Gdy w wyszukiwarkę wpiszemy hasło „żłobek Bumaru Łabędy”, znajdziemy wiele wpisów publikowanych na przestrzeni ostatniej dekady, z których wynika, że w miejscu tym „prawdopodobnie straszy”.  Tak mają mówić mieszkańcy Łabęd, którzy „ponoć” zaobserwowali dziwne zjawiska – podejrzane hałasy, w tym krzyki i lamenty. Miejsce to postanowiła odwiedzić nocą grupa Mystery Hunters, badająca zjawiska paranormalne.

Wyobraźnię pobudza sam obiekt – opuszczony, trochę złowrogi i tajemniczy. Miejska legenda mówi o tym, że w tym miejscu mogło dojść do znęcania się nad dziećmi. Ale czy jakieś zmarło, by stać się nieszczęsnym duchem – tego, niestety, nie udało nam się potwierdzić.

Bez wątpienia budynek ma swój klimat – panujący w nim nieład, zawalające się stropy, powybijane okna i zrujnowane ściany a do tego przyroda, powoli zagarniająca to miejsce – stanowią doskonałą scenerię m.in. dla artystycznych zdjęć, teledysków czy filmów. W takich obiektach nie jest jednak bezpiecznie – ząb czasu nadgryzł ich konstrukcję, co oznacza, że w każdej chwili jakaś część stropu może spaść eksploratorom na głowę. Co jednak z duchami – czy rzeczywiście w miejscu tym można spotkać się ze zjawą? Grupa Mystery Hunters, do znalezienia odpowiedzi na to pytanie zaprzęgła specjalistyczny sprzęt.

Po wstępnych oględzinach budynku i rozmieszczeniu kamer, za pomocą dyktafonu analogowego przeprowadzona została sesja EVP (Electronic Voice Phenomenon). Łowcy duchów tłumaczą, że tego typu urządzenia są bardziej czułe na bodźce z zaświatów. Jednak dopiero badanie przy użyciu urządzenia RemPod (miernik temperatury, ruchu oraz pola elektromagnetycznego) przyniosło ciekawe rezultaty.

- Rempod to innymi słowy miernik pola elektromagnetycznego. Można go porównać do czujki ruchu. Przyjęło się, że duchy właśnie takim polem emanują. Kumulują energię, dzięki której są w stanie poruszać przedmiotami wytwarzając pole elektromagnetyczne. Gdy postawiliśmy Rempoda w jednym z pomieszczeń, ten zaczął impulsywnie reagować, nieustannie świecić diodami przez dobrych kilka minut. Nie było nas wtedy w tym pomieszczeniu. Jakaś silna energia skumulowała się wokół urządzenia. To tak jakby duch zaczął je dotykać, bawić się nim. Być może nawet duch dziecka – tłumaczy Radek z Mystery Hunters.

Eksploratorzy mieli tej nocy doświadczyć wielokrotnie dziwnych zjawisk. Ponoć zaobserwowali szkielet postaci przy użyciu kamery SLS, która mapuje kontury zjaw niewidocznych ludzkim okiem poprzez podłączonego do aparatu kinecta, czyli czujnika ruchu. Kontakt z drugą stroną miało udać się również uzyskać za pomocą urządzenia o nazwie Pryzmat, które pozwala duchom odpowiadać “tak” lub “nie” na konkretnie zadane pytania. Coś tej nocy dwukrotnie wskazało na swoją obecność zapalając zieloną diodę na urządzeniu.

Czy pogłoski na temat dziwnych dźwięków dobiegających ze żłobka w nocy i zaobserwowane rzekome kontury postaci, przechadzających się w jego murach, to nie przypadek?
Pełną relację z badań oraz więcej nietypowych zjawisk znajdziecie na YouTubie, na profilu MysteryHunters.

Galeria

wstecz

Komentarze (0) Skomentuj