Pracowity w zależności od potrzeby, ambitny na miarę postawionych sobie celów. Przez to czasami zbyt pedantyczny w tym co robi. Inżynier drogowiec ze sportowym, łuczniczym zacięciem, naznaczonym medalami mistrzostw świata i Europy. 

Urodził się 29 lat temu w Gliwicach, ale przez niemal ćwierć wieku mieszkał w Toszku. - Często tęsknię za tamtym dziecięcym, beztroskim czasem. Po ukończeniu podstawówki uczyłem się w dwujęzycznym gimnazjum w Strzelcach Opolskich. Fajna szkoła, tylko ten dojazd. W jedną stronę łącznie godzinkę pociągiem i dwoma spacerami na dworzec – uśmiecha się.
Rodzicielski pragmatyzm zadecydował, że naukę kontynuował w technikum łączności w Gliwicach. Zanim jednak zaczął naukę w tej szkole przypadkiem zetknął się z czymś, co dziś stanowi ważną część jego życia. - Na zamku w Toszku zorganizowano „Wakacje z łucznikami” dla dzieci i dorosłych. Zacząłem chodzić na te zajęcia pod wpływem wakacyjnej nudy - wspomina. - Kupiłem wtedy swój pierwszy łuk, tradycyjny drewniany longbow. Skończyły się jednak wakacje, skończyło i łucznictwo.

Nie na długo. Łucznicze zajęcia tak spodobały się niektórym z jego uczestników, że postanowili powołać do życia klub sportowy A3D Toszek Boguszyce. Jednym z członków-założycieli był i on. Ten sport tak go wciągnął, że dwa lata później, z pieniędzy urodzinowych, kupił swój pierwszy łuk bloczkowy. Ten różni się znacząco od klasycznego, który ma ramiona i cięciwę. Łuk bloczkowy wykorzystuje układ bloczków, kabli i cięciwy, gromadzi energię, co zwiększa siłę strzału.

- Nie miałem możliwości treningowych ani zaplecza sprzętowego, by trenować łucznictwo klasyczne - wyjaśnia. - Poza tym wydawało mi się, że łuk bloczkowy jest prostszy, ale okazało się jednak, że trzeba było długo trenować, by zaczęło to przynosić rezultaty. Tak naprawdę jestem samoukiem. W 2014 r. po dwóch latach treningów, jeszcze jako junior, wystąpiłem w pierwszych zawodach mistrzowskiej rangi. To były mistrzostwa Europy w Armenii, w których zająłem 33 miejsce.

Determinacja i ciężka praca doprowadziły go w końcu na szczyt. Dzisiaj ma na koncie występy nie tylko w mistrzostwach Europy, ale też w mistrzostwach świata, igrzyskach europejskich, uniwersjadzie czy World Games, czyli igrzyskach sportów nieolimpijskich. Dwa lata temu zdobył w tureckiej Antayli tytuł drugiego wicemistrza Europy, a w tym roku, w sierpniu wywalczył w Berlinie tytuł wicemistrza świata, a w drużynie Polacy z nim w składzie stanęli na najwyższym stopniu podium. 

Zawodowo pracuje jako inżynier na budowie (wcześniej skończył budownictwo na Politechnice Śląskiej). - Łucznictwo jest moim hobby, mam ogromne szczęście i spokojną głowę z finansowaniem, które aktualnie w 100% pokrywają zewnętrzni sponsorzy oraz producenci sprzętu (kompletny wyczynowy łuk kosztuje ok. 2 średnie krajowe – red.). Otrzymuję również ogromne wsparcie ze strony Polskiego Związku Łuczniczego. Ten pokrywa w dużej części zakup strzał, a także zapewnia wyjazdy na zagraniczne zawody. Bez wyjazdów i odpowiedniego przygotowania nie byłoby tych wyników.

Łukasz Przybylski
Lat 29. Absolwent wydziału budownictwa Politechniki Śląskiej. Od trzeciego roku studiów aktywny zawodowo drogowiec w zakresie projektowania, a od 2021 związany z MZ Gliwickim Przedsiębiorstwem Budownictwa Przemysłowego S.A. w obszarze generalnego wykonawstwa inwestycji. Pracę zawodową łączy z uprawianiem sportu. Członek kadry narodowej w łucznictwie bloczkowym, drugi wicemistrz Europy (2021 r.), aktualny wicemistrz świata oraz drużynowy mistrz świata. 

Poznajcie ulubione miejsca w Gliwicach Łukasza Przybylskiego – łuczniczego mistrza z naszego miasta.
(s)

Galeria

wstecz

Komentarze (0) Skomentuj