Z porządku sesji wycofano propozycje ustaw dotyczących reorganizacji dwóch szkół podstawowych, w sołectwach Kozłów i Bargłówka. Na razie górą rodzice. Burmistrz mówi, że chce sprawę dokładnie przemyśleć. 
Sprawa reorganizacji (a jak twierdzili niektórzy, w przyszłości – likwidacji) dwóch małych podstawówek zelektryzowała rodziców. W ich protest włączył się nawet poseł Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Gonciarz, zamieszczając na swoim profilu na Facebooku wpis, w którym pogratulował mieszkańcom postawy i zaangażowania w obronę szkół. Dodał też, że zawsze jest do dyspozycji. 

Poseł zamieścił te słowa po sesji rady miasta, która odbyła się tydzień temu w środę. Radni mieli przyjąć uchwałę o reorganizacji szkół w Kozłowie i Bargłówce. Reorganizacja ta polegać zaś miała na przeniesieniu klas 4-8 do Sośnicowic, w sołectwach pozostawiając dzieci najmłodsze, czyli klasy 1-3.

Rodzice stanowczo temu pomysłowi się sprzeciwili. Najpierw, w poniedziałek, w szkołach zorganizowali spotkanie z burmistrzem i jego zastępcą, potem, specjalnie wynajętymi autobusami, sami pojechali protestować przed budynek rady, uzbrojeni w transparenty. 

Decyzja władz była dość szybka, nieoczekiwana. Nauczyciele i rodzice byli nią zaskoczeni. Burmistrz Leszek Kołodziej, po spotkaniu z mieszkańcami i wysłuchaniu ich argumentów, postanowił sprawę odłożyć. Zresztą, by reorganizacja była możliwa w przyszłym roku szkolnym, do końca lutego trzeba było złożyć odpowiednie dokumenty w kuratorium oświaty, bowiem to ono podejmuje decyzję ostateczną. Na to, w świetle ostatnich wydarzeń, czasu nie starczyło. 

Burmistrz zdecydował więc, że da czas i sobie, i radnym, i samym mieszkańcom oraz gronu pedagogicznemu, by na spokojnie problem rozważyć, przeanalizować wszystkie „za” i „przeciw”. Temat wróci za rok.
– Kwestie związane z reorganizacjami szkół są zawsze bardzo trudne, rozumiem więc obawy rodziców czy nauczycieli – zapewnia Kołodziej. 


Rządy reformują, samorządy mają problem


Wracając do słów posła Gonciarza. Gratulując mieszkańcom Kozłowa i Bargłówki oraz obiecując swoje wsparcie, zapomniał najwyraźniej, że w tę trudną sytuację wpędził gminę rząd, wywodzący się z jego partii. 

PiS, wprowadzając reformę likwidującą gimnazja, nie interesowało się bowiem, co zrobić z wolnymi budynkami po tych szkołach. Podobnie jak rządu Jerzego Buzka (Akcja Wyborcza Solidarność), wprowadzającego gimnazja, nie obchodziło, czy gminy, szczególnie te małe, mają na nowe szkoły miejsca. Rządy tylko reformują. Kłopot pozostawiając samorządom.

Tak jest właśnie w Sośnicowicach. Przykład. W 2016 roku, gdy istniały jeszcze gimnazja, ówczesny burmistrz musiał podjąć decyzję o wybudowaniu nowej sali gimnastycznej przy podstawówce, mieszczącej się na ulicy Gliwickiej. Gdy sala już powstała, zlikwidowano gimnazja. W efekcie w szkołę podstawową przekształcono budynek dotychczasowego gimnazjum im. Unii Europejskiej, przy ul. Gimnazjalnej, które posiadało już halę sportową z prawdziwego zdarzenia. 

I nagle okazało się, że małe miasteczko ma dwie podstawówki z dwiema nowoczesnymi halami. I obie placówki mają miejsce, by przyjąć kolejnych uczniów.

Budynek, z którego nie tak dawno korzystali gimnazjaliści, jest nowoczesny, dobrze wyposażony, przestronny. Prócz wspomnianej sali gimnastycznej, chętnie wynajmowanej po godzinach nawet przez mieszkańców Gliwic, posiada świetlicę i stołówkę. Istnienie tej ostatniej jest zaś istotne, bowiem niedługo ma to być wymóg w każdej placówce.

Ponieważ szkoły w Kozłowie i Bargłówce stołówki nie mają, a nawet nie posiadają miejsca, w którym można by ją stworzyć, brakuje im też profesjonalnej, bezpiecznej sali gimnastycznej, władze postanowiły przenieść starsze klasy do Sośnicowic, zapewniając darmowy przejazd gminnym autobusem. W sośnicowickich placówkach byłoby też zapewnione wyżywienie. Zwolnione w ten sposób sale w Kozłowie i Bargłówce pozwoliłyby z kolei stworzyć stołówki dla młodszych dzieci. 

W tej sytuacji nieprawdziwe wydają się pogłoski, jakoby dążono do całkowitej likwidacji szkół w tych dwóch sołectwach.
 
– W Sośnicowicach nie mamy tyle miejsca, by przenieść wszystkie dzieci – mówi burmistrz. Rodzice nie powinni więc się obawiać.

A rodzice uważają, że oszczędności, jakich szuka gmina, będą tylko pozorne, bowiem dojdą koszty dowozu, dofinansowania obiadów, zatrudnienia osoby do opieki podczas transportu czy dodatkowego zatrudnienia w świetlicy, by zapewnić bezpieczeństwo większej ilości uczniów. 

A propos dowozu: burmistrz odpowiada, że gmina ma już własny transport, a pozostałe koszty są niewspółmierne do tych, które ponosi teraz. 

„Nie można oszczędzać na dzieciach. Gmina nie należy do biednych. Liczymy na przesunięcia budżetowe w myśl zasady, że są sprawy ważne i ważniejsze”, czytamy w petycji rodziców. Jedna z matek twierdzi nawet, że radni źle rozdysponowali budżet, stąd cięcia, jeśli chodzi o pieniądze dla szkół. 

Burmistrz tłumaczy. Obecnie na oświatę w Sośnicowicach przekazuje się jedną trzecią budżetu, to jest 25 mln zł, zaś subwencja od państwa w roku 2019 wyniosła jedynie 2,5 mln (warto dodać, że wydatki budżetowe gminy to 79 mln, zaś przychody – 59 mln). 

Nie można przy tym zapominać, że gminy mają obecnie mniejsze dochody, co wiąże się ze zmianami w podatkach, wprowadzonymi przez rząd PiS. Chodzi o niższy PIT (obniżenie podatku dochodowego z 18 do 17 procent) oraz zerowy PIT dla ludzi młodych (osoby do 26. roku życia zwolniono z opodatkowania wynagrodzeń). Dlatego małe samorządy, jak Sośnicowice, muszą szukać oszczędności. 


Pięcioro uczniów – luksus, na który nie stać


Zdaniem rodziców i grona pedagogicznego, szkoły w Kozłowie i Bargłówce mają perspektywy rozwoju. W sołectwach tych oraz im sąsiednich przybywa bowiem domów. Z danych urzędu wynika jednak, że nie wszyscy rodzice wysyłają swoje pociechy właśnie do tych placówek.

– Jeden z ojców biorących czynny udział w protestach chce zachować małą podstawówkę w Kozłowie, ale swoje dzieci dowozi do Sośnicowic – mówi nam przedstawiciel urzędu. 

Poprosiliśmy urząd miejski o dane. Wynika z nich, że obecnie w podstawówce w Sośnicowicach uczy się 12 dzieci z Bargłówki, pięcioro z Kozłowa, 20 z Łanów i 25 z sołectwa Trachy (po likwidacji szkoły w tej ostatniej miejscowości uczniów przeniesiono właśnie do Bargłówki). 

Rodzice obawiają się molocha, jakim, w ich opinii, jest duży budynek po sośnicowickim gimnazjum. Podnoszą – i trudno się tu z nimi nie zgodzić – że praca w kameralnych warunkach daje wymierne korzyści. 

Władze gminy zapewniają, że też są tego zdania – nie mogą jednak rządzić niegospodarnie, muszą mieć na uwadze dobro wszystkich mieszkańców. Gmina, dysponując wolnymi miejscami w większych placówkach, nie może utrzymywać szkół z bardzo małymi oddziałami (dla przykładu: do klasy ósmej w Bargłówce uczęszcza obecnie tylko pięcioro uczniów). 

Włodarze Sośnicowic przypominają, że po ukończeniu podstawówki dzieci i tak trafią do szkół jeszcze większych, i to w dużych miastach. Wyrwane, po ośmiu latach edukacji, z małych klas i niewielkich społeczności, mogą mieć problemy z przystosowaniem. Przenosiny do gminnej szkoły byłyby więc niejako krokiem pośrednim, przygotowującym do zmiany radykalniejszej. 

Jak będzie? Zobaczymy. Jest rok na przeanalizowanie finansów, konsultacje i podjęcie decyzji.

(sława)

Galeria

wstecz

Komentarze (0) Skomentuj