Miasto chce sprzedać budynki przy Kościuszki 44-46. Nowy właściciel, jeśli się znajdzie, będzie mógł je wyburzyć. Przeciwko postępowaniu urzędników protestują architekci i urbaniści.   

Budynków nie sposób nie zauważyć, chociażby dzięki misternie rozplecionej siatce winobluszczu, oczarowującego kolorami w zależności od pory roku. Wiosną cieszy nas soczystą zielenią, która latem staje się tak głęboka, że prawie czarna, by jesienią zachwycić wszelkimi odcieniami czerwieni, burgunda czy ochry. 

Charakterystyczne bryły z powtarzalnym wykuszem stanowią wyrazisty element tej części ulicy. Wprawdzie zieleń zdominowała detal, ale wprawne oko wyłowi ciekawie rozplanowany układ okien, oszczędne zdobienia nad drzwiami czy półkolistą bramę prowadzącą na podwórze. Nie sposób też sobie wyobrazić, że może tych budynków zabraknąć, gdyż stały się wyróżniającą dominantą krajobrazu. 
A jednak. Po 97 latach urzędnicy lekką ręką postanowili się ich pozbyć.

Było ich trzech. Schabik, von Poellnitz i Ballestrem 

Kościuszki 42-46 to nie byle jaki zespół mieszkaniowy. Stoją za nim znaczące nazwiska, które zapisały się w historii miasta i Śląska. Mowa o Karlu Schabiku, radcy budowlanym Gliwic w latach 1919-1945, Hansie von Poellnitzu, wybitnym  architekcie i projektancie pracującym dla koncernu Ballestremów oraz hrabim  Mikołaju Ballestremie, dziedzicu rodzinnej fortuny, ale też skutecznym przemysłowcu. 

Losy trójki splotły się właśnie pod tym adresem. Schabik wymyślił taki rodzaj budownictwa mieszkaniowego, a von Poellnitz, na zamówienie Mikołaja Ballestrema, zaprojektował nowoczesne, jak na tamte czasy, przestrzenie. Kompleks powstał w 1922 roku, zaraz w początkach urzędowania Schabika. W archiwum miejskim zachowała się teczka z kompletem dokumentów i planów, w najdrobniejszych szczegółach opisujących inwestycję. 

Wspólnie z Bogusławem Małuseckim, szefem archiwum, pochylaliśmy się nad płachtami z rysunkami i notatkami, zachwycając wyczuciem i zmysłem projektanta, a także... trwałością, a raczej - jakością, atramentu. Do dziś zachowały się bowiem odręczne notki wykonane kolorem czarnym, czerwonym i zielonym!

Z planów widać myśl projektanta z jednej strony spełniającego wytyczne radcy budowlanego co do charakteru zabudowy tej części Gleiwitz, z drugiej - hrabiego Ballerstrema, dla którego miało być nowocześnie i funkcjonalnie, zarówno we wnętrzach, jak na zewnątrz: z widnymi pokojami, łazienkami z toaletami i schludnie zaaranżowaną zielenią, będącej oczkiem w głowie radcy Schabika.   

Możecie burzyć, co tam dziedzictwo       

Dr Justyna Swoszowska, wykładowca wydziału architektury Politechniki Śląskiej,  fachowo charakteryzuje kamienice: to trzy budynki tworzące symetryczny zespół przestrzenny o spójnej formie architektonicznej i czytelnym układzie urbanistycznym.  - Prezentują styl zmodernizowanego historycyzmu, zwanego „stylem około 1800 roku”, charakterystycznego dla reprezentacyjnej architektury mieszkaniowej w Gliwicach w okresie międzywojennym. Budynki połączone są, od strony ulicy Kościuszki, sięgającymi pierwszego piętra murami, wyznaczającymi granice zespołu – tłumaczy Swoszowska i ubolewa, że tak ciekawy i dobrze zachowany obiekt nie jest wpisany do rejestru zabytków, a jedynie chroniony ze względu na strefę konserwatorską B. - To nas uśpiło, bo byliśmy przekonani, że nic zespołowi nie grozi – dodaje. 

Kiedy tylko dowiedziano się o planach miasta, chcącego pozbyć się zaniedbywanych przez własną spółkę kamienic, postanowiono działać. Przygotowano apel do śląskiego wojewódzkiego konserwatora zabytków z prośbą o interwencję, czyli ochronę i wpisanie zespołu do rejestru zabytków. Pod listem podpisało się wielu znanych w kraju i Europie architektów oraz urbanistów z Politechniki Śląskiej, Wyższej Szkoły Technicznej w Katowicach, Międzynarodowego Centrum Kultury w Krakowie, Instytutu Dokumentacji Architektury Biblioteki Śląskiej, Uniwersytetu Śląskiego oraz społeczników i mieszkańcy Gliwic. 

Podpisy złożyli m.in.: prof. Ewa Chojecka, Iga Herok-Turska, dr hab. Magdalena Żmudzińska-Nowak, Łukasz Galusek, dr Jerzy Wojewódka, dr Ryszard Nakonieczny, dr Joanna Filipowicz,  dr Andrzej Grzybowski, dr Aneta Borowik. 

To gwałt na zabytku

Dr Swoszowska uważa, że takie postępowanie z cennym zabytkiem jest szkodliwe: - Należy podkreślić, że bardzo zły stan techniczny budynków, dotychczas użytkowanych przez szpital miejski nr 4, spowodowany jest wieloletnimi zaniedbaniami, nie zaś ich ogólną kondycją. Dowodem na to fakt, że należycie użytkowana część z Kościuszki 42, zarządzana przez wspólnotę mieszkaniową, jest dziś w bardzo dobrym stanie. Zniszczenie cennego założenia byłoby niepowetowaną stratą dla tożsamości oraz dziedzictwa kulturowego miasta - mówi Swoszowska.        
Architekci i społecznicy są zaniepokojeni niefrasobliwym i nieodpowiedzialnym podejściem do zabytku. - Nawet nie dopuszczamy do siebie myśli, że miasto nie wiedziało o randze tego miejsca - Swoszowska chciałaby się mylić.      
 
- Profesor Bogumiła Rouba przyrównała kiedyś pytanie o opłacalność ochrony zabytków do kwestii opiekowania się starymi rodzicami. Przecież nikt z nas nie zapyta, czy opłaca się dbać o leciwych rodziców. Władze Gliwic odpowiadają: nie warto. Najlepiej pozbyć się problemu i sprzedać, bez stawiania żadnych warunków, z możliwością rozbiórki. I nie ma znaczenia, że zespół wiąże się z historią miasta i regionu, z rodem Ballestremów i architektem Karlem Schabikiem - wskazuje z kolei dr Aneta Borowik z Instytut Dokumentacji Architektury Biblioteki Śląskiej w Katowicach. W ramach działań statutowych prowadzi on Architektoniczny OIOM, a w orbicie jego zainteresowań znalazły się kamienice z Kościuszki.  

To nie my, to… my. Miasto nie będzie się karać za zaniedbania

Kto więc odpowie za dewastację? Właściciel, czyli miasto, które nie dawało pieniędzy na niezbędne prace, czy może władze szpitalnej spółki? Na razie winnych  nie ma. Przynajmniej miasto ich nie dostrzega. 

- Budynki przy ul. Kościuszki 44-46 były objęte wieloletnią umową dzierżawy zawartą z Gliwickim Centrum Medycznym,  obowiązującą od 1 lipca 2010 do 30 czerwca 2020 r. W maju 2018 wpłynął wniosek szpitala o wyłączenie ich z umowy, z uwagi na zbędność dla działalności szpitala. Budynek nr 46 od lat był niezagospodarowany. Znana, trudna, sytuacja finansowa szpitala uniemożliwiała przeznaczanie środków finansowych na przeprowadzenie remontu. W związku z powyższym prezydent wyraził zgodę na aneksowanie umowy  i we wrześniu 2018 r. budynki zostały przekazane miastu - tak widzi tę kwestię Marek Jarzębowski, rzecznik prezydenta miasta. Ani słowa o odpowiedzialności za zaniedbania.  

Czy istotny dla  historii miasta obiekt, dziedzictwo rodu Ballestremów, zaprojektowany przez jednego z najznakomitszych architektów międzywojnia, miejsce wieloletniego zamieszkania twórcy miasta - radcy budowlanego Schabika -  zasługuje tylko na wyburzenie? 
- Miasto nie planowało wyburzeń i nie toczy się obecnie postępowanie mające na celu takie działanie. Miasto planuje zbycie nieruchomości - dodaje Jarzębowski.

Ale w zapisie dotyczącym warunków  tego zbycia wprost wskazano, że istnieje możliwości wyburzenia kamienic i postawienia w tym miejscu apartamentowca. 

Najchętniej  zrównaliby je z ziemią 

Jakub Słupski ze Stowarzyszenia Gliwickie Drzewa jest jednym z inicjatorów działań na rzecz ochrony zespołu z Kościuszki. Jego zdaniem, kamienice Ballestremów są częścią historycznej zabudowy śródmieścia Gliwic, budowanej według koncepcji miasta – ogrodu, dlatego wszelkie plany dopuszczające ich rozbiórkę uważa za skandal.  

- Całe szczęście, że konserwator wojewódzki zdecydował się działać, bo z wypowiedzi urzędników wynika, że najchętniej widzieliby te budynki zrównane z ziemią. Nie jestem też wcale przekonany, że faktycznie ich stan nie pozwala na  uratowanie, powinien to zbadać niezależny ekspert. Liczymy na wpis kamienic do rejestru zabytków i wyegzekwowanie od właściciela doprowadzenia ich do bezpiecznego stanu - Słupski twierdzi, że taka sytuacja pokazuje, iż sposób gospodarowania przez miasto nieruchomościami o dużej wartości historycznej i estetycznej jest alarmujący. 

I wylicza: kamienice z Kościuszki to nie jedyny przykład zaniedbywania budynków komunalnych, stanowiących o charakterze okolicy i tożsamości naszego miasta - w opłakanym stanie jest chociażby szpital przy ul. Kościuszki 29. 

- Szczególnie jednak dziwi mnie beztroskie podejście magistratu do ewidentnego marnotrawstwa środków publicznych, bo zostawienie wartościowych budynków na lata samych sobie, aby potem sprzedać je wraz z gruntem w centrum miasta za bezcen, to wyrzucanie naszych pieniędzy w błoto. To może być sprawa do zbadania przez odpowiednie organy kontrolne, a ponieważ chodzi o obiekty zabytkowe, dodatkowo możemy mieć do czynienia ze zniszczeniem zabytku, co stanowi przestępstwo, niezależnie od faktu wpisania do rejestru czy ewidencji. W tej sprawie będziemy bacznie patrzeć władzom na ręce - dodaje społecznik. 

Zespół ze światową marką

Zabytkiem z Kościuszki żywo interesuje się Instytut Dokumentacji Architektury Biblioteki Śląskiej. Tworzą go architekci i urbaniści z imponującą listą dokonań, znawcy tematu, od lat zajmujący się problematyka ochrony dziedzictwa kulturowego. Instytut, wspólnie ze stroną niemiecką, przygotowuje duży międzynarodowy projekt związany z europejskim dziedzictwem rodu Ballestremów.

 Jednym z jego ważniejszych punktów są Gliwice, gdzie ten prężny przemysłowy ród wybudował wiele znaczących budynków, w tym monumentalny gmach sądu administracyjnego, a także zabudowę Kościuszki czy Korfantego. W grant zaangażowane jest archiwum miejskie, spadkobiercy Ballestremów, instytucje dokumentacyjne i kulturalne z Niemiec i Polski. - Zakłada on przeprowadzenie szerokich badań dotyczących historii rodu,  polityki socjalnej koncernu, budynków związanych z jego działalnością. Istotna będzie publikacja oraz cykl seminariów. Tak więc teraz oczy Europy patrzą na Gliwice - kreśli założenia projektu kierownik gliwickiego archiwum.  

Wyjaśnia też, na czym polega fenomen bezcennego dla substancji miasta zespołu mieszkaniowego. Stanowił on część działań planistycznych Schabika, dotyczących tego kwartału miasta. W latach 20. XX wieku uczynił go salonem Gliwic, zaś  ulicę Kościuszki jego najważniejsza arterią. Taki wybór nie był przypadkowy: chodziło o  kierunek wiatrów - wyziewy z zakładów przemysłowych zza kanału i torów kolejowych omijały to miejsce. Powstały tu świetnie rozplanowane zespoły przy ulicach Korfantego czy Malinowskiego, z willami i zielenią.  

A teraz miasto budynki z architektoniczną klasą chce zastąpić bezstylową deweloperką. Informacja o szkodliwych krokach samorządu dotarła już do spadkobierców Ballestremów. budząc ich troskę. Być może zwrócą się do miasta z prośba o wyjaśnienia.      

Gliwice są dla nas niezwykle cenne  

Łukasz Konarzewski, śląski wojewódzki konserwator zabytków, ma dwie wiadomości. Dla miasta złą, bo wszczęcie postępowania dotyczącego wpisu do rejestru zabytków odsuwa wszelkie działania urzędników związane z budynkami, czyli ich sprzedaż, licytację czy jakiekolwiek prace. Dla społeczników, architektów i urbanistów dobrą, bo jest szansa na uratowanie tego cennego założenia. 

- Oczywiście jesteśmy dopiero na początku drogi, czeka nas wizja lokalna, oględziny, kwerenda archiwalna. To niezbędne kroki do wydania decyzji o wpisie do rejestru zabytków. Dla urzędu konserwatorskiego Gliwice są niezwykle cenne, jeśli chodzi o założenia urbanistyczne, a z takim właśnie mamy do czynienia w przypadku Kościuszki 42-46 - wyjaśnia Konarzewski. O tym, jak zakończy się postępowanie, dowiemy się najprawdopodobniej za trzy, cztery miesiące.  

- Na razie nie otrzymaliśmy w tej sprawie żadnych dokumentów czy też pism - komentuje rzecznik prezydenta.     

Małgorzata Lichecka 
  

Galeria

wstecz

Komentarze (0) Skomentuj