Statystycznie niemal codziennie wydawana jest w Gliwicach jedna Niebieska Karta.

Pamiętać należy, że większość dorosłych osób, które doświadczyły przemocy boi się, wstydzi lub z innych powodów nie jest gotowa na zgłoszenie przemocy. W przypadku nieletnich wystarczy, że podejrzenie o występowaniu przemocy zgłosi świadek – sąsiadka, szkoła, lekarz. Tylko tyle trzeba, by uratować życie takiego dziecka, jak Kamilek.

Śmierć Kamilka otwarła nam oczy

Pisząc do Ośrodka Pomocy Społecznej z prośbą o spotkanie w sprawie tzw. Niebieskich Kart nie ukrywam, że temat artykułu podyktowała głośna tragedia 8-latka z Częstochowy. Kilka dni później spotykam się z Jadwigą Konopką-Chełmińską, zastępcą kierownika Działu Wsparcia Rodziny gliwickiego OPS, która pełni także funkcję Przewodniczącej Zespołu Interdyscyplinarnego ds. Przeciwdziałania Przemocy w Rodzinie. Obie zgadzamy się z tym, że artykuł powinien powstać. Że trzeba przypomnieć, że na każdym z nas spoczywa obowiązek ochrony dzieci. Nie tylko swoich.
Gdy proszę o konkretne (anonimowe) przypadki obrazujące przemoc w Gliwicach, w odpowiedzi słyszę, że pracownicy OPS bardzo dbają o prywatność osób, którym pomagają. Nie chcą, by w jakiejś opowieści zobaczyły siebie. Z rozmów z nimi wyłania się jednak obraz wielu historii, z których każda jest niepowtarzalna, wymagająca indywidualnego rozeznania i zaangażowania się w pomoc.

Ponad 300 kart rocznie

W ubiegłym roku do Zespołu Interdyscyplinarnego wpłynęło 326 Niebieskich Kart. To statystycznie niemal jedna dziennie. To poziom, który praktycznie cały czas się utrzymuje.
- Tak przedstawiają się dane statystyczne, pamiętać jednak należy, że uruchomienie Niebieskiej Karty wymaga od osób, które doświadczają przemocy, ogromnej odwagi. To bardzo delikatny i wrażliwy temat – mówi Jadwiga Konopka-Chełmińska.
– Istotne jest przy tym, że niewielka ilość tych procedur powtarza się w rodzinach po tym, jak zakończymy z nimi pracę, co dowodzi skuteczności podejmowanych działań. Warto także podkreślić, że z roku na rok coraz więcej osób jest objętych pomocą specjalistyczną – dodaje uczestnicząca również w rozmowie Karolina Ploska, starszy specjalista pracy z rodziną gliwickiego OPS.
Procedura Niebieskiej Karty jest działaniem interwencyjno-pomocowym dla rodzin, które są zagrożone przemocą lub w których zachodzi podejrzenie, że doszło do przemocy. Wszczęcie procedury nie jest równoznaczne z tym, że jest to wyrok, skazanie osoby, która w takiej Niebieskiej Karcie została oznaczona jako osoba podejrzana o stosowanie przemocy. Uprawnienia do uruchomienia tej procedury mają przedstawiciele jednostek, które z mocy prawa winny podejmować działania na rzecz przeciwdziałania przemocy. W Gliwicach są to pracownicy socjalni OPS, funkcjonariusze Policji, przedstawiciele Gminnej Komisji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych, przedstawiciele oświaty i przedstawiciele ochrony zdrowia.

Gdy za ścianą słychać płacz dziecka

Mieszkamy w mieście, w większości w blokach. Ściany są cienkie, a za nimi słychać płacz dziecka. To dziecko może płakać dlatego, że nie dostało ulubionej zabawki, ale może też właśnie doświadczać przemocy. Zastanawiamy się, czy zareagować, ale przecież ten sąsiad jest taki miły… trudno uwierzyć, że mógłby znęcać się nad dzieckiem. Gdzie i w jakim momencie powinna zapalić się nam czerwona lampka? Kiedy powinniśmy zgłosić sprawę jednej ze wspomnianych wcześniej organizacji?
- Nie jesteśmy w stanie dać tu złotego środka. Myślę jednak, że skoro już słyszymy ten płacz, powinniśmy się skupić na tym, czy towarzyszą mu krzyki dorosłych, wyzwiska czy nadmierne hałasy. Stosowanie przemocy jest nieumiejętnością wyrażenia w inny sposób swoich emocji  – wyjaśnia Karolina Ploska. – Zdecydowanie lepiej jest zainterweniować i w pierwszej kolejności wezwać funkcjonariuszy Policji.
- Lepiej jest zgłosić swoje podejrzenia, niż je zbagatelizować. Warto także pamiętać o tym, że do przemocy nie dochodzi wyłącznie w  rodzinach, które przez społeczeństwo określane są jako „patologiczne”. Do przemocy może dojść w każdym środowisku bez względu na wykształcenie, status ekonomiczny czy społeczny. Lepiej zareagować, bo nie wiemy, co tak dokładnie dzieje się w środowisku – dodaje Jadwiga Konopka-Chełmińska.

Dzieci dostają rykoszetem

Dla dzieci najważniejszymi osobami w życiu są mama i tata. Dlatego często ukrywają, że są bite czy wykorzystywane. Nie oznacza to jednak, że tego nie widać. Nawet jeśli nie ma śladów pobicia, dziecko, które doświadcza przemocy gaśnie, wycofuje się. Dlatego tak istotna jest rola placówek oświatowych, w których dziecko przebywa przez większość dnia. W przypadku mniejszych dzieci, szczególnie uważni na symptomy przemocy powinni być przedstawiciele placówek medycznych, do których maluchy trafiają na szczepienia czy bilanse. Pamiętajmy też, że cierpi nie tylko dziecko bite, ale także takie, które jest obserwatorem przemocy w rodzinie.
- Mitem jest, że dzieci nie doświadczają przemocy, skoro w procedurze Niebieskiej Karty nie zostały oznaczone – podkreśla Jadwiga Konopka-Chełmińska. - Będąc świadkami, są jednocześnie osobami doświadczającymi przemocy. Dlatego, jeśli uznamy, że sytuacja jest poważna, kierujemy sprawę do Sądu, który najczęściej przydziela rodzinie kuratora. Jeśli jednak z rodziną można pracować, OPS dysponuje sztabem wykwalifikowanej kadry, która jest w stanie pomóc, np. poprzez asystenta rodziny.
Moje rozmówczynie podkreślają, że ich praca jest pracą dla rodziny, nie przeciw niej. Nie rozbijają rodzin. Starają się jedynie pomóc wykluczyć z nich element przemocy.

Ślady przemocy nie muszą być widoczne

Przemoc fizyczna, która zwykle zostawia widoczne ślady, nie jest jedyną formą przemocy. Jest jeszcze przemoc psychiczna, ekonomiczna i seksualna. W procedurze Niebieskiej Karty nie ma znaczenia, jakiej formy przemocy doświadczamy, czy na jaką jesteśmy narażeni. Istotne jest tylko to, że jesteśmy krzywdzeni.
- Wszczęcie procedury może być rozpoczęte przez jedną ze wspomnianych jednostek, na podstawie zgłoszenia osoby, która mówi, że tej przemocy doświadcza, ale jest także możliwość uruchomienia jej na podstawie informacji, którą uzyskujemy od świadków – przypomina Jadwiga Konopka-Chełmińska.

Na koniec wracamy do Kamilka

- Mam nadzieję, że taka sytuacja nie wydarzy się już nigdy i nigdzie. Natomiast jeśli nie będzie w nas, jako społeczności, wrażliwości i gotowości na to, żeby nie bać się o tym mówić i nie bać się zgłaszać podobnych sytuacji, wciąż istnieje ryzyko.
Ośrodek Pomocy Społecznej, wychodząc naprzeciw potrzebie nieustannego uświadamiania cech zjawiska przemocy oraz  nieocenionej roli świadków dla przeciwdziałania temu zjawisku, od dwóch lat organizuje we współpracy z jednostkami miejskimi oraz innymi podmiotami kampanię społeczno-edukacyjną „Razem przeciw przemocy”. W jej ramach obok m.in. szkoleń dedykowanych dla przedstawicieli jednostek realizujących zadania z zakresu przeciwdziałania przemocy, dostępna jest szeroka gama usług profilaktyczno-edukacyjnych adresowana do społeczności lokalnej czy wydarzenia w przestrzeni miejskiej uwrażliwiające na problem przemocy. Kolejna odsłona już jesienią bieżącego roku.
Nie bądźmy obojętni. Reagujmy. Nim będzie za późno.

Adriana Urgacz-Kuźniak
 

Galeria

wstecz

Komentarze (0) Skomentuj