W poniedziałek, 15 listopada, w sali gimnastycznej SP nr 5 przy Asnyka tłumy. Mieszkańcy przyszli dowiedzieć się jaka przyszłość czeka ich ogródki.

Chcieli konkretnych deklaracji, bo wciąż zbyt ogólne są plany miasta dotyczące tego terenu - przyszłej alei Noworybnickiej i parku. Prowadzący spotkanie Andrzej Cybulski, lider grupy Ogrody Działkowe Trynek, mieszkańcy, radni miejscy (a było ich tylko dwóch – Łukasz Chmielewski i Krzysztof Procel, obaj z klubu PiS) i władze miasta mówili o tym, że Trynek pozostanie terenem zielonym. 


Chluba dzielnicy 


Ogrody działkowe zajmują 7,5 hektara z 12 hektarowego obszaru między Toruńską a Kochanowskiego. W latach 80. było tutaj... wysypisko śmieci. Społecznie je uprzątnięto, zaś mieszkańcy sami urządzili swoje ogródki, dziś chlubę dzielnicy – z 270 działek korzysta, wraz z rodzinami, ponad 1080 osób.
Teren należy do miasta i to ono ma możliwość decyzji związanej z jego przyszłością. Chodzi o umowy dzierżawy zawierane na maksimum trzy lata, najczęściej zaś na rok. Taka procedura powoduje, że umowę można wypowiedzieć w każdej chwili, dlatego część zwyczajnie nie dba o swoje ogrody, ale zdecydowana większość poświęca im każdą wolną chwilę. - Wszystko tutaj sobie sami urządziliśmy, a jest się czym pochwalić. Nasz działki to nie tylko miejsce wypoczynku, integracji, oczko w głowie starszych mieszkańców. To także teren dla Trynku ważny – jedyne zielone miejsce. My tu mamy zaraz za płotem hałaśliwe lotnisko i drogę – Rybnicką, wysypisko śmieci także dokłada swoje – mówi Andrzej Cybulski.


Umowy na dłużej, aleja do korekty 


W zasadzie dotąd nie było żadnego wyraźnego sygnału o inwestycji. W miejscowym planie zagospodarowania miasta z 2010 r. rezerwowano teren pod drogę Noworybnicką, ale to przeszłość, bo w ciągu dekady wiele się, komunikacyjnie, w mieście zmieniło i władze z drogi zrezygnowały. - Ale dokładnie w jej śladzie chcą poprowadzić aleję pieszo-rowerową i docelowo poświęcić na nią 80 procent naszych działek. Nie zgadzamy się na to i mamy inne rozwiązanie – twierdzi Cybulski.
Na poniedziałkowym spotkaniu korekta planów miasta dotycząca przyszłej alei była jednym z kilku punktów spornych. Innym, nie mniej ważnym, umowy, a precyzyjniej czas ich trwania. Działkowcy chcieliby nie krótko a długoterminowych. Co najmniej na trzy, cztery lata, bo, jak sądzą, do tego czasu aleja nie powstanie. 


Aleja dla wszystkich, działki dla niektórych 


Jej realizacja mogłaby nastąpić w perspektywie kilku lat. - Poprowadzonoby ją w przeważającej części na obszarze rezerwowanym w dokumentach planistycznych od dekad na przestrzeń publiczną. Kiedyś miała być tu droga, ale weryfikujemy te wcześniejsze plany. Nie chcemy budować ulicy dla samochodów, w zamian chcemy stworzyć aleję o charakterze parkowym, rekreacyjnym dla wszystkich mieszkańców – mówili na spotkaniu prezydent Adam Neumann i jego zastępca Mariusz Śpiewok. Obaj wskazywali, że miasto ma z działkowcami zbieżne cele... co do ogółu. - Nam też zależy na tym, żeby zachować tu zieleń, jednak nie dla trzech, czterech tysięcy mieszkańców, a dla 15 czy 30 tysięcy, bo tyle będzie z tej przestrzeni korzystać po oddaniu parku i alei – dowodził Neumann. 


„Nie” dla deweloperki 


Cybulski nie kryje, że plany miasta są dla nich nie do przyjęcia jeśli chodzi o rezerwację pod budownictwo mieszkaniowe. A tak wynika z pism wysłanych do działkowców i starego planu przestrzennego zagospodarowania dla tej części miasta. - Wprawdzie nikt nie podaje w nich żadnych szczegółów, miasto także zastrzega, że potrzeba uchwały rady miasta, ale słowo „nie planujemy” brzmi złowieszczo. Bo to oznacza, że kiedyś powstaną tutaj bloki, a nasze ogródki znikną – dodaje lider działkowców. Zastępca prezydenta wskazywał na spotkaniu iż miasto nic tam na razie budować nie zamierza. - Jesteśmy w trakcie opracowywania nowego planu i sprawa jest otwarta. Będą dyskusje i zapraszamy do nich mieszkańców – dodał Śpiewok.


Zielone Gliwice są tu 


Miejski Zarząd Usług Komunalnych ogłosił konkurs na koncepcję architektoniczną alei i parku. Miasto chce się zorientować co do pomysłów architektów i czeka na oferty do 2 grudnia 2021 r. .
Działkowcy chcieliby w projektowaniu uczestniczyć, mieć wpływ na to, jak będzie wyglądała ta przestrzeń. - A mamy, jako użytkownicy, wiele pomysłów. Powstanie alei cale nie musi pociągać za sobą likwidacji ogródków. To się da pogodzić - tłumaczy Cybulski.
O takiej możliwości mówiła na spotkaniu architektka Monika Głowacka z pracowni moogaa studio. Swój projekt „Zielone Gliwice są tu” oparła o partycypacyjne projektowanie uwzględniające potrzeby wszystkich użytkowników, bez likwidacji, z zachowaniem tego co chce i miasto i działkowcy. Mieszkańcy już zbierają popisy pod tą koncepcją. - Chcemy w ten sposób podkreślić, że partycypacja ma dla nas kolosalne znaczenie – wskazuje Cybulski. Zastępca prezydenta zapewnił, że jeśli tylko otrzyma stosowne pisma dotyczące wskazania konkretnych osób chcących wziąć udział w ocenie koncepcji, wyda zgodę.
Działkowcy wzięli sprawy w swoje ręce, wyrazili chęć rozmów i przyjęcia rozwiązań korzystnych dla wszystkich, bez potrzeby drastycznych kroków, za jakie uważają likwidację ogródków. Miasto zadeklarowało otwartość w dyskusji nad projektem, jednak wciąż nie wiadomo co będzie z ogródkami.

Małgorzata Lichecka

Galeria

wstecz

Komentarze (0) Skomentuj