Kamienica ma nowe ogrzewanie, ale mieszkańcy nie mają ciepła. Zawalił dostawca, nie popisał się wykonawca, zawiódł inwestor. Dopiero zainteresowanie sprawą „Nowin” sprawiło, że pojawiła się szansa, by popłynęło ciepło.

Metamorfoza kamienicy przy placu Jaśminu mogłaby być świetną reklamą programu likwidacji pieców węglowych w miejskich zasobach. Termomodernizacja nadała zaniedbanemu budynkowi całkiem nowy blask. Efekt zniweczył jednak brak najważniejszego – ogrzewania. Stare piece zdemontowano, nowe nie działają, bo do budynku nadal nie dociera gaz. W zastępstwie lokatorzy dostali… elektryczne farelki. 

Z nadejściem tej zimy mieszkańcy budynku przy „rynku” w Wilczym Gardle wiązali wyjątkowe oczekiwania. Po raz pierwszy mieli się nie martwić ani o zapasy węgla na chłodne dni, ani o rachunki za prąd do bojlerów podgrzewających wodę na kąpiel. Teraz obawiają się, że długo jej nie zapomną, ale z zupełnie innych powodów.   

Plac Jaśminu to centralne miejsce Wilczego Gardła. Do tej pory miejska kamienica z numerami 13, 15, 17  odstawała od otoczenia. Odrapana elewacja, zaciekający dach, wykonane na dziko toalety. W ostatnich miesiącach nabrała jednak reprezentacyjnego charakteru. 

Właściciel zadbał, by pojawiły się termoizolowane tynki, nowa więźba, okna, drzwi, a w mieszkaniach – łazienki z prawdziwego zdarzenia. No i najważniejsze – w miejsce starych pieców węglowych wygodna w użytkowaniu instalacja gazowa, zapewniająca ogrzewanie i ciepłą wodę bieżącą. 

Kaloryfery wiszą od lata, ale, choć chłód za oknem, pozostają zimne - budynek nie uzyskał podłączenia do sieci z błękitnym paliwem. W zastępstwie centralnego ogrzewania pojawiły się  elektryczne grzejniki. 

- Przestarzałe i prądożerne, bardzo drogie w eksploatacji.  A miasto obiecywało tanie i ekologiczne ciepło – skarżą się mieszkańcy. 

Zabrali mi mój piec
- Dwa lata temu zainwestowałem w nowoczesny kocioł na ekogroszek. Kosztował blisko 9 tys. zł. Nie protestowałem, gdy okazało się, że w związku z planami, wydałem pieniądze na darmo. Kazali zlikwidować – zlikwidowałem. Ale teraz zostałem na lodzie – złości się lokator spod numeru 15.

On i sąsiad z góry i tak są w szczęśliwym położeniu. Mogą przynajmniej korzystać z podgrzewaczy do ciepłej wody. W jeszcze lepszej sytuacji znajdują się mieszkańcy spod „17” - nie zdążono u nich zlikwidować pieców. Najgorzej mają lokatorzy pierwszej z klatek w budynku. 

- Od wiosny, w związku z remontem, nie możemy korzystać z elektrycznych bojlerów. Wodę na kąpiel grzeję na kuchence zasilanej gazem z butli, na której przygotowuję posiłki – utyskuje starsza pani, zajmująca z mężem lokal na parterze.

Identycznie radzi sobie rodzina z piętra wyżej. Ale zamieszania jest więcej, bo obiadu i mycia potrzebuje piątka osób – rodzice i trójka dzieci. 

- Czeka pięknie, nie powiem, wyremontowana łazienka z prysznicem. Niestety. bojler, zainstalowany do czasu podłączenia gazu, ma tak duży pobór prądu, że wybija korki. Może pracować albo on, albo  dostarczone zastępczo grzejniki elektryczne. Jak w takim razie korzystać z urządzeń, gdy przyjdą mrozy i kaloryfery, ze względu na dzieci, powinny być włączone na okrągło? -  zastanawia się lokatorka.

Mieszkańcy dzielą się też wątpliwościami co do sprawności dostarczonych urządzeń. Jak wskazują informacje na opakowaniach, pochodzą nawet sprzed sześciu lat. Niektóre są zdekompletowane, na przykład jednemu brakowało wtyczki. Sprawdzono, że to najprostsze i najtańsze modele, „przez internet” w cenie 70 zł. Ale najbardziej lokatorzy obawiają się związanych z  grzejnikami rachunków. 

- Na swoje mieszkanie dostałem dwa o łącznej mocy cztery kilowatogodziny. Cena 1 kWh to 58 groszy. Zakładając, że będą pracować przeciętnie 12 godzin dziennie, miesięczne zużycie energii przełoży się na koszt ponad 830 zł. Pójdziemy z torbami. 

Zawiniła gazownia, winny wykonawca
Podsumujmy więc stan spraw. W obliczu nadchodzącej zimy mieszkańcy zostali pozbawieni dotychczasowych źródeł ogrzewania, a z nowych nie mogą korzystać z braku gazu. Dodatkowo część została odcięta od bieżącej ciepłej wody. 

Jak dowiadujemy się w spółce ZBM I TBS, która zarządza budynkiem, za kuriozalną sytuację odpowiada splot okoliczności, a główna wina leży po stronie gazowników. 

- Prace termomodernizacyjne rozpoczęły się wczesną wiosną. W myśl umowy z Polską Spółką Gazowniczą przyłącza miały być gotowe do końca sierpnia. W połowie września otrzymaliśmy pismo z propozycją przesunięcia terminu na… kwiecień przyszłego roku. Nie zgodziliśmy się, ale PSG podtrzymuje swoje stanowisko – wyjaśnia powody sytuacji Radosław Jagieła, kierownik działu technicznego ZBM I TBS.

Podczas gdy PSG zawaliła termin, przed szereg wyszedł z kolei wykonawca. 

- Wbrew wyraźnym zaleceniom, wpisanym do umowy, pospieszył się z demontażem pieców. W związku z programem likwidacji palenisk na paliwa stałe w zasobach komunalnych obowiązuje bowiem zasada, że piece pozostają aż do momentu uruchomienia nowej instalacji. Właśnie po to, by uniknąć sytuacji takich, jak ta w Wilczym Gardle – podkreśla kierownik Jagieła.

Przedstawiciel administratora akcentuje, że mieszkańcy nie zostali pozbawieni ciepła. Mogą korzystać z grzejników elektrycznych, zakupionych z kieszeni wykonawcy. Nie widzi natomiast podstaw – czego oczekują lokatorzy – do udziału w kosztach eksploatacji tych urządzeń ani ze strony miasta, które jest jedynym właścicielem kamienicy, ani wykonawcy. 

- Nie zachodzą też przesłanki, by z tytułu ewentualnego zwiększenia wydatków na ogrzewanie dochodzić odszkodowania od PSG. Poza tym, w naszej opinii, obawy mieszkańców w związku z rachunkami za prąd są przesadzone. Rozwiązania  termomodernizacyjne spowodowały znaczące zmniejszenie zapotrzebowania energetycznego budynku – podkreśla Radosław  Jagieła.        

Gazownia dodała gazu  
Być może jednak  elektryczne farelki nie będą potrzebne. Sprawą udało się nam zainteresować centralę PSG. 8 października rzecznik przedsiębiorstwa Artur Michniewicz zadeklarował, że spółka dokłada wszelkich starań, by inwestycja została zrealizowana jak najszybciej, nie później niż w terminie 30-40 dni.

Interwencja musiała zdopingować do działania zabrzański oddział PSG, bo w ciągu ostatnich dni wiele zadziało się w otoczeniu budynku przy pl. Jaśminu. W sobotę, 26 października, pod ulicą ułożono gazociąg, w kolejnych pojawiły się przyłącza do klatek. Lokatorzy informują, że trwają próby szczelności instalacji. 

Wszytko wskazuje, że mieszkańcy nie będą musieli czekać do wiosny, by skorzystać z ogrzewania. Niemała w tym zasługa „Nowin Gliwickich”.    

Adam Pikul 



wstecz

Komentarze (0) Skomentuj