To już moje drugie spotkanie z Ewą Kassalą. Urzekło mnie to, że w swoich książkach pokazuje kobiety z dalekiej przeszłości, ale silne w sposób, który dopiero obecne czasy przywracają naszej płci. Po raz drugi przyszło mi rozmawiać o tym, jak brak kobiecego pierwiastka w dominującej religii wpłynął na naszą rzeczywistość. Do tematu wracam przy okazji bliskiej mi książki, która właśnie ukazała się nakładem wydawnictwa Sonia Draga. Bliskiej, bo sięgającej mało nam znanej, a przeciekawej mitologii Słowian.  

Pani Ewo, jak daleko w przeszłość tym razem przeniesie nas Pani książka?
„Czas bogini” przenosi nas do czasów przedchrześcijańskich, na tereny, którymi zarządza Mieszko I. Powieść kończy się w 966 roku, w momencie chrztu Mieszka. A sięga znacznie głębiej, bo jest tam sporo o ojcu Mieszka - Siemomyśle, o Lestku – jego dziadku i o Siemowicie, czyli pradziadku.

Wiem z własnego doświadczenia, że bardzo trudno jest znaleźć źródła mówiące o religii i historii tamtych czasów.
Przez długie miesiące starałam się dowiedzieć jak najwięcej o religiach Słowian z tamtego czasu. To nie jest proste, bo ma Pani rację, materiałów źródłowych prawie nie ma. W zasadzie większość tego, co wiemy, to są domysły. Jan Długosz, nasz najbardziej znany kronikarz, pisał 400 lat po Mieszku. 400 lat po czyjejś śmierci można o tej osobie naprawdę napisać, co się chce. Poza tym Długosz bazował w dużej mierze na mitologii greckiej, więc sięgał do tych starożytnych bogów, którzy byli znakomicie opisani. Źródeł pisanych z czasów, o których piszę jest bardzo niewiele, a te które są, to przede wszystkim źródła arabskie i niemieckie. Z nich właśnie korzystałam. Znalazłam tam bardzo wiele nowych rzeczy (może nie dla naukowców, ale dla mnie i dla szerokiej publiczności nieeksperckiej, to będą nowe i zaskakujące treści), dotyczących tego, jak kupcy i dyplomaci widzieli naszą ziemię i naszą obyczajowość.

Czy poza Nyją znajdziemy w książce inne boginie?
Dużo miejsca poświęcam kobietom zwanym strażniczkami, a każda z nich ma nad sobą inną boginię – mamy boginię Mokosz, zwaną też Makoszą, Dziewannę, Marzannę – jest ich bardzo dużo. Starałam się nie wejść w tę formułę, którą ułożył dla nas Jan Długosz. Szukałam u tych bogiń ich własnych tożsamości, nie będących kalką mitologii Greków i Rzymian.
Chciałam zauważyć, że dziś zapomniane boginie upominają się o swoje. Bogini, Matka Ziemia, mówi do nas „opamiętajcie się”. Ryby giną w rzekach, klimat się zmienia jak szalony. Mocno ewoluuje nasza mentalność, etyka, sposób myślenia i podejścia do świata. Przez ostatnie 1000 lat w centrum znajdował się człowiek, a teraz zaczynamy rozumieć, jak ważna dla nas jest przyroda. Myślę, że to jest także źródłem poszukiwań innych wzorców właśnie w mitologii słowiańskiej. Szukamy naszych korzeni.

Opowieść kończy się na roku 966 – czyli roku Chrztu Polski…
… nie Polski, ja protestuję! To nie był Chrzest Polski tylko chrzest Mieszka. Nie znalazłam takiego momentu historycznego w czasach Mieszka, który można by nazwać Chrztem Polski. Myślałam, że miała miejsce uroczystość, podczas której zgromadzoną ludność symbolicznie ochrzcił biskup. Nigdzie jednak nie znalazłam wzmianki o podobnym wydarzeniu w tych czasach. Nie było Chrztu Polski. Był chrzest Mieszka i najbliższych mu ludzi.

Niemniej nastał czas jednego Boga, który jest mężczyzną. I jego syna, który również jest mężczyzną. Boginie zniknęły… A my, które wcześniej byłyśmy władczyniami, boginiami, stałyśmy się żonami władców, a jedyną naszą reprezentantką „u góry”, stała się matka syna bożego.
W innej mojej książce, „Maria Magdalena”, jest taki fragment, który bardzo dobrze obrazuje to, o czym Pani teraz mówi. Gdy moja bohaterka wyrusza do Izraela z Egiptu, słyszy „jak można zaufać religii, w której nie ma bogini-kobiety”? Oczywiście przyszłość pokazuje, że w takiej religii kobiety nie mogą być dobrze traktowane. Matka Jezusa, Maryja, zostaje uświęcona dopiero w 431 roku po Chrystusie. Wtedy podczas Soboru Efejskiego zostaje ogłoszona „matką boga”, bo okazuje się, że bardzo brakuje pierwiastka kobiecego w Biblii. Ludzie nadal modlą się do Izydy i Maryja zostaje świętą, aby zająć jej miejsce. Zresztą, nawet umiera w Efezie, który był centrum czczenia bogini Izydy. Maryja jest jednak innym typem kobiecości – cicha, pokorna, pełna poświęcenia, uległa…

Rozumiem, że Pani boginie w „Czasie bogini”, będą walczyły?
Oho, jeszcze jak! (śmiech)
*
Zachęcamy Państwa do sięgnięcia po tę pozycję. „Czas bogini” Ewy Kassali znaleźć można w księgarni Celownik, przy ul. Zwycięstwa 41. A dla naszych Czytelników mamy dwa egzemplarze do wygrania. Można o nie powalczyć, wysyłając nam na adres ada@nowiny.gliwice.pl odpowiedź na pytanie: jakie cechy powinna mieć Wasza bogini?
Na odpowiedzi czekamy do 4 września.

 
 

Galeria

wstecz

Komentarze (0) Skomentuj