Przedłużenie agonii, tak o aneksie do umowy kontraktu z NFZ na internę mówią pracownicy.    
Sytuacja spółki Vito-Med nadal jest dramatyczna i nie zmieniło jej spotkanie prezydenta miasta z szefem śląskiego oddziału Narodowego Funduszu Zdrowia. Omawiano na nim kwestie przyszłości spółki. NFZ zgodził się na przedłużenie obowiązujących umów na internę i izbę przyjęć do końca czerwca 2018 roku.

- Zgodnie z procedurą, wystosujemy stosowny wniosek o zgodę do prezesa funduszu. Podpisanie aneksu zaplanowano na 23 marca. Priorytetem działania naszego oddziału jest zapewnienie optymalnego dostępu do świadczeń opieki zdrowotnej dla pacjentów z Gliwic i powiatu gliwickiego - mówi Małgorzata Doros, rzeczniczka śląskiego oddziału NFZ. Na spotkaniu nie było radnych, choć zapewniali, że do funduszu pojadą. Nie zaproszono też prezes spółki Vito-Med.

Zła kondycja szpitala wynika przede wszystkim z tego, że fundusz nie podpisał kontraktu na internę. - Pieniądze mamy zapewnione tylko do końca marca 2018 roku. Jeszcze w styczniu złożyłam wniosek o wskazanie finansowania po tym terminie. Czekałam miesiąc. Niestety, nie otrzymałam żadnej odpowiedzi. Przesłaliśmy więc kolejną prośbę o ustosunkowanie się do ważnego dla nas problemu, powodującego niepewność finansową nie tylko oddziału, ale także szpitala. Dowiedzieliśmy się tyle, że NFZ nie zaplanował działalności interny, ale zobowiązał się do dodatkowej analizy. Już dziś wiemy, że dla Radiowej konkursu nie będzie. Utrzymanie oddziału stanie się praktycznie niemożliwe, a to z kolei grozi katastrofą i, docelowo, likwidacją szpitala - tłumaczy sytuację spółki Joanna Krukowska, od stycznia br. nowy prezes.

Zdaniem Doros, obecne działania funduszu pozwolą miastu i szpitalowi przygotować się do innych rozwiązań. To o nich wspominał podczas wizyty w Katowicach  prezydent Gliwic Zygmunt Frankiewicz, a chodzi o nową organizację funkcjonowania szpitali. Niestety, na razie nie wiadomo, na czym ma polegać.

- Może to być na przykład połączenie – stwierdza Marek Jarzębowski, rzecznik prezydenta. - Ale do tego potrzebna  jest zgoda zgromadzenia wspólników spółki Vito-Med - dodaje rzecznik. Zapytany, czy prezydent ma już strategię związaną z nową organizacją, Jarzębowski odpowiedział, że na razie nad nią myśli.

Możliwe są dwa scenariusze. W pierwszym szpitale jednak się nie łączą. To oznacza likwidację interny, potem neurologii, w efekcie zamknięcie Radiowej i zwolnienie wszystkich pracowników. Drugi zakłada fuzję - za zgodą miasta i rady nadzorczej Vito-Medu szpitale łączą się pod jednym szyldem, funkcjonując w trzech budynkach: na Zygmunta Starego, Kościuszki i przy Radiowej. Ten scenariusz wydaje się tym bardziej realny, że wkrótce dojdzie do zamknięcia budynku przy Zygmunta Starego – jest w katastrofalnym stanie i wymaga pilnego kapitalnego remontu. Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, miasto prowadzi rozmowy na ten temat. Taka sytuacja   sprzyja spółce Vito-Med.

Jako jedyny w Gliwicach i powiecie leczy udary mózgu i schorzenia neurologiczne. W tych przypadkach istotny jest czas podjęcia leczenia. Regionalne mapy potrzeb zdrowotnych dla województwa śląskiego w zakresie chorób układu nerwowego potwierdzają, jak bardzo ważna jest działalność gliwickiego szpitala. Zajmuje drugie miejsce w województwie śląskim pod względem liczby przyjęć w przypadku udaru niedokrwiennego mózgu oraz czwarte pod względem liczby hospitalizacji w przypadku leczenia szpitalnego neurologicznego. Zabezpiecza ponad 300 tysięcy mieszkańców i corocznie trafiają do niej prawie cztery tysiące pacjentów.

Dr Małgorzata Dziedzic, dyrektor ds. lecznictwa szpitala przy Radiowej, nie jest zadowolona z przebiegu spotkania w NFZ, bo, jak twierdzi, proponowany aneks przedłuża tylko nieunikniony koniec. - Neurolodzy już się zwalniają, mam stosowne pismo. Przez te trzy miesiące nie przyjdzie do nas, do pracy, żaden lekarz. Jesteśmy małym szpitalem i nie mamy szans na samodzielne utrzymanie się nawet z kontraktem na neurologię i udary – tłumaczy dr Dziedzic. W Vito-Medzie brano pod uwagę połączenie z innym gliwickim szpitalem, w zeszłym tygodniu zgromadzenie wspólników podjęło nawet uchwałę intencyjną, związaną z ewentualnym przekazaniem udziałów spółki miastu.

- Czekamy teraz na spotkanie z prezydentem i liczymy, że zaproponowane przez miasto rozwiązania będą korzystne przede wszystkim dla pacjentów. Szkoda byłoby lat naszej ciężkiej pracy, zdobywania sprzętu i pozycji na rynku usług medycznych – dodaje Dziedzic.

Małgorzata Lichecka
wstecz

Komentarze (0) Skomentuj