Nieco starsi, bardziej doświadczeni, a na swoim koncie mają pierwszy poważny start na kitesurfingu. Mowa o zdolnym rodzeństwie, o którym pisaliśmy już kilka miesięcy temu. Julia i Filip nie zwalniają sportowego tempa, a miłość do zimowej deski przełożyli także na letni czas.

Łączą ich nie tylko więzy krwi, ale i deska. Zimą snowboardowa, natomiast latem kitesurfingowa. O dwunastoletniej Julce i dziesięcioletnim Filipie Kordeusz z Gliwic  pisaliśmy ponad pół roku temu, kiedy mierzyli się w Pucharze Polski podczas zimowej dyscypliny na desce. Okazuje się, że rodzeństwo uwielbia zastrzyk adrenaliny, a ich kolejnym krokiem, także będzie deska, jednakże ta snowboardowa została wymieniona na nieco inny model. Kitesurfing, który trenują dzieciaki to sport wodny, który polega na poruszaniu się po wodzie na desce z pomocą latawca. Choć w tym roku były dopiero pierwsze, gościnne występy, to nieźle rokują one na przyszłość.

Obawa przed startem?

Julka i Filip uprawiają sporty wodne od najmłodszych lat. Swoją przygodę na wodzie rozpoczęły od windsurfingu, który uprawia się przy użyciu deski z żaglem. Dzieci pierwsze kroki stawiały w tej dyscyplinie, mając zaledwie cztery lata. Żagiel został wymieniony na latawiec, a rodzeństwo próbuje swoich sił w dyscyplinie, która w Polsce jeszcze nie jest zbyt popularna. - Bardzo często przez kilka miesięcy jesteśmy całą rodziną w Jastarni, czy na półwyspie Helskim. To idealne miejsce, by dzieci mogły trenować i rozwijać swoje umiejętności na desce na wodzie. Zdecydowały, że chciałyby spróbować swoich sił w kitesurfingu, a ja chcę realizować ich marzenia. Od trzech lat trenują i w tym roku udało się wystartować – opowiada najwierniejsza fanka, a zarazem mama Julii i Filipa, Katarzyna Kordeusz.  
Swoją przygodę z kitesurfingiem rozpoczynają kilkunastoletnie dzieci, bowiem należy osiągnąć odpowiednią wagę, aby móc trenować ten sport wodny. Choć dziesięciolatek nie osiągnął wymaganego pułapu, to jak się okazuje, chcieć to móc. - Filip ma dopiero 10 lat i powinien mieć minimum 35 kilogramów, ponieważ siła wiatru, która napiera na latawiec, jest bardzo mocna. Prawda jest taka, że Filip nie ma nawet 30 kg, jednak jest bardzo sprawny i sprytny, a to jego trzeci sezon. Mimo iż jest chudziutki i malutki, to uplasował się na podium podczas pierwszych ważnych zawodów – zauważa mama chłopca.

Pierwsze koty…

Kiteliga to zawody ogólnopolskie, które miały liczyć pięć przystanków. Finalnie odbyły się trzy przystanki, pierwszy w Chałupach, drugi w Dźwirzynie, natomiast trzeci i ostatni w Jastarni. Rodzeństwo wzięło udział we wszystkich trzech startach, co zaowocowało jeszcze większym doświadczeniem i radością, podczas której pokazali, co potrafią. Po zsumowaniu trzech występów Filip zajął ostatnie miejsce na podium, zdobył brązowy medal, choć niewiele zabrakło do pierwszej lokaty, natomiast Julia uplasowała się na wysokim 5 miejscu. – Niestety za wolno popłynąłem, tym samym wyprzedził mnie inny zawodnik. Turniej był bardzo fajny, to kolejne cenne doświadczenie na przyszłość – podsumowuje Filip.  

Pięknie, lecz niebezpiecznie 

Dzieci pomimo pasji i zamiłowania do sportów na desce nieraz muszą liczyć się z wyrzeczeniami, czy ciężkimi treningami, które często uzależnione są od warunków atmosferycznych. Cierpliwość to kolejna cecha, która nawiązuje do wodnego sportu na desce, kiedy to oczekuje się na wiatr, by móc popływać. Nie można zapominać o niebezpieczeństwie, bo dyscypliny obrane przez dzieci wiążą się z ryzykiem, szczególnie na wodzie. – Niestety obie dyscypliny mają niebezpieczne elementy, na snowboardzie niebezpieczeństwem jest uderzenie, czy zły upadek, natomiast w kitesurfingu, gdzie latawce mają nawet 13 m2, to ogromna siła i nieraz wystarczy drobny błąd. Na wodzie ważna jest strategia i odpowiedzialność, w momencie gdy popełnią błąd, staje się to dla nich bardzo niebezpieczne, szczególnie przy brzegu, jeżeli pociągną którąś linkę źle, to w tym momencie może ich bardzo mocno pociągnąć. Dlatego zawsze staram się mieć dla nich plan awaryjny, wiem jakie niebezpieczeństwa mogą na nas czyhać - opowiada Kordeusz.
(c)

Galeria

wstecz

Komentarze (0) Skomentuj