Założone w okolicy Bojkowa wnyki nie złapały dzikiej zwierzyny, ale 9-letniego owczarka, pupila rodziny z Gliwic, szczególnie dzieci. 
- To bezmyślne i okrutne działanie - mówią policjanci, poruszeni losem psa. Szukają teraz kłusownika, który założył wnyki w zaroślach na granicy Bojkowa i pól uprawnych - w okolicy między punktem poboru opłat na autostradzie a ulicą Miodową. 

Właściciel czworonoga spacerował z nim po nieużytkach. W pewnym momencie pies zniknął. Gliwiczanin, sądząc, że mądre zwierzę samo znajdzie drogę do domu, wrócił sam. Po kilku godzinach, zaniepokojony, zaczął jednak psa szukać. 

Na ciało owczarka mężczyzna natknął się właśnie w zaroślach na polach. Zwierzę było martwe, uwięzione w założonych nielegalnie wnykach na dziką zwierzynę. Pies umierał w męczarniach.   

- Działając z niskich pobudek, kłusownik doprowadził do trwającego prawdopodobnie kilka godzin cierpienia zwierzęcia - komentuje podinsp. Marek Słomski, oficer prasowy gliwickiej policji. - Zakładanie wnyków jest działaniem skrajnie niehumanitarnym. Obecnie w naszym kraju nie ma potrzeby zdobywania pożywiania w taki sposób. Osoby niezamożne mogą liczyć na pomoc różnych instytucji. 

Policjanci proszą świadków o pomoc w ustaleniu sprawcy. 
wstecz

Komentarze (0) Skomentuj