nie wywołują krzepnięcia krwi. Ważne jest więc stworzenie takich nie wywołujących odczynu zapalnego, a jednocześnie wytrzymałych i plastycznych. W stentach, o których wspomniał pan profesor, najpoważniejszym problemem w długotrwałej opiece nad chorym jest restenoza To długotrwały proces, który ma istotny wpływ na naturalny przebieg choroby, manifestujący się koniecznością wykonywania kolejnych rewaskularyzacji w następstwie nawrotu typowych dolegliwości dławicowych. I obecnie cała technologia produkcji stentów idzie w kierunku stworzenia polimerów kwasu mlekowego, które z biegiem czasu rozpuszczą się w naszych naczyniach. Przez krytyczny okres około zawałowy stent będzie spełniał swoją rolę udrażniając naczynia, potem - zaniknie nie powodując długotrwałych objawów. To oczywiście melodia przyszłości, ale ja zawsze mówię, że w obecnym świecie każda metoda mało inwazyjna wyprze tę bardziej inwazyjną. W końcu ktoś wymyśli stenty, które nie będą zarastały, ktoś wymyśli sztuczną zastawkę niewymagającą leków przeciwzakrzepowych, już jest rozrusznik serca nie wymagający elektrod, implantowany bezpośrednio do mięśnia sercowego. Tak, postęp technologiczny jest ogromny, ale żeby on się dokonywał, ważna jest bardzo podstawowa praca inżynierów.

Prof. Marek Gzik: Rzeczywiście jest duży nacisk na rozwój materiałów i pewnych rozwiązań konstrukcyjnych jak implanty typu stenty, gdzie o cechach wytrzymałościowych decyduje kształt, który projektujemy jako inżynierowie, ale też materiał. Suma daje nam odpowiednią wartość siły radialnej, której potrzebuje światło naczynia krwionośnego. Uzyskanie tego jest dość trudne: bo z jednej strony chcemy wprowadzać jak najmniejsze objętości sztucznych materiałów, z drugiej, wiąże się z tym obniżaniem cech wytrzymałościowych. Nowy trend faktycznie idzie w kierunku materiałów bioresorbowalnych – prowadziliśmy w konsorcjum z ośrodkami medycznym takie badania. Polegały na tym by zbudować stent wprowadzono w światło naczynia, który po kilku miesiącach, maksymalnie do pół roku sprawi, że naczynie się dobrze przebuduje, a materiał, z którego zrobiony był stent się rozpuści – w naszym organizmie nie będzie więc niczego sztucznego. Niestety, nie jesteśmy w stanie zbudować konstrukcji w pewnym sensie rekompensującej nieco gorsze cechy mechaniczne materiałów bioresorbowalnych. To znowu wyzwanie dla świata nauki.

Prof. Piotr Przybyłowski: Dla inżynierów jest w medycynie ważne pole do działania: chodzi o analizę ogromnych baz danych. Taki ośrodek, jak nasz ma kilka tysięcy pacjentów de facto monitorowanych przez 24 godziny na dobę. Dlatego wyzwaniem będzie stworzenie, w oparciu o sztuczną inteligencję, takich algorytmów, które wybiorą i prześlą lekarzowi raport uwypuklający obecność zmian wymagających szczególnej uwagi, gdyż mogą one stanowić zagrożenie dla chorych. Wobec ogromu danych i populacji pacjentów, klasyczna analiza oparta na wiedzy oraz pracy techników i lekarzy jest niemożliwa.

wstecz

Komentarze (0) Skomentuj