15 października w Domu Pamięci Żydów Górnośląskich wręczono najwyższe izraelskie odznaczenie cywilne nadawane nie-Żydom, przyznawane przez Instytut Yad Vashem w Jerozolimie. 
Odebrali je potomkowie Polaków ratujących Żydów podczas II wojny światowej – Stanisław Buchała, wnuk Stefanii i Jana Buchałów pochodzących ze wsi Wysoka oraz Jerzy Szczygielski, bratanek siostry Zofii Szczygielskiej, przełożonej zakonu Szarytek w podkrakowskim Przeworsku.  Wśród zaproszonych gości - Roman Polański, uratowany przez Stefanię i Jana Buchałów.          

Nie umniejsza ich heroizmu 

 - Pragnę wyrazić mój najgłębszy szacunek dla tych osób, dla Sprawiedliwych, cóż więcej mógłbym powiedzieć? Kiedy zastanawiam się nad ich życiem, nad prostotą, a zarazem wielkością tego co uczynili dla drugiego człowieka, czuję wstyd i słabość słów, milknących w obliczu ludzi świętych, wymykających się zwykłemu pojmowaniu rzeczy. Nie dają mi spokoju czyny Sprawiedliwych, są cichym, choć upartym wezwaniem, kołatką sumienia - tymi słowami powitał gości Grzegorz Krawczyk, dyrektor Muzeum w Gliwicach.  

Tal Ben-Ari Yaalon, wiceambasadorka Izraela w Polsce, potomkini Żydów pochodzących z Górnego Śląska, mówiła podczas uroczystości o tym, że kiedy patrzymy na historię wyróżnionych w Gliwicach oraz tych, uhonorowanych w przeszłości, nie widzi wyraźnych podobieństw. Jedyne co mają wspólnego to to, że ochronili swoich żydowskich sąsiadów w czasach, kiedy wrogość i obojętność były górą. - Większość tych, którzy ratowali była zwykłymi ludźmi, nie umniejsza to jednak ich heroizmu. Niektórzy zachowywali się tak z powodu przekonań czy religii,  inni nie byli idealistami, a po prostu dobrymi ludźmi. Wyciągnijmy z ich czynów lekcję, ważną dla wszystkich : zawsze podążajmy w zgodzie z własnym sumieniem – dodała Ben-Ari Yaalon. 

Siostra nie tylko miłosierdzia 

Zofię Szczygielską, Sprawiedliwą Wśród Narodów Świata, opisywano w relacjach jako niezwykle empatyczną osobę, kierującą się w życiu biblijną zasadą: „kochaj bliźniego swego, jak siebie samego”. Przed wojną i w czasie wojny była przełożoną zakonu Szarytek w podkrakowskim Przeworsku, gdzie ukrywały się żydowskie dzieci m.in. : Ester Freilach oraz Rina Glikmann. Ester, pochodząca z Przemyśla, po ciężkiej i niebezpiecznej podróży trafiła do Przeworska, do klasztoru Sióstr Miłosierdzia Bożego. Ukrywała się tam, dzięki pomocy Szczygielskiej, pod fałszywym nazwiskiem - Antonina Czajkowska- aż do wyzwolenia w 1945 roku. Z kolei Rina, z dobrym wyglądem, znajomością polskiego i aryjskimi papierami, spędziła w klasztorze tylko kilka miesięcy. Musiała uciekać, po donosie do gestapo.   

Uciekł z getta, trafił do Wysokiej  

Chłopi ze wsi Wysoka, Jan i Stefania Buchałowie, sami mieli trójkę dzieci, ale w 1943 roku przyjęli pod swój dach dziewięcioletniego żydowskiego chłopca – Romana Polańskiego, dziś uznanego reżysera filmowego. Jego rodzice, po likwidacji krakowskiego getta, trafili do obozów koncentracyjnych  - matka do  Auschwitz ( zginęła tam) , ojciec do  Mauthausen (przeżył obóz). Polański uciekł z getta dzięki pomocy ojca i rodzinnym kosztownościom w 1943 roku i przez prawie dwa lata pomagał u Buchałów w gospodarstwie. Po wojnie szukał swoich wybawców, ale okazało się, że obydwoje nie żyją. Zany reżyser długo szukał członków rodziny, udało mu się dotrzeć tylko do wnuka – Stanisława.  - Pamiętam chatę krytą strzechą,   troje dzieci Buchałów. Z najmłodszym synem się bawiłem, miałem wtedy sześć lat. To, co ta rodzina zrobiła, było niezwykle szlachetne – mówił na uroczystościach w Gliwicach. 
Kto ratuje ...

Na medalach, które otrzymały rodziny Sprawiedliwych wygrawerowano ważne przesłanie- powiedzenie pochodzące z Talmudu: „kto ratuje jedno życie, ten jakby ratował cały świat”.  

Do 1 stycznia 2020 r. Instytut Yad Vashem wyróżnił tytułem Sprawiedliwego wśród Narodów Świata 27 tys. 712 bohaterów, w tym- 7 tys. 112 Polaków. Tworzą oni największą grupę narodowościową wśród 51 krajów świata i stanowią ponad 25,6 proc. wszystkich uhonorowanych na świecie 

Organizatorem uroczystości w Gliwicach była ambasador Izraela w Polsce, prezydent miasta oraz Muzeum w Gliwicach. 

Małgorzata Lichecka 

Galeria

wstecz

Komentarze (0) Skomentuj