Czy zabytek z Sobieskiego 20 ma pecha? 
Ten tekst powstaje w rocznicę obywatelskiej akcji społecznej. 7 marca 2020 roku mieszkańcy i społecznicy protestowali przeciwko złemu zabezpieczeniu obiektu. 

Co przez rok zrobił nowy właściciel? Czy przedstawił zapowiadany projekt budowlany? Jakie stanowisko zajęli miejscy urzędnicy oraz ci z biura wojewódzkiego konserwatora zabytków? Co dalej ze społecznymi działaniami? 
Pytań jest oczywiście znacznie więcej, bo sprawa zabytku nagli, a każdy dzień to zmarnowana szansa na jego ocalenie.    
    
Spółka w spółce 

Od lipca 2018 roku  117 - letnia wieża, unikalny hydrotechniczny obiekt, znajduje się w rękach firmy z Pyskowic. To jej ósmy właściciel. Piszę „firmy z Pyskowic”, bo w ciągu trzech lat zabytek przeszedł przez trzy spółki. Najpierw nadzieję rozbudziła Komsta, która dość szybko  „przerzuciła” zabytek” do Spółki Komsta Group sp. jawna. Obecnie w dokumentach widnieje spółka GWC. Z Krajowego Rejestru Sądowego wynika, że firma specjalizuje się w budowlance. Każda z wymienionych przez mnie spółek ma tego samego prezesa i ten sam adres.   

Tu będzie loft, tam restauracja 

Mityczny projekt  rewitalizacji wieży i zagospodarowaniu terenów, o którym słyszałam od właściciela od momentu, kiedy wszedł w posiadanie zabytku, zmaterializował się na biurkach urzędników miejskich w marcu 2020 roku. I nie wiadomo czy środkiem dopingującym okazała się akcja społeczna, czy też stało się tak w myśl jakiegoś projektowego harmonogramu.   

Projekt złożyła spółka GWC. Dotyczył „przebudowy i nadbudowy wieży ciśnień ze zmianą sposobu użytkowania na cele mieszkalne oraz rozbudową o część mieszkalno - usługową wraz z garażem podziemnym i łącznikiem”. Innymi słowy: w wieży powstałby mieszkania, biura, kancelarie, może  restauracja, zaś na działkach wokół - osiedle deweloperskie.  Przewidziano m.in. demontaż zbiornika na wodę, poszerzenie otworów okiennych, budowę tarasu. To nie żadna nowość, poprzednie koncepcje i projekty miały podobne założenia. Nowością było coś, na co miejscy urzędnicy powiedzieli „nie”.  
 
Za wysokie, nie zgadzamy się 

Poszło o nadmiarowe metry. Ale po kolei: po analizie projektów spółki z Pyskowic, które w urzędzie złożył jej pełnomocnik Tomasz Korek, właściciel pracowni  architektonicznej Nova Projekt, 7 września 2020 roku ( taka data widnieje na urzędowym dokumencie) prezydent wydał decyzję odmowną, między innymi z powodu niezgodności niektórych rozwiązań z miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego. Poszło o wysokość deweloperskich budynków. Zgodnie z planem  nie mogą przekraczać 15 metrów, te zaproponowane w projekcie  były prawie takie jak wieża.   

GWC zaskarżyło decyzję miasta do wojewody, ten jednak utrzymał ją w mocy, spółka musiała więc projekt poprawić bądź przygotować nowy.  I tak się stało: w grudniu 2020 do urzędu trafiła jego nowa wersja.    

Kiedy koparki zjadą pod wieżę? 

 -Miasto nie zatwierdziło projektu ponieważ nie uznało naszej interpretacji Miejscowego Planu Zagospodarowania Terenu związanego z próbą określenia inwestycji jako „rozbudowa wieży ciśnień...”. Obecnie przedłożony projekt został przerobiony tak, aby był zgodny z zapisami  planu w kwestiach, które wcześniej były problematyczne -  komentuje decyzję urzędników Tomasz Korek.

Z planów wynika, że z zewnątrz praktycznie budynek pozostanie bez zmian. Przeprowadzone zostaną prace konserwatorskie z gruntownym remontem elewacji, w tym odtworzeniem ubytków, wykonaniem nowej ślusarki okiennej. -  Prace budowlane rozpoczną się po uzyskaniu prawomocnego pozwolenia na budowę oraz przekazaniu inwestorom kompletnej dokumentacji technicznej, czyli prawdopodobnie w maju 2021 r. - dodaje. 

Ostrożny optymizm miasta 

Zdaniem Łukasza Oryszczaka, rzecznika prezydenta Gliwic, zabytek jest ważnym elementem planu inwestora. - I to nas oczywiście cieszy. Inwestycja ta musi jednak być zgodna z planem zagospodarowania. Nie jest to kwestia czysto formalna. Planowana zabudowa terenu wokół wieży musi wpisywać się w charakter dzielnicy, w zakresie chociażby maksymalnej wysokości zabudowy. Projekt budowlany musi być zgodny z przepisami i weryfikacja tego leży po stronie urzędu. Podsumowując: miasto pozytywnie odnosi się do planów inwestycyjnych właściciela, rozwój oferty mieszkaniowej jest korzystny dla miasta i mieszkańców z wielu powodów. Cieszy nas również deklarowana rewitalizacja zabytku. Wszystkie te zamierzenia muszą być jednak zgodne z planami miejscowymi oraz innymi obowiązującymi wszystkich przepisami – tak Oryszczak wyjaśnia stanowisko prezydenta. Dodaje też, że miastu zależy aby wieża doczekała się w końcu rewitalizacji. 
 
Czerwona płachta co fruwa na wietrze 

Czerwona folia okalająca dach dawno się porwała, płyty  w otworach okiennych wyłamał wiatr, woda bezlitośnie pustoszy wnętrze. Mirosław Rymer, rzecznik prasowy Śląskiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków w Katowicach, na moje pytanie czy naciska na właściciela, by ten wywiązał się ze swoich zobowiązań względem zabytku, odpowiedział, że oględziny i kontrolę obiektu przeprowadzono w sierpniu 2020 roku. I wydano następujące zalecenia:  uszczelnienia dachu wieży poprzez uzupełnienie tymczasowego pokrycia dachowego z plandeki oraz uzupełnienie tymczasowego zabezpieczenia stolarki okiennej płytami OSB. Właściciel miał  czas do 31 października 2020 roku. - Do chwili obecnej nie poinformował nas czy zalecenia wykonał, a nasze pismo do niego w tej sprawie pozostało bez odpowiedzi. W związku z tym w najbliższych miesiącach przeprowadzona zostanie ponowna kontrola obiektu. W przypadku stwierdzenia niewykonania wspomnianych zaleceń na właściciela nałożona zostanie kara administracyjna, której wysokość może wynieść od 500 zł do 50.000 zł – tłumaczy Rymer.   

Siła społeczna się nie poddaje 

Zabytek od lat jest pod czujną społeczną obserwacją, mieszkańcy piszą do urzędników, organizują akcje społeczne i happeningi. Nowa rada dzielnicy Wójtowa Wieś powołała nawet specjalny zespół odpowiedzialny za wieżę.      
Od lat niepokoją się o wieżę Justyna Swoszowska, przewodnicząca zarządu dzielnicy Wójtowa Wieś, na co dzień architektka i wykładowca Wydziału Architektury Politechniki Śląskiej oraz Jakub Słupski, aktywista, współzałożyciel stowarzyszenia Miasto Ogród Gliwice.  - Rok temu informowaliśmy  urząd konserwatorski o zaniedbaniach, wnosząc o interwencję, ale nie jesteśmy usatysfakcjonowani. Dlatego właśnie wysłaliśmy kolejne pismo w tej sprawie już jako rada dzielnicy – mówi Swoszowska.   
     
Słupski wskazuje, że dopiero po interwencji stowarzyszenia dach wieży został „zabezpieczony”, po raz kolejny, prowizoryczną plandeką, która wytrzymała ledwie kilka miesięcy.  - Dysponujemy zdjęciami z czerwca 2020 r., gdzie widać, że zabezpieczenie jest już zniszczone. Mamy też  te ze stycznia 2021 r. ujawniające jeszcze gorszy obraz. Na domiar złego uzyskaliśmy informację, że wieża, po raz kolejny, zmieniła właściciela, co jedynie przedłuża zabawę w kotka i myszkę z konserwatorem. Nowy właściciel wydaje się być blisko powiązany ze starym, co rodzi pytania o intencje takiego ruchu. Naszym zdaniem w tej sprawie przełom może przynieść wyłącznie zdecydowane działanie Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków, który, niestety, dotychczas działał po prostu opieszale – Słupski dodaje, że niebawem  do biura WKZ wpłynie petycja podpisana przez ponad 1500 gliwiczan i kolejne pismo wzywające do podjęcia konkretnych działań prawnych  -  Jeśli nic się nie zmieni, nie wykluczamy także powiadomienia prokuratury – dodaje Słupski.
  
Czy zabytek z Sobieskiego ma pecha? 

Jego degradacja rozpoczęła się od kilku fatalnych decyzji. Najpierw, w latach 90., miejscy urzędnicy zdecydowali, że wieży remontować się nie opłaca. Nawet nie wiem czy mieli świadomość wartości tej industrialnej perełki. Potraktowali ją więc jak strup, którego trzeba się pozbyć.  Potem, kiedy trafiła w prywatne ręce, stawała się coraz bardziej obiektem niepożądanym. Wprawdzie każdy kolejny właściciel proponował plany naprawcze, ale w gruncie rzeczy udawał, że mu na zabytku zależy, bo liczyła się atrakcyjna działka w sercu miasta. Ile to razy pisałam o planach,, wizjach lokalnych, ponagleniach, straszeniu mandatami, nawet prokuratorem. Ile razy pisałam o tym, jak  bardzo nic sobie z tego nie robili kolejni właściciele, albo jak bardzo bezradne są w tym względzie służby konserwatorskie, które mają na głowie „nie tylko gliwicki zabytek”.   

Nie mam pojęcia, czy obecny właściciel udźwignie ciężar. Ale wiem jedno: moje serce bije dla tego zabytku.

Małgorzata Lichecka 

Galeria

wstecz

Komentarze (0) Skomentuj