W ostatnim meczu sezonu, którego stawką było utrzymanie w Lotto Ekstraklasie, Piast Gliwice pokonał na swoim stadionie Bruk Bet Termalikę Nieciecza 4:0. To była pierwsza wygrana po półrocznej przerwie. Zwycięskie bramki dla niebiesko-czerwonych strzelili: Mateusz Mak, Martin Bukata, Saša Živec i Gerard Badia. 
Ponad sześć tysięcy kibiców przywitało wychodzących na murawę zawodników okrzykiem „GKS – tylko zwycięstwo” i „GKS nigdy nie spadnie”. 

Waldemar Fornalik nie zaryzykował gry ofensywnej. Z przodu wyszedł tylko Michal Papadopulos, ale w ataku mieli go wspierać Živec, Mak i Bukata. Z tyłu natomiast szkoleniowiec postawił na sprawdzonych obrońców. Nie taktyka i nie umiejętności sportowe miały w tym dniu decydować o końcowym sukcesie, ale psychika. Kto lepiej wytrzyma presję, ten zwycięży.

Minęło kilkadziesiąt sekund, a arbiter musiał przerwać mecz. W walce o piłkę zderzyli się głowami Martin Konczkowski i Bartosz Śpiączka. Wyglądało to poważnie. Na murawę wjechała karetka i zabrała zawodnika Termaliki do szpitala (okazało się, że miał wstrząśnienie mózgu i rozbitą głowę). Zastąpił go Roman Gergel. 

Po wznowieniu gry gliwiczanie zaatakowali z całą mocą, zmuszając gości do rozpaczliwej obrony. W 23. minucie wykonywali rzut wolny. Do odbitej piłki dopadł Mak i mocnym strzałem zdobył pierwszą bramkę. W tym momencie przewaga psychologiczna i sportowa była już po stronie gospodarzy. 

W 35. minucie Bukata zdecydował się na uderzenie z dystansu i była to najlepsza z możliwych decyzji, bo piłka zatrzymała się dopiero w bramce. To był gol „stadiony świata”. 

Po chwili Słowak ponowie spróbował szczęścia, ale tym razem Trela zdołał odbić piłkę. Pierwsza połowa zakończyła się pewnym prowadzeniem Piasta i wszystko wskazywało, że losy meczu są przesądzone.

Od początku drugiej połowy goście, nie mając już nic do stracenia, rzucili się na Piasta, próbując szybko zdobyć kontaktową bramkę. Bezbłędnie grała jednak nasza defensywa. 

Fornalik zaczął  puszczać do boju świeżych zawodników. W 80. minucie kibice zobaczyli kolejną piękną bramkę. Po kontrze Živec przymierzył z 20. metra i strzelił gola. Kropkę nad „i” postawił w 90. minucie Gerard Badia.

(gm)
wstecz

Komentarze (0) Skomentuj