Od początku walki z koronawirusem wiele mówi się o domach pomocy społecznej jako ogniskach epidemii. Dzięki szybkiej reakcji i sprawnej organizacji załogi Ostoi, w sośnicowickim DPS-ie problemów udało się jednak uniknąć.
Zawsze otwartą i gościnną bramę Domu Pomocy Społecznej „Ostoja” w Sośnicowicach trzy miesiące temu trzeba było zamknąć, a dotychczasowe bezpośrednie spotkania znacząco ograniczyć. Nie bez żalu, bowiem placówka znana jest z szerokich kontaktów podopiecznych między innymi z mieszkańcami gminy, z organizacji festynów, jarmarków czy wyjazdów na przeglądy teatralne.

– Teraz zostaliśmy razem, mieszkanki i pracownicy, a jedynymi odwiedzającymi nasz dom osobami są dostawcy z zaopatrzeniem – mówi Jarosław Mencfel, dyrektor DPS „Ostoja”. – Od początku wiedzieliśmy, że naszym najważniejszym zadaniem jest szybkie dostosowanie codziennych zajęć tak, aby wszystkich nie dotknęły negatywne skutki izolacji.

Jak twierdzi Mencfel, początki łatwe nie były. Trzeba było pamiętać, by zawsze otwartą bramę zamykać, codziennie mierzyć temperaturę, dezynfekować dłonie, nie przytulać się, nie podawać ręki, trzymać dystans. Do tego dochodził niepokój pracowników, czy wrócą do swoich domów, czy ktoś nie zostanie zarażony i nie utkwi w kwarantannie. Wreszcie, czy uda się zrekompensować mieszkankom DPS-u brak odwiedzin mamy, księdza, nauczyciela czy chłopaka. 
– Dziś, po trzech miesiącach, możemy już śmiało powiedzieć, że się udało. W naszym domu, mimo izolacji, nie ma nudy, panuje gwar oraz dobry nastrój. Choć muszę przyznać: czasem ze strony podopiecznych pada pytanie, jak długo jeszcze... – dodaje dyrektor.

Mimo epidemii sośnicowicki DPS działa każdego dnia. Prócz braku odwiedzin, mierzenia temperatury, regularnej dezynfekcji doszły jeszcze inne zmiany, począwszy od śniadaniu, spożywanego w małych grupach. Każda z tych grup ma różne zajęcia terapeutyczne, jak plastyka, wyszywanie, gotowanie, gry planszowe i zabawy, kino, warsztaty z komputerem. Obowiązkowo też, raz dziennie, kobiety spacerują, ale wyłącznie obok budynku – na szczęście Ostoja mieści się w dawnym pałacu, wokół którego rozciąga się piękny park. 

Zatrudniony w domu pomocy psycholog pełni teraz także funkcję nauczyciela i w porozumieniu ze szkołą realizuje z mieszkającymi w Ostoi uczennicami zadane tematy lekcji. Co ciekawe, w dobie pandemii szkoła ta cieszy się ogromną popularnością, bo uczyć chcą się nie tylko mieszkanki objęte obowiązkiem nauczania, także liczna grupa innych podopiecznych – wszystkie poznają więc tajniki liczenia, pisania, czytania. 

– Myślimy już o zbliżających się wakacjach – mówi dyrektor Mencfel. I zapewnia: – Na pewno nie będziemy się nudzić. W naszym parku planujemy gry terenowe, ogniska, zawody sportowe, a nawet biwak pod namiotami. Z kolei w dni deszczowe przewidujemy wielki turniej gier planszowych, kurs tańca oraz spotkania z przyjaciółmi z innych domów pomocy – oczywiście online. A jeśli warunki pozwolą, może uda się zorganizować bezpieczne spotkania mieszkanek z rodzicami czy opiekunami, już w realu.

Choć od świata Ostoję dzieli zamknięta brama, świat o domu pomocy w pałacu nie zapomniał. Wielką życzliwość wykazują teraz szczególnie różne instytucje, firmy, stowarzyszenia, organizacje kościelne, ale i ludzie prywatni. Wszyscy przywożą lub ślą na adres placówki środki dezynfekujące, przyłbice, rękawiczki, fartuchy – to, co teraz niezbędne, lecz także pieniądze, a nawet słodycze i owoce.

– Za wszystkie dary z serca dziękujemy. Serdecznie też zapraszamy do nas, bo w końcu kiedyś brama się otworzy – mówią pracownicy Ostoi, także w imieniu swoich podopiecznych.

A na razie, do odwołania, dom pomocy w Sośnicowicach jest dla ludzi z zewnątrz zamknięty. Mieszkanki, jak my wszyscy, tęsknią za normalnością i wierzą, że wkrótce nadejdzie. 

(ms)

wstecz

Komentarze (0) Skomentuj