Pijana gliwiczanka (ponad promil alkoholu we krwi) zawiadomiła policję, że kiedy weszła do mieszkania swojego konkubenta, zastała go pobitego, śpiącego na podłodze z obrażeniami głowy. Zdaniem kobiety, skopało go dwóch nieznanych sprawców.
Pokrzywdzony, który też był nietrzeźwy (miał we krwi ponad dwa promile), nie potrafi jednak opisać, co się stało, zmieniał wersję wydarzeń, a na końcu stanowczo odmówił pogotowiu ratunkowemu przewiezienia do szpitala, twierdząc, że nic mu nie jest. Jednym słowem: nie chciał współpracować.
Ratownicy stwierdzili, że poszkodowanemu rzeczywiście nic poważnego się nie stało i zostawili go w mieszkaniu. Policjanci zaś próbują ustalić, co zaszło.
Mieszkanie, będące jedną z gliwickich melin, miało drzwi cały czas otwarte, nie było więc śladów włamania.
Jak mówią mundurowi, pod wskazanym adresem od początku roku odnotowano już kilka interwencji, a wszystkie dotyczyły bójek, awantur, a nawet zgonu.
Komentarze (0) Skomentuj