Knury Knurów to zespół, który powstał z inicjatywy kilku młodych ludzi zakochanych w koszykówce. 

Spotykali się na boiskach szkolnych, spędzali w taki sposób wakacje. Część z nich trenowała w małych klubach szkolnych, cześć w knurowskiej drużynie KTK, część była członkami GTK Gliwice. Jedni byli na początku przygody z tą dyscypliną, inni mieli spore doświadczenie. Różniło ich wszystko, ale łączyła ich pasja, ogromna chęć rozwijania się i od samego początku bardzo fajne współdziałanie.

Młodzi koszykarze stanęli przed nie lada wyzwaniem: porzucić wszelkie marzenia o karierze koszykarza lub podjąć treningi w obcym otoczeniu w innym klubie. Część tych młodych ludzi, postanowiła ponownie spróbować swoich sił w KTK JS Invest, ale niestety trudność w adaptacji oraz duża różnica wieku spowodowały, że nastolatkowie postanowili wziąć sprawy w swoje ręce i powołali do życia własną drużynę. Dlaczego? Ponieważ w Knurowie nie ma klubu, który zajmuje się szkoleniem młodzieży na poziomie juniorskim, czyli powyżej 16 lat. Jest szkółka dla młodzieży ze szkoły podstawowej, a później wspomniana drużyna KTK składająca się z mocno dorosłych osób.  Tym samym wraz z ukończeniem szkoły podstawowej pojawił się problem, który postawił potężny znak zapytania na ich koszykarskim szlaku. Energia, która powstała między chłopakami, chęć grania, pasja, to wszystko co wydarzyło się między tymi młodymi ludźmi nie mogło skończyć się wraz z końcem wakacji… To musiało przerodzić się w coś więcej. Młodzież z natury jest przekorna, a w tym wypadku przekorę przekłuli we własną inicjatywę i postanowili założyć własną drużynę. Ale jak to zrobić???

Cel: trzecia liga

- Spotykaliśmy się na boisku szkolnym w Knurowie, przy „Siódemce”. W wakacje spotykaliśmy się tam regularnie i pewnego dnia wraz z kolegą stwierdziliśmy, że możemy założyć własną drużynę. Pomogła nam trochę mama i Stowarzyszenie „Cała Naprzód” – mówi kapitan drużyny, Kornel Suchocki i wyjaśnia, że w skład „Knurów” wchodzą zawodnicy w wieku od 16 do 23 lat. Chłopców jest ok. 26, ale drużyna wciąż jest chętna przyjmować nowych. – Na wrzesień celujemy do trzeciej ligi, zobaczymy jak nam pójdzie. A później? Wiadomo, chcemy zajść jak najdalej – podkreśla Kornel.

Koszykarze w Stowarzyszeniu „Cała Naprzód” szukali wiedzy, wsparcia merytorycznego, ale przede wszystkim szukali wiatru w skrzydła, poklepania po plecach i utwierdzenia ich, że to jest naprawdę dobry pomysł, że to może się udać.
- Ponieważ nie od dziś wiadomo, że członkowie Stowarzyszenia „Cała Naprzód” wspierają wszelkie społeczne inicjatywy, poświęcają sporo czasu na współdziałanie z młodzieżą, rozwijają idee wolontariatu, realizują spotkania mające na celu rozwijanie społeczeństwa obywatelskiego, wobec czego naturalnym było, aby pomóc tym młodym ludziom i kibicować im w procesie brania swoich spraw we własne ręce. Dla organizacji to w jakimś sensie prawdziwy zaszczyt. Stowarzyszenie zdecydowało się włączyć w projekt i realizować go w ramach nieodpłatnej działalności pożytku publicznego – wyjaśnia Angelika Suchocka z Całej Naprzód.

Dziś można już mówić o drużynie. Chłopcy zaprojektowali sobie swoje własne logo, własne stroje, w których trenują 3 razy w tygodniu. Dwa razy w tygodniu dzięki uprzejmości Miejskiej Szkoły Podstawowej z Oddziałami Integracyjnymi nr 2 im. Karola Miarki korzystają z hali szkolnej a raz w tygodniu trenują na parkiecie należącym do MOSiR Knurów.
Niestety tu pojawia się problem – duży. Jak zawsze i w niemalże każdym przypadku na drodze stanęły finanse, a właściwie ich brak… Chłopcy wynajem hal opłacają z własnych środków pochodzących z kieszonkowego, które otrzymują od rodziców. To bardzo dobrze, że zamiast wydać pieniądze na używki, opłacają hale, ale biorąc pod uwagę stawki hali miejskiej, jest im ciężko.
- Stowarzyszenie pomogło im sfinansować stroje oraz kupiło kilka piłek, którymi mogą grać. Niestety reszta należy do nich – dodaje z przejęciem Suchocka.

Założyli zrzutkę

Mierząc się z tak dorosłym problemem, chłopcy ponownie wzięli sprawy w swoje ręce i założyli zrzutkę. Mają nadzieję, że znajdą się ludzie, którym dobro młodzieży jest bliskie, i którzy wesprą ich chociaż symboliczną kwotą – dla nich każda złotówka to ogromna pomoc.
Jest jeszcze jedna ważna kwestia…Chłopcy trenują bez trenera. Niestety póki co nie znalazł się nikt, kto zechciałby im pomóc i zostać ich trenerem. Oczywistym jest fakt, że ciężko znaleźć taką osobę, która społecznie będzie to czyniła. Być może w przyszłym roku „Knury” dostaną jakiekolwiek wsparcie od miasta, niestety, póki co jest ono na tyle skromne, że nie ma możliwości zatrudnienia trenera.

- Na szczęście to są sportowcy, nie załamują się, ćwiczą ciężko, grają sparingi, dobrze się bawią i patrzą przed siebie. My jako stowarzyszenie oklaskujemy ich działania, trzymamy za nich kciuki i próbujemy po każdym potknięciu naprawiać im skrzydła. Cieszymy się, że możemy być przy nich. Być może kiedyś zagrają na lepszym i większym parkiecie. Kto wie… - zastanawia się Angelika Suchocka.

aku

Galeria

wstecz

Komentarze (0) Skomentuj