Publikacja niemieckich architektów zapowiada się sensacyjnie: wśród 170 europejskich obiektów – trzy z Gliwic.
Listę otwiera wieżowiec przy Bohaterów Getta Warszawskiego, zaprojektowany przez Karla Schabika. Swoją oryginalną i nowoczesną formę zachował do dziś. Z wyjątkiem charakterystycznej, i bardzo dobrze widocznej na starych fotografiach, ażurowej attyki. Schabik, wieloletni radca budowlany Gleiwitz, był nie tylko entuzjastą uporządkowanej miejskiej przestrzeni, przyjaznej dla mieszkańców i po prostu dobrze zaprojektowanej. Jego znakiem firmowym były wieżowce - kilkukondygnacyjne budynki usytuowane na styku najważniejszych osi widokowych, jak te przy Orlickiego, Chorzowskiej czy właśnie Bohaterów Getta.

Piękno w prostocie

Jak zauważa w swoim opracowaniu dr Tomasz Wagner, wykładowca akademicki  z katedry projektowania architektonicznego Politechniki Śląskiej, nowoczesna architektura wkroczyła na Górny Śląsk po I wojnie światowej. Pojawił się wówczas nurt minimalistyczno-funkcjonalistyczny, określany w Niemczech jako nowe budownictwo - Neues Bauen i równoległa z nim architektura dynamiczna, której najbardziej charakterystyczną  gałęzią jest właśnie ekspresjonizm.

Wagner tłumaczy, na czym polegała owa nowatorska myśl: odrzucono bogate dziewiętnastowieczne dekoracje na rzecz prostoty, geometryczności formy. Unikano symetrii, stosowano duże płaskie i jednolite pola elewacji, płaskie dachy czy też nowoczesne materiały budowlane: beton, stal, szkło czy żelbet. - Ekspresjonizm, którego dominacja przypadała na początek lat 20., charakteryzował się podkreśleniem dynamiki bryły za pomocą pionowych i poziomych akcentów elewacji, był próbą nadania budynkom wrażenia ruchu, prędkości, dynamiki poprzez nawiązywanie do estetyki marynistycznej, czasami też strzelistego gotyku przetworzonego w formy geometryczne - pisze dr Wagner.

Ceglany ekspresjonizm, który tropili w Europie Niels Lehman i Christoph Rauhut, autorzy monumentalnego dzieła „Fragmenty Metropolis - Wschód”, jest odnogą właściwego nurtu i jednym z ciekawszych zjawisk w dwudziestowiecznej architekturze Górnego Śląska. Cóż w nim wyjątkowego? Otóż: dynamicznej i ekspresyjnej bryle towarzyszy detal, wykorzystujący tworzywo, jakim są cegły klinkierowe, kształtki czy dachówki. To z ich pomocą ożywiano fasady, układając geometryczne wzory. Popularność tego rodzaju architektury, zauważa Wagner, zapoczątkowała budowa hamburskiego gmachu Chilehaus (1922-24), zaprojektowanego przez Fritza Hogera. Niemiecka realizacja stała się inspiracją dla Schabika, bo właśnie po części do tego obiektu nawiązuje gliwicki wieżowiec.                       

Ceglana magia urzeka

Lehman i Rauhut uważają ekspresjonizm za przewrót w architekturze lat 20.  - Chodzi przede wszystkim o umiejętne posługiwanie się kolorem, materiałem i światłem - wyjaśniają. Jego przykłady znajdziemy w całej Europie, jednak wiele budynków jest dziś zaniedbanych i zapomnianych.  W 2010 roku zaczęli je więc dokumentować, a „Fragmenty Metropolis - Wschód” pokazują efekt projektu, przedstawiając ocalałe budynki w Polsce, Czechach, Słowacji i na Węgrzech. To, po „Fragmentach  Metropolis – Berlin”, które ukazały się w 2015 i  „Fragmentach Metropolis – Ren i Ruhra” z 2016 roku, trzeci tom cyklu architektonicznego.

Liczy on ponad 300 stron i prezentuje 170 budynków z Bratysławy, Brna, Budapesztu, Gdańska, Hradec Kralovych, Katowic, Krakowa, Legnicy, Pragi, Szczecina, Usti nad Labem, Warszawy, Wrocławia. Także z Gliwic. Architekci zbierali materiały przez osiem lat, głównie w wolnym czasie, podróżując od miejsca do miejsca, od budynku do budynku, wertując niezliczone książki w zakurzonych archiwach i bibliotekach. 

Na potrzeby publikacji wykonano współczesne kolorowe fotografie i eleganckie rysunki, sporządzono również szczegółowy indeks, co oznacza, że z tej pracy można korzystać w dalszych publikacjach. Wstęp autorstwa dr Beate Stortkuhl wyjaśnia historyczny kontekst budynków, a słowo wstępne prof. Gesine Schwan, byłej prezydent Uniwersytetu Viadrina Europe, istotność tej wspólnej europejskiej spuścizny. Książka pojawi się wiosną 2018 w dwóch językach - angielskim i niemieckim. 

Gruba Tektura wkracza do akcji

Półtora roku temu Jakub Kowalski, młody gliwicki architekt, twórca portalu GrubaTektura, znalazł na FB profil niemieckiego projektu. - Wydał mi się dość nietypowy, bo do tej pory chyba nikt nie starał się tak dokładnie przybliżyć architektury ekspresjonizmu ceglanego. Owszem, pojawiały się opracowania dotyczące np. szkoły amsterdamskiej, ale te studia były znacznie prostsze do przeprowadzenia. Skupiały się bowiem na małym obszarze Holandii. Ekspresjonizm ceglany jest szerszym pojęciem, które rozwijało się na granicy kilku państw. Niekiedy styl ten był eksportowany w postaci pojedynczych realizacji. Im dalej od Niemiec, tym mniej tego typu budownictwa, które, w przeciwieństwie do modernizmu, cechuje bardzo duży regionalizm. W Polsce najwięcej realizacji znajduje się oczywiście na terenach zachodnich, jak na przykład gmach poczty we Wrocławiu - mówi Kowalski. Wiedząc, że zaplanowano wydanie książki dotyczącej  m.in. Polski, skontaktował się z autorami, by zaprezentować im gliwickie przykłady. Okazało się, że byli już u nas wcześniej: w 2011, 2012 i 2014 roku. Brakowało im jednak fotografii z Zabrza, dlatego poprosili Kowalskiego o ich wykonanie.

Arcydzieło z Królowej Bony

I Wagner, i Kowalski podkreślają, że w Gliwicach ceglany ekspresjonizm najlepiej  reprezentuje dawne liceum maryjne przy ul. Królowej Bony 13, przerobione dziś na biura i mieszkania. I ten budynek znajdziemy we „Fragmentach Metropolis - Wschód”.

Jego powstanie wiąże się z działalnością Zgromadzenia Sióstr Szkolnych de Notre Dame. Przybyły do Gliwic w 1919 roku i prowadziły w mieście prywatne wyższe szkoły dla dziewcząt. Budowę przy ówczesnej Wernickestrasse rozpoczęto w 1927 roku, a poświęcenie nowego obiektu nastąpiło w 1929. Mieściło się w nim 60 dużych sal lekcyjnych, trzy kuchnie do nauki gotowania, dwie pralnie, sala gimnastyczna z szatnią i natryskami oraz kaplica (nad salą gimnastyczną) mieszcząca 600 osób, poświęcona „Królowej Pokoju”. Nad klatką schodową znajdował się spory ogródek dachowy. Do dziś fasadę zdobi figura Madonny z Dzieciątkiem w otoczeniu dzieci, umieszczona nad wejściem głównym oraz figury św. Jadwigi i św. Jacka - patronów Śląska, znajdujące się między oknami ówczesnej kaplicy. Rzeźby wykonała siostra Maria Paschalis, nauczycielka plastyki w liceum maryjnym.

Doskonałe rozplanowanie szkoły, jej funkcjonalność oraz ciekawe rozwiązania architektoniczne sprawiły, że była to jedna z najnowocześniejszych szkół we wschodnich Niemczech. I jednocześnie największa katolicka szkoła prywatna na tym terenie. Leszek Jodliński i Bożena Kubit, autorzy opracowania dotyczącego historii liceum, wskazują, że w seminarium w latach 1924-1933 wykształcono ponad 850 nauczycielek i to nie tylko wyznania katolickiego, ale też protestanckiego czy mojżeszowego.

Kres świetności działalności sióstr przyniósł rok 1933 i dojście Hitlera do władzy: likwidowano wszelkie szkoły prywatne, więc na przełomie 1938/39  zakon wydzierżawił budynek zarządowi dóbr hrabiego Ballestrema. W listopadzie 1939 roku obiekt przejęło gestapo, po 1945 wojsko sowieckie - był tu szpital wojskowy. Siostry odzyskały go w 1946 , ale jedynie na miesiąc. Władza ludowa przekazała całość Liceum Pedagogicznemu. Od tego czasu datuje się już współczesna historia obiektu, obfitująca w liczne zmiany (od Liceum Pedagogicznego, poprzez Kolegium Języka Francuskiego i Nauczycielskie Kolegium Języków Obcych).

W 2002 roku  budynek zwrócono zakonowi, który w 2007 sprzedał go firmie Radan. To ona przeprowadziła kontrowersyjną rewitalizację obiektu, zmieniając, poprzez dobudowanie balkonów, charakter elewacji. Takie działania nie znalazły akceptacji wojewódzkiego konserwatora zabytków, który w 2016 roku zwrócił się do firmy o wstrzymanie dewastującej przebudowy i przywrócenie mu pierwotnej elewacji, a do władz miasta - o pozbawienie funkcji miejskiego konserwatora zabytków, który wydał zgodę na takie prace. Niestety, ani nowy właściciel, ani miejski konserwator zabytków nie ponieśli żadnych konsekwencji, zaś sprawa się rozmyła.                    

Pszczoła, sowa, ślimak  

W  książce Lehmana i Rauhuta znalazł się również budynek dawnego Państwowego Gimnazjum Katolickiego, dzisiejszego wydziału elektrycznego Politechniki Śląskiej. - Tu ważna jest strzelistość okien i ceramiczne detale na elewacji oraz we wnętrzu - dodaje Kowalski.

Przedwojenne gimnazjum jest jednym z najbardziej interesujących przykładów architektury użyteczności publicznej w Gliwicach. Wzniesiono go w latach 1926-28, zaś inwestorem był pruski Wyższy Urząd Budownictwa. Kamień węgielny położono 3 maja 1926 roku, a poprzedziły go intensywne prace ziemne: grunt osuszano, zagęszczano i wzmocniono, wbijając w ziemię około 2 tysiące pali. Dodatkowo  wykorzystano 20 tys. metrów sześciennych ziemi, a na fundamenty użyto około 900 metrów kwadratowych betonu. Była to więc inwestycja prowadzona z rozmachem.      

Najbardziej interesujące i wpisujące się w idee ekspresjonizmu ceglanego są elementy dekoracyjne. Bardzo różnorodne i bogate: od figur, poprzez symbole umieszczone w obramowaniach okien i drzwi czy na elewacji. I tak nad wejściem zobaczymy stylizowane i symboliczne przedstawienie chłopców pijących wodę ze studni (odwołanie do źródła wiedzy, mądrości i prawdy Bożej), na obramowaniach drzwi prowadzących na dziedziniec znajdziemy ryby i lwa - symbole ewangeliczne. Są także: pszczoła (symbolizująca pracowitość), sowa (mądrość), ślimak (wytrwałość) czy żaba (zdolność do czerpania radości z życia).         

Ekspresjonizm przy Piwnej i Malinowskiego

Kowalski podaje jeszcze inne przykłady. Budynkiem czerpiącym z dokonań ekspresjonizmu ceglanego był pawilon przy ul. Piwnej, zaadaptowany na sklep Biedronka.  - Wyburzono go jw 2008 roku. Na bocznej ścianie dyrekcji huty odcisnął się jednak charakterystyczny detal, który powielono również w wieżowcu na placu Piastów. Cegła pojawia się też w kilku budynkach stojących w pobliżu ul. Kościuszki. Unikatowa w skali miast jest kamienica na skrzyżowaniu z ul. Malinowskiego. Oczywiście, gliwickie realizacje są dość zachowawcze w porównaniu z takimi klasykami, jak np. Chilehaus czy Het Schip. Pokazują jednak, że w latach 20. Gliwice pozostawały pod wpływem awangardy, która starała się rozwinąć nowy styl architektoniczny – podsumowuje architekt.

Małgorzata Lichecka

W artykule wykorzystano opracowania:
„Gliwice znane i nieznane. Cz. II”, Muzeum w Gliwicach 2013 r.
„Gliwice na ich drodze. Miasto przez pryzmat twórczości architektów”, red. prof. Magdalena Żmudzińska-Nowak, Muzeum w Gliwicach 2013 r.      
„Piękno w prostocie”, dr Tomasz Wagner.    

Galeria

wstecz

Komentarze (0) Skomentuj