Markowski: Zamykamy kopalnie, a w piecach, zamiast węgla ze Śląska, mamy węgiel z importu!
Każdej gospodarce potrzebne są surowce naturalne. Skoro dała nam je natura, warto z nich korzystać. W Polsce górnictwo węgla kamiennego i brunatnego daje komfort bezpieczeństwa energetycznego. Jeżeli komuś to przeszkadza, to je likwiduje. W naszym kraju od kilkunastu lat nie ma polityki energetycznej, a wszystko dlatego, że jeszcze mamy dostatek energetyczny, odziedziczony po PRL, ale i on się kończy. 
Już dziś kupujemy za granicą 10 proc. używanej energii, 30 proc. węgla i 80 proc. stali. Taka to polska gospodarność! 
 
Z dr. Jerzym Markowskim, ekspertem górniczym, byłym wiceministrem przemysłu i handlu, rozmawia Andrzej Sługocki. 

To chyba będzie wyjątkowo smutna Barbórka, i to nie tylko dlatego, że pandemia storpedowała radosne górnicze spotkania. 
Nie smutna, tylko skromna i oszczędna. A to, że nie będzie wizyt polityków, poklepywania górników na karczmach, huśtania się z nimi przy piwie i zapewniania o ich – naszym – bohaterstwie, etosie, roli dla kraju, to lepiej, bo i tak brzmi obłudnie. 

Słuchając polityków, odnoszę wrażenie, że Polsce nie jest potrzebne górnictwo. A co z naszym bezpieczeństwem energetycznym? 
Każdej gospodarce potrzebne są surowce naturalne. Skoro dała nam je natura, warto z nich korzystać. W Polsce górnictwo węgla kamiennego i brunatnego daje komfort bezpieczeństwa energetycznego. Jeżeli komuś to przeszkadza, to je likwiduje. W naszym kraju od kilkunastu lat nie ma polityki energetycznej, a wszystko dlatego, że jeszcze mamy dostatek energetyczny, odziedziczony po PRL, ale i on się kończy. Już dziś kupujemy za granicą 10 proc. używanej energii, 30 proc. węgla i 80 proc. stali. Taka to polska gospodarność! 

Jako główną przyczynę kryzysu branży wskazuje się malejący popyt na węgiel, spowodowany mniejszą ilością produkowanej energii elektrycznej. Rząd nie chce inwestować w górnictwo. Kuriozalnie jednak zainteresowanie nim wykazują zagraniczne podmioty. 
Przyczyną kłopotów górnictwa nie jest malejący popyt na węgiel, ale rosnące koszty jego wydobycia. Energii elektrycznej zużywamy od lat prawie tyle samo. Stale jest popyt na węgiel i energię. Rozumieją to inwestorzy zagraniczni. Ich nie interesuje jednak polskie górnictwo, tylko własne, wydobywające w Polsce węgiel również dla... Polski. W naszym kraju patrzy się na nich niechętnie, jakby zapominając, że na przykład w Gliwicach jedyną kopalnią wybudowaną przez nas były – uruchomione przeze mnie – pole Bojków i część pola Wschód kopalni Sośnica. Resztę zostawili obcy…

Po analizach cen tony węgla w Polsce i na świecie okazuje się, że nasz jest dużo droższy i opłaca się importować ten surowiec. 
Droższy dlatego, że wydobywamy go po zbyt wysokich kosztach. Jakie są tego przyczyny? Wiek kopalni, zaniechania modernizacyjne i brak inwestycji w efektywniejsze złoża, takie jak na Lubelszczyźnie. Na szczęście zdążyłem z KWK Budryk (Markowski był jej budowniczym i pierwszym dyrektorem – red. ) i to wtedy, kiedy inni już kopalnie zamykali. W obrocie światowym jest miliard ton węgla, a wydobycie stale rośnie. Dlatego nie dziwmy się, że już węgiel śląski zastępujemy rosyjskim i południowoamerykańskim. Niedługo pojawi się chiński i australijski. 

Na sytuację polskiego sektora górnictwa ma również wpływ obrany przez UE kierunek polityki klimatycznej. 
Unia wymaga obniżenia emisji gazów, w tym CO2. W Polsce 50 proc. emisji to gospodarstwa domowe, 30 – komunikacja oraz 20 – przemysł, a w nim 30 proc. stanowi energetyka węglowa. My zamykamy kopalnie, które niczego do powietrza nie emitują! Ograniczenie emisji to wyzwanie technologiczne, a nie polityczne, ale, niestety, najwięcej do powiedzenia mają „uniwersalni” politycy, nie profesjonaliści – inżynierowie. Dlatego, zamiast inwestować w nowoczesne technologie w energetyce i ciepłownictwie, zamykamy kopalnie, a w piecach, zamiast węgla ze Śląska, mamy węgiel z importu!

Jak pan skomentuje podpisane we wrześniu porozumienie ze związkowcami  w sprawie transformacji polskiego górnictwa? 
Ono sankcjonuje rzeczywistość i jedyne, co postanawia, to to, że nie będzie zamykania kopalń przed „zczerpaniem” złoża. Natomiast kiedy dojdzie do głosu ekonomia, to tu będzie zmiana poglądów.

Związkowcy oskarżają kierujących górnictwem, że nie wiedzą, co dalej z nim robić, by nie umarło, a kierujący – odwrotnie. Która strona ma rację?
Żadna. Rząd niczego w górnictwie nie kreuje, a związkowcy sami nie wiedzą, czego bronią. Życie toczy się w kopalniach, które przeżywają wtedy, gdy ceny na rynkach światowych rosną – wówczas są zyski. Tak jak było 3-4 lata temu. Kiedy ceny spadają, kopalnie mają straty – jak dziś! Nie będzie żadnego gwałtownego zamykania. Proszę pamiętać, że w roku 1990, czyli 30 lat temu, w górnictwie pracowało 440 tysięcy osób, dziś niecałe 80 tysięcy, a przed nami perspektywa co najmniej 20 lat. Śląsk i Gliwice poradzą sobie bez górnictwa, ale Polska nie! 

Jerzy Markowski
Lat 71. Doktor nauk technicznych. Ekspert górniczy, były wiceminister przemysłu i handlu oraz gospodarki w dwóch rządach SLD. Senator IV i V kadencji. Szef Stowarzyszenia Inżynierów i Techników Górnictwa. Mieszkaniec Gliwic.

Galeria

wstecz

Komentarze (0) Skomentuj