Pandemia wciąż paraliżuje naszą rzeczywistość. Przekonał się o tym AZS Politechniki Śląskiej Gliwice. W miniony weekend w hali przy ul. Kaszubskiej miał się odbyć międzynarodowy turniej w siatkówce kobiet z udziałem dwóch polskich i dwóch czeskich drużyn. 
Niestety, ekipa z Ostrawy nie dojechała, bo w zespole wykryto koronawirusa. W tej sytuacji rywalizowały ze sobą tylko trzy ekipy: TJ Sokol Sternberk (ekstraliga czeska), Asotra Płomień Sosnowiec (beniaminek I ligi) oraz AZS Gliwice.
W pierwszym dniu akademiczki zmierzyły się z Czeszkami. – Przegraliśmy 0: 3 i tylko w jednym secie dziewczyny podjęły walkę – relacjonuje Wojciech Czapla, trener AZS. – Spodziewałem się jednak tego, bo mamy za sobą naprawdę ciężkie treningi. Było widać u moich zawodniczek brak świeżości i dynamiki.

W drugim spotkaniu gliwiczanki zmierzyły się z Asotrą Płomień Sosnowiec. Ten mecz był już dużo bardziej zacięty. Gliwiczanki prowadziły w setach 2: 1, ale potem coś się zacięło w ich grze i sosnowiczanki wygrały kolejne dwie partie oraz cały mecz 3: 2. Turniej wygrała Asotra, która zwyciężyła 3: 2 Sokol Sternberk.

– Do rozpoczęcia ligi mamy miesiąc, więc jest jeszcze sporo czasu na wyeliminowanie mankamentów w naszej grze – mówi Czapla. – Do wyniku turnieju nie przykładam jakiejś szczególnej wagi, bo to jedynie element przygotowań. Oczywiście, dobrze byłoby go wygrać, ale wolę, aby dziewczyny zwyciężały w lidze. W najbliższą sobotę mieliśmy zagrać na turnieju w Mielcu. Z powodu zagrożenia na tamtym terenie koronawirusem odwołaliśmy wyjazd. Przygotowywać będziemy się w swojej hali.

Andrzej Sługocki 

Galeria

wstecz

Komentarze (0) Skomentuj