- Ma Pani papierosa? – ochrypniętym głosem zagaił pasażerkę czekającą na autobus typowy łazik. Taki, co to na pierwszy rzut oka widać, że z niejednego pieca chleb jadł i na niejednej ławce wpadał w objęcia Morfeusza. Kobieta zaprzeczyła zerkając na mnie lekko zaniepokojona. Mężczyzna kiwnął głową i oddalił się w spokoju.

Reklamówka z wkładką

Zobaczyłam go chwilę później – stał naprzeciw kolegi siedzącego na ławce, w mniej uczęszczanej części głównego budynku Centrum Przesiadkowego. Obaj wyglądali na „zmęczonych”. Mogli być jednak zarówno szukanymi przeze mnie bezdomnymi, co zapracowanymi robotnikami, wracającymi z nocnej zmiany. Moje wątpliwości rozwiały się nieco, gdy zauważyłam, jak jeden z nich wyciąga z reklamówki flaszeczkę o charakterystycznym kształcie i proponuje koledze łyczka. Na zewnątrz padał śnieg, a w środku było ciepło. A jednak panom potrzebna była dodatkowa rozgrzewka…

Dlaczego szukałam bezdomnych?

Informację o tym, że poczekalnia przeznaczona dla pasażerów przekształciła się w bardzo krótkim czasie w noclegownię dla bezdomnych, przekazał nam czytelnik, pan Eugeniusz, prosząc o zainteresowanie się tematem.
- Widać to szczególnie we wczesnych godzinach rannych – napisał. - Z czym to się wiąże dla pasażerów chcących skorzystać z poczekalni, nie wymaga chyba opisu. To, co miało być komfortem, tak chwalonym w skali Górnego Śląska, stało się uprzykrzeniem. Drugi problem dotyczy kompletnego nieprzestrzegania ustawowego zakazu palenia na przystankach autobusowych. Na terenie całego Centrum Przesiadkowego niemal non stop, przy każdym stanowisku stoją osoby palące papierosy w obecności i w pobliżu innych osób oczekujących na autobus. Nie wiem, być może gliwickie CP stanowi wyjątek i jest w jakiś sposób uprzywilejowane, gdyż nie dostrzegłem nigdzie żadnego piktogramu informującego o zakazie palenia. Mam nadzieję, że redakcja naczelnej gliwickiej gazety nie przejdzie wobec tego tematu obojętnie.
Oczywiście, że nie przeszła.

Lawina interwencji w trakcie miesiąca

- Potwierdzam, że czytelnik ma rację – mówi nam podinspektor Marek Słomski, rzecznik KMP w Gliwicach. - Pojawił się problem. Centrum stało się ulubionym miejscem bezdomnych i różnych „łazików”. W tym miesiącu było kilkadziesiąt interwencji. Co robi Policja? Kierowane są tam dodatkowe patrole, zadaniowani policjanci operacyjni. Jednym z efektów jest zatrzymywanie osób poszukiwanych, a było ich już kilku - dodaje.
Również strażnicy miejscy mają w Centrum Przesiadkowym sporo pracy. Tylko w styczniu przeprowadzonych tam zostało 191 kontroli.
- Otrzymaliśmy 25 zgłoszeń, w tym 18 od ochrony Centrum Przesiadkowego i 7 od mieszkańców. Kierowane do nas zgłoszenia dotyczyły w 4 przypadkach osób bezdomnych, a w 3 palenia tytoniu na terenie Centrum przesiadkowego. Pozostałe zgłoszenia dotyczyły niestosowania się do zasad ruchu drogowego oraz zakłócania porządku publicznego - wyjaśnia Naczelnik Wydziału Administracyjno-Prawnego Straży Miejskiej w Gliwicach, Piotr Saternus.

Dwa dni po otwarciu w toalecie pojawiły się fekalia

Kilka dni po swoim pierwszym mailu, pan Eugeniusz napisał do nas ponownie. „Już po moim zgłoszeniu, jak na razie, z poczekalni CP zniknęły ławki (krzesła), a wraz z nimi bezdomni”.
Gdy ja docieram do Centrum Przesiadkowego, widzę zamontowane co drugie krzesło. Choć może nie jest to „normalne”, jednak być może skuteczne – trudno się położyć na takim dziurawym legowisku. O to, czy faktycznie taki zabieg miał na celu ograniczenie obecności bezdomnych na terenie CP, pytam najpierw pracownicę obsługi. Ta kieruje mnie do pracowników ochrony, którzy znajdują się na piętrze. Mieści się tam pokój monitoringu, w którego drzwiach staje dwóch mężczyzn. Gdy słyszą, że jestem z prasy, odsyłają mnie do Śląskiej Sieci Metropolitalnej, która zarządza obiektem.
- Siedziska zostały zdemontowane, bo trzeba je było wyczyścić. Na razie zamontowaliśmy co drugie, ale wrócą w większej ilości – mówi Arkadiusz Durlej z SSM. Potwierdza przy tym, że bez ławek jest na obiekcie czyściej…
Dziwię się, że ledwie po trzech miesiącach konieczne było czyszczenie siedzisk.
- Proszę pani, dwa dni po otwarciu obiektu w łazience było już graffiti i fekalia – mówi z przekąsem. Dodaje też, że niektóre zdemontowane siedziska, zwłaszcza te z podłokietnikami, są uszkodzone.

Walka z wiatrakami?

Na zewnątrz taka pogoda, że przysłowiowego psa by na dwór nie wyrzucił (swoją drogą, jak nieaktualne jest już to powiedzenie, prawda?). Gdzieś tam w głowie błąka się myśl, że lepiej, by bezdomni siedzieli w CP, niż zamarzli pod płotem. Ale przecież są noclegownie. Tak, trzeba do nich przyjść trzeźwym, a to najczęściej jest warunek nie do spełnienia. Co można zrobić? Co może Policja? Wylegitymować, pouczyć – jeśli nie doszło do przestępstwa. Ech, być może przydałaby się w CP ochrona z prawdziwego zdarzenia. Nie tylko przed ekranem monitora, nie tylko dzwoniąca po służby, ale taka barczysta, postawna, chodząca po terenie obiektu. Pasażerowie poczuliby się bezpieczniej.
A co Wy o tym sądzicie?

Adriana Urgacz-Kuźniak
 

Galeria

wstecz

Komentarze (0) Skomentuj