Choć emocji nie brakuje, a każdy kilometr przybliża ich do celu, to jednak z każdym dniem ubywa sił, a pogoda płata figle.

Ponad połowa trasy już za nimi, a meta z każdym dniem coraz bliżej. Śmiałkowie z Sośnicy na dwóch kółkach zmierzają na Hel dla hospicjum.
Cel dla piętnastoosobowej grupy jest prosty – w siedem dni dotrzeć na Hel pokonując tym samym aż 700 kilometrów. 11 czerwca kilka minut po godzinie 8 rano na trasę wyruszyło dziesięcioro uczniów w wieku od 11 do 14 lat wraz z czwórką rodziców oraz nauczycielką Anną Guzek. Połowa trasy już za nimi, bowiem mają już przejechane 350 kilometrów, jednak pasjonatów dwóch kółek pogoda nie rozpieszcza – W niedzielę na trasie zastały nas afrykańskie upały, było strasznie duszno, natomiast poniedziałek był najcięższy, bowiem cały czas jechaliśmy w deszczu, musieliśmy przeczekać burze, ale udało się pokonać 90 kilometrów. Obecnie jesteśmy we Włocławku, ale zabieramy swoje bagaże, dwa kółka i kręcimy dalej – mówi Anna Guzek, nauczycielka w Szkole Podstawowej z Oddziałami Integracyjnymi nr 21 w Gliwicach.

Komu w drogę.. 

Uczestnicy wyprawy rowerowej pod nazwą “Wielkie poruszenie na gliwickim terenie” są odpowiednio podzieleni i przygotowani, by nic nie zaskoczyło w czasie drogi. - Ktoś odpowiada za apteczkę, inna osoba za narzędzia, a jeszcze inna za izotoniki, wszystko mamy dokładnie dopracowane. Jest to nowe wyzwanie, jednak mam nadzieję, że dojedziemy, bowiem będziemy się nawzajem wspierać, motywować, a to jest najważniejsze. Uważam, że dużo jest w naszych głowach, a sam cel, który nam przyświeca, będzie nas po prostu motywował do tego, by w czasie kryzysu nie zważać na nic i kręcić dalej – dodaje nauczycielka religii oraz informatyki.
Podczas trasy pojawiły się już problemy techniczne, mowa o pękniętym bagażniku, czy urwanej manetce, są także awarie z siodełkiem, jednak nie powodują opóźnień w wyprawie i wszystko idzie zgodnie z planem.

To wszystko dla hospicjum

Najmłodszy uczestnik rowerowej wyprawy ma zaledwie 11 lat, natomiast najstarszy – 45 lat. Przygotowania do tak wielkiej wyprawy trwały już od marca, każdy uczestnik ma na swoim liczniku przejechane ponad 1000 kilometrów, a wszystko to w szczytnym celu. Zmagają się ze swoimi słabościami, bowiem chcą dołożyć swoją cegiełkę do przebudowy Hospicjum Miłosierdzia Bożego w Gliwicach. - Mamy już 35 zł za każdy wykręcony kilometr, ale na tym nie poprzestajemy, bowiem założyliśmy zrzutkę, by poruszyć mieszkańców Gliwic, bo przecież chodzi o intencję dla gliwickiego hospicjum, o placówkę, która dla gliwiczan jest wspólna i bardzo ważna. Chcemy poruszyć każdego, bo przecież wystarczy wpłacić - chociażby piątaka – podkreśla Guzek.
Pozostaje trzymać kciuki i oby Wam wiatr wiał zawsze w plecy.

Patrycja Cieślok
 

Galeria

wstecz

Komentarze (0) Skomentuj