Mistrz z Gliwic. ceny z Warszawy: Piast mocno podnosi ceny wejściówek na spotkania przy Okrzei. Wśród kibiców wrze. 


- Po zdobyciu mistrzowskiej korony klub świętował sukces jako wspólne dzieło jedenastu zawodników na boisku i dwunastego na trybunach. Byliśmy z niebiesko-czerwonymi na dobre i złe, gdy wygrywali i gdy im nie szło. I tak nam teraz dziękują? - kibice żalą się w tym duchu na internetowych forach. 

W porównaniu do ubiegłego sezonu karnety na domowe mecze Piasta kosztują raz tyle, a w niektórych kategoriach jeszcze więcej. 

I tak za stałą wejściówkę na najdroższe sektory A i B trzeba zapłacić 750 zamiast 455 zł, całoroczny abonament za miejscówki w C, D, K, L, M, N to kwota aż 600 zł zamiast 260. 

Nowe ceny uderzą po kieszeni również najwierniejszych bywalców stadionu przy Okrzei. Osoby przedłużające karnety wydadzą, w zależności od sektora, od 285 do 570 zł, podczas gdy wcześniej zamykały się w przedziale 120 – 370 zł. 

Można założyć, że Piast, podnosząc te opłaty, chce komercyjnie zdyskontować mistrzowski tytuł. Czy jednak nie zagalopował się w podwyżkach? W klubie przekonują, że nowe ceny to normalność na krajowym podwórku. 

- Nasze są porównywalne z ofertą innych klubów Ekstraklasy, natomiast propozycja znacznie ciekawsza. Karnet daje pewność obejrzenia każdego domowego spotkania Piasta w sezonie 2019/2020: meczów Ekstraklasy, Superpucharu, wszystkich spotkań w europejskich pucharach oraz ostatniego, towarzyskiego, na którym zaprezentujemy drużynę. Przeliczając cenę karnetu na liczbę meczów (minimum 22-23), zajęcie miejsca przy Okrzei jest możliwe już za około 20 zł za spotkanie (na sektory C, D, K, L, M, N, T, U) – przekonuje Karol Młot, rzecznik prasowy Piasta Gliwice SA.

Marketingowe wyliczenia nijak się mają do dotychczasowych osiągnięć frekwencyjnych. W ubiegłym sezonie nawet dużo tańsze wejściówki były dla wielu kibiców przeszkodą nie do pokonania. Liczba sprzedanych biletów to sprawa, którą Piast nie ma się co chwalić. 

W dorocznym raporcie "Piłkarska liga finansowa", przygotowanym przez firmę doradczą Deloitte, mistrz Polski lokuje się na piątym miejscu. Od dołu. Średnio meczom przy Okrzei kibicowało 4979 osób, przy pojemności 9913 miejsc. A z frekwencją jest jeszcze gorzej, gdy spojrzeć w szczegóły.  

Informacje z klubu mówią, że wynik „podkręciły” dwa ostatnie mecze ligowe (z Jagiellonią Białystok i Lechem Poznań, który to oglądało rekordowe 9913 widzów, oraz w ramach Pucharu Polski z Legią Warszawa. Bez tych hitów średnia frekwencja za ostatni sezon dobiłaby do 4451 osób. 

Pełen stadion przy finale rozgrywek oraz królewski tytuł dla niebiesko-czerwonych były dobrym prognostykiem dla zmiany sytuacji na trybunach. Podwyżka cen biletów może zaprzepaścić tę szansę. 

Na razie nie wiadomo nic pewnego. Bo wprawdzie przedstawiciele klubu, w związku z wynikami sprzedaży karnetów, robią dobrą minę, ale stronią od konkretów.   

16 czerwca zakończyła się zamknięta sprzedaż karnetów dla osób, które posiadały abonament w poprzednim sezonie, a dzień później ruszyła otwarta, dla wszystkich. W związku z ofertą rzecznik prasowy ocenia zainteresowanie kibiców jako „satysfakcjonujące”. Jednak zbywa milczeniem nasze pytanie o porównanie wyników dotychczasowej sprzedaży z analogicznym okresem roku poprzedniego.

Pytanie, jak wielu kibiców gotowych będzie zapłacić dużo drożej za przyjemność oglądania ulubieńców na żywo, a ilu ceny zatrzymają w domu. Szczególnie mocno rezonuje ono w szczególnej grupie, jaką tworzą „piłkarskie” rodziny. 

Przez długi czas wydawało się, że przyciąganie na stadion całych rodzin to cel władz klubu. Inwestycja miała się zwrócić za parę lat – dzieciaki, które z mniejszą i większą częstotliwością pojawiały się na Okrzei, miały być przyszłością trybun. Za zachętę służyły bardzo tanie wejściówki. Plan wydawał się strzałem w dziesiątkę - na sektorach U i T zawsze było pełniej niż w innych. Te osiągnięcia mogą jednak zostać zaprzepaszczone. 

W związku ze zmianami wprowadzanymi od lipca najbardziej po macoszemu mają prawo czuć się potraktowani najmłodsi kibice. Co proponuje im bowiem ich ulubiony klub? Ponad dwukrotnie droższe karnety i nieporównanie gorsze miejsca od dotychczasowych. 

W ubiegłym sezonie abonament na cały sezon dla dwójki dorosłych kosztował 312 zł plus 13 za każde dziecko. Obecnie wydatek urasta do 871 zł, jeżeli dotyczy rodziny przedłużającej karnet, a sięga aż 915, jeżeli (!) miałby być kupiony po raz pierwszy. Ale to nie wszystko. Zarząd Piasta dokonał bowiem zamiany miejsc dla małych widzów z opiekunami. 

Dotychczas rodziny zajmowały niezłe sektory U i T, z prawej strony trybuny „prostej” przy budynku klubowym. Po zamianie przeniosą się na sektory I, J, gdzie swoje miejsce znajdą również posiadacze biletów szkolnych (dotychczas zajmowali sektor N). 

Przedstawiciele klubu przekonują, że najmłodsi skorzystają na połączeniu sektorów – zapewni im dostęp do strefy animacji, pozwoli stworzyć strefę bez dymu, zwiększy przepustowość wejść, ułatwi zorganizowanym grupom dotarcie na miejsca z parkingu. 

Jednak każdy bywalec stadionu przy Okrzei wie, że I/J to najgorsza z możliwych lokalizacji. Ekspozycja trybun na słońce sprawia, że miejsca tutaj, przy standardowej frekwencji, są właściwie niesprzedawalne. Minusem jest też wysoki płot - o autografy, przybijanie piątek i „selfiki” będzie dużo trudniej.

W atmosferze wspólnego świętowania sukcesu łatwo było słodzić fanom niebiesko-czerwonym, dziękować za ich zaangażowanie i niezłomną wiarę w zwycięstwo. Byliśmy ciekawi co teraz, w związku z przykrą niespodzianką na nowy sezon, ma do powiedzenia „najlepszym kibicom” prezes klubu Paweł Żelem. Nie uzyskaliśmy wypowiedzi. 

Adam Pikul

Galeria

wstecz

Komentarze (0) Skomentuj