W tym roku spłonęło kilka samochodów stojących na parkingach przy ul. Kokoszki i Bojkowskiej. Cztery spalone auta należały do korporacji taksówkarskiej Lider, która od ubiegłego roku działa na terenie Gliwic. Przypadek? Z pewnością nie, bo to nie jedyne incydenty z Liderem w tle. Niedawno ktoś wstrzyknął do wnętrza zaparkowanej taksówki tej korporacji  kwas masłowy, który intensywnie śmierdzi wymiocinami.

- Nikogo nie złapaliśmy za rękę, ale jestem przekonany, że próbuje nas zastraszyć nieuczciwa konkurencja – mówi Filip Piputa z Wolbromia, który jest właścicielem śląskiej korporacji taksówkarskiej Lider. - Powszechnie wiadomo, że zdecydowanie weszliśmy na gliwicki rynek, oferując bardzo atrakcyjne ceny usług. Komuś wyraźnie nie podoba się, że burzymy skostniałe gliwickie układy taksówkarskie. Nie jest żadną tajemnicą, że przy dworcu stoi masa cwaniaków, którzy nie jeżdżą w żadnej korporacji i oferują zbójeckie stawki za kilometr, wynoszące 7-8 zł, podczas gdy my jeździmy za 1,6 zł. Ile to już razy byliśmy wulgarnie przeganiani z postojów zarezerwowanych przez tych typów, mieniących się taksówkarzami, a których nie zawaham się nazwać złodziejami. Coraz więcej klientów wybiera nas i konkurencji bardzo się to nie podoba, bo tracą wpływy.

Piputa atakuje konkurencję, a ta nie pozostaje dłużna. - U kogoś widzi źdźbło w oku, a belki w swoim nie dostrzega – mówi jeden z gliwickich taksówkarzy, który chce  zachować anonimowość. - Kilka razy rozmawiałem z ludźmi, którzy pracowali lub dalej u niego pracują. Skarżyli się, że marnie płaci, a na dodatek ociąga się z wynagrodzeniami. Dlatego w firmie jest spora rotacja. Z tego, co wiem, wielu ludzi odeszło, gdy zobaczyło, że tyrając za kółkiem po 12 godzin, nic się nie zarabia. Lider  oferuje różne formy zatrudnienia. Można jeździć swoim autem pod jego szyldem albo zatrudnić się w tej korporacji i prowadzić taksówki firmowe. Myślę, że to nie konkurencja podpala ich auta, tylko wkurzeni na Lidera byli pracownicy.

Nasz rozmówca odnosi się również do cen wprowadzonych przez korporację. - Wiem, że klient woli taniej, ale nie znaczy to lepiej. Nie tak dawno w okolicy placu Piłsudskiego w jednym z aut tej firmy pękł silnik i wylał się olej. Lider może wprowadzić niższe ceny, bo jest dużą korporacją. Na Śląsku ma w swoim taborze około 500 samochodów, z czego około setki jeździ po Gliwicach. Kto może konkurować? Tacy duzi zyski i straty mogą sobie bilansować, małemu to się nie uda. Przez to, że niszczą rynek, wojenki z nimi będą trwały. Myślę, że wzorem innych miast również i nasz samorząd powinien ustalić minimalne i maksymalne stawki za usługi taksówkarskie. Wszyscy musieliby się podporządkować i nie byłoby rozboju.      

Niezależnie od opinii, jaką o Liderze ma jego konkurencja, policja prowadzi dochodzenie w sprawie podpaleń.
- Z uwagi na toczące się śledztwo nie mogę mówić o szczegółach, przyjętych hipotezach i poczynionych już ustaleniach. Sprawa wymaga intensywnej pracy dochodzeniowo-śledczej oraz operacyjnej – mówi nadkom. Marek Słomski, oficer prasowy KMP w Gliwicach. - Obecnie wykonywane są szeroko zakrojone czynności zarówno procesowe, jak i operacyjne, zmierzające do ustalenia sprawców. Mogę jednak zapewnić, że grupa policjantów jest bardzo zaangażowana w wyjaśnienie tych przestępstw. W postępowaniu, o którym mowa, badane są m.in. okoliczności pożaru, do jakiego doszło w nocy 28 marca br. przy ul. Bojkowskiej w Gliwicach. Chodzi o zniszczenie mienia – samochodów marki Dacia Lodgy, należących do korporacji taksówkarskiej. Pojazdy te ewidentnie zostały podpalone. Śledztwem objęty jest również pożar z początku lutego. Spłonęły wtedy dwie inne taksówki tej samej firmy. I w tamtym przypadku ogień podłożono umyślnie.

Galeria

wstecz

Komentarze (0) Skomentuj