Gliwicki Opel kontynuuje zwolnienia. Dyrekcja fabryki chce, by do końca kwietnia odeszło kolejnych 180 osób. Zachętą są odprawy sięgające maksymalnie 21 pensji. 
W związku z planami dalszego obniżenia zatrudnienia, zarząd zakładu dokonał przedłużenia ogłoszonej w ubiegłym roku czwartej już tury programu dobrowolnych odejść.

- Oferta została wydłużona, ponieważ w przewidzianym czasie, do końca 2019 roku, nie zgłosiła się oczekiwana liczba pracowników. Propozycję kierujemy do 180 osób - mówi Agnieszka Brania, rzeczniczka Opla w Gliwicach.

Pracownikom, którzy zdecydują się na dobrowolne odejście z fabryki, kierownictwo obiecuje odprawę w kwocie nawet kilkunastu pensji (składają się na nią: odprawa wynikająca z przepisów prawa, rekompensata za rozwiązanie stosunku pracy przed zakończeniem okresu wypowiedzenia i dodatkowa odprawa oferowana przez pracodawcę). Decydujący wpływ na jej wysokość ma staż pracy oraz termin, w którym dana osoba zadeklaruje swoje odejście.

– Takie warunki finansowe dają komfort przy zmianie pracy bądź na przykład uruchomieniu własnej działalności gospodarczej – dodaje Brania. - Jednocześnie wzrasta znaczenie tzw. funkcji centralnych, działających w ramach spółki OMP w Gliwicach na rzecz jednostek Opel/Vauxhall i Groupe PSA na świecie. Należą tu działy zakupów, inżynierii i dostaw międzynarodowych. Na przestrzeni najbliższych kilkunastu miesięcy wzrośnie w nich zatrudnienie o kilkadziesiąt osób. 

Ostatnie lata nie były dobre dla Opla. Cięcia w zatrudnieniu to skutek spadku produkcji. W porównaniu z 2016 r., kiedy fabryka zanotowała rekordową sprzedaż 210 tys. aut, w 2019 produkcja zmniejszyła się blisko o połowę (106,5 tys. samochodów). Wiadomo już też, że działalność zakładu zakończy się na astrze IV generacji. Najnowsza wersja modelu powstawać będzie w Niemczech.    

Od 2017 roku, gdy Opel stał się częścią francuskiej grupy PSA (producenta samochodów marek Citroen i Peugeot), trwa restrukturyzacja gliwickiego zakładu. W ramach programu dobrowolnych odejść zwolniło się ponad 800 osób, 60 pracowników oddelegowano do fabryk w Niemczech, Francji, Wielkiej Brytanii i Słowacji, od lutego 2018 nie ma nocnej zmiany. Obecnie w zakładzie zostało ok. 2 tys. osób.

Pracownicy boją się dalszej redukcji zatrudnienia. Przedstawiciele załogi na łamach prasy dzielą się obawami, że w razie braku zainteresowania zwolnieniami  dobrowolnymi, wprowadzone zostaną przymusowe. A strach podsyca brak  odpowiedzi, ilu pracowników przejmie powstający zakład produkcji samochodów dostawczych PSA. 

Adam Pikul
wstecz

Komentarze (0) Skomentuj