„Szanowna redakcjo, odbywamy karę pozbawienia wolności, przebywamy w Areszcie Śledczym w Gliwicach”, napisali do nas przed Bożym Narodzeniem 2015 r. osadzeni mężczyźni. Wszyscy zapragnęli zrobić coś dobrego: obdarować biedne lub cierpiące dziecko. O pomoc i pośrednictwo zwrócili się do nas. Apel powtórzyli w tym roku i pomogli drugiemu maluchowi.
Autorzy listu to aktorzy Teatru „Bez Nazwy”. Grają w nim osadzeni w gliwickim areszcie śledczym. Sztuki tworzy ich wychowawca Adam Szymura, związany wcześniej z Teatrem Śląskim w Katowicach. 

Szymura pisze pod osadzonych - często z treści spektaklu można wywnioskować, za co dany mężczyzna odsiaduje karę. W tym roku było trochę inaczej. Więźniowie zagrali sztukę "Wrony na śniegu", a reżyser wykorzystał wiersze i teksty Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego, pochodzące z Teatrzyku "Zielona Gęś". 
Była to swoista wycieczka w głąb przeżyć osadzonych, związanych z więzienną izolacją. Szczególnie odczuwaną teraz, w okresie świąt.

Wystawianie spektakli w areszcie przy ul. Wieczorka przed świętami bożonarodzeniowymi stało się już tradycją. Co roku zapraszani są przedstawiciele sądu, prokuratury, kościołów, kuratorzy oraz rodziny osadzonych. Rok temu do tradycji tej dołączył zwyczaj jeszcze jeden - obdarowywania prezentami potrzebującego dziecka z Gliwic lub powiatu. 

Osadzeni mężczyźni wpadli na pomysł, by swoje pieniądze przeznaczyć na sprawienie radości dziecku, które z jakiegoś powodu cierpi. Zbierają się więc na świąteczną paczkę, a redakcję "Nowin" proszą o wskazanie dziecka (wybieramy je spośród bohaterów naszych artykułów).

„Naszym marzeniem i celem akcji jest spowodowanie, by dziecko wsparte przez nas uśmiechnęło się i choć na chwilę zapomniało o swoim cierpieniu”, napisali mężczyźni w swoim liście rok temu. 
 
W 2015 wskazaliśmy 7-letniego Mike'a Hajdena. Chłopca cierpiącego na zespół hiper IgE, potocznie zwany zespołem Hioba. 
Tym razem wskazaliśmy 15-miesięcznego Adasia Smolika. Prezent z rąk przedstawiciela osadzonych odebrał po spektaklu tata chłopca, pan Paweł. 

Mały Adaś cierpi na hemimelię strzałkową. To rzadko występująca choroba genetyczna. Pojawia się raz na dwadzieścia, a nawet trzydzieści tysięcy urodzeń. Naukowcy nie potrafią na razie znaleźć żadnych zależności, odpowiedzi, przyczyn. Wiadomo, że choroba rozwija się między szóstym a dziesiątym tygodniem życia w łonie matki. Wiadomo też, że dzieci z hemimelią rodzą się na całym świecie i że ta genetyczna wada dotyczy nie tylko ludzi, ale i gadów czy płazów.
  
Adaś nie posiada kości strzałkowej w lewej nóżce, a kość piszczelową wygiętą ma na kształt banana. Sama stopa jest wykoślawiona i mocno zdeformowana, kostki niewyczuwalne. U stopy brakuje też jednego paluszka. Cała lewa noga jest teraz krótsza od prawej. Ta różnica systematycznie się powiększa wraz ze wzrostem.

Na szczęście rodzicom Adasia udało się, między innymi dzięki nagłośnieniu sprawy w mediach, zebrać pieniądze na kosztowną operację w Poznaniu. Czeka ona dziecko za kilka miesięcy. Potem potrzebne będą jednak fundusze na rehabilitację. Jeżeli chcecie więc, jak osadzeni z aresztu śledczego, sprawić Adasiowi prezent, zachęcamy do wpłat. 

Foto: Osadzeni przekazują prezent dla Adasia jego tacie (pierwszy z prawej).  

1. Przekaż swój 1 procent podatku
W formularzu PIT wpisz: KRS 0000037904
UWAGA 
W rubryce „Informacje uzupełniające – cel szczegółowy 1%” podaj:
28196 Smolik Adam  
koniecznie z dopiskiem „wnuk Bożeny”

2. Wpłać darowiznę na konto Fundacji Dzieciom „Zdążyć z pomocą”
Bank BPH SA 
15 1060 0076 0000 3310 0018 2615 
tytułem: 28196 Smolik Adam wnuk Bożeny, darowizna na pomoc i ochronę zdrowia.

(sława)
















  

 





Galeria

wstecz

Komentarze (0) Skomentuj