Rozmowa z Ireną Anną Ozdobą, seksuologiem, biegłą w zakresie seksuologii przy Sądzie Okręgowym w Gliwicach i w Katowicach.

Jakie mamy problemy, jakie fantazje? Czy mamy odwagę rozmawiać o seksie? I co w naszym intymnym życiu zmieniła pandemia? Na te i inne pytania odpowiada Irena Anna Ozdoba, seksuolog praktykująca między innymi w Gliwicach. 

Z jakimi problemami pacjenci przychodzą do Pani najczęściej?
Najczęstszym problemem mężczyzn jest hiperseksualność, czyli uzależnienie od pornografii, masturbacji, wchodzenie na czaty erotyczne czy seks za pośrednictwem kamerek. W kolejnej fazie pojawiają się zdrady. Natomiast u kobiet – w drugą stronę – problemem jest oziębłość.

Pacjentów jakiej płci jest więcej – kobiet czy mężczyzn?
Mężczyzn. Kobiety mają bardzo duży kłopot z pójściem do seksuologa, z rozmawianiem o sprawach seksualności i przyznaniem się do jakiegokolwiek problemu. Z mężczyznami pracuje się łatwiej i oni chętnie o tym rozmawiają, chcą o tym rozmawiać. Dla nich to jest ważny temat. Zazwyczaj mężczyzna odkrywa, że coś jest nie tak.

A w jakim wieku ma Pani najwięcej pacjentów?
Najczęściej są to pacjenci w wieku od 21 do 40 lat.

Czy przychodzą również pary?
Tak, oczywiście. Problemem, który dotyka pary – nie jest to zwykle problem samych mężczyzn – są zaburzenia wzwodu. Dlaczego uważam, że dotyka to par? 20% zaburzeń erekcji wynika właśnie z zaburzeń w relacji.

Jak wygląda wizyta w gabinecie?
Gdy mam do czynienia z parą, różnie to się zdarza. Najczęściej najpierw rozmawiam z jedną stroną, która przedstawia swoją perspektywę. Czasem jest to mężczyzna, czasem kobieta pierwsza trafi do gabinetu.  Jest  łatwiej rozmawiać o sobie bez partnera. Później rozmawiam z drugą stroną, a dopiero na trzecim spotkaniu próbujemy coś ustalić razem. W przypadku relacji w parze, pracujemy przede wszystkim nad komunikacją. Nad artykułowaniem swoich potrzeb, a także nad ich weryfikacją, bo one nie są stałe. Zmieniają się, bo ludzie się zmieniają. Zatem wiedzę na ich temat trzeba od czasu do czasu uaktualnić. Pary, które trafiają do mnie do gabinetu nie zawsze są heteroseksualne, są też pary lesbijskie, homoseksualne, a także osoby, które określają siebie mianem panseksualnych.

Czy w związkach, które trwają już długo, mają dzieci i są tzw. starym dobrym małżeństwem wygasłe zainteresowanie seksualne ciężko jest pobudzić?
Po pierwsze – musi być chęć. Nie da się niczego naprawić, jeśli nie ma obopólnej chęci. To właśnie ustalamy na pierwszej sesji – czy w ogóle jest motywacja i nastawienie, aby ten związek stał się lepszy, bliższy i spójny w oczekiwaniach i potrzebach. Jeśli nie ma chęci z obydwu stron, trudno jest cokolwiek wypracować.

Tak, mówi się, że do tanga trzeba dwojga. A jeśli jedna strona chce, a druga nie chce – co w takiej sytuacji Pani radzi?
W takiej sytuacji nie uda się im pomóc. Bardzo często sami rezygnują, bo nic z tego nie wychodzi.

A czy ludzie potrafią otwarcie rozmawiać o seksie?
Czasami jest im trudno ponazywać określone sytuacje, problemy, a nawet narządy. Wtedy im pomagam. Po chwili nie mają już z tym problemu.

Czy pandemia miała wpływ na problemy seksualne? Czy zauważyła Pani, że w związku z nią one się nasiliły?
Oczywiście, że miała wpływ i to bardzo duży. Gdy zaczynała się pandemia, mniej więcej od marca do maja, pacjenci przyzwyczajali się do tego, że terapeuta może przyjmować online i nie chcieli uczestniczyć w tego rodzaju sesjach. A potem zasypała mnie lawina pacjentów, bo ludzie bardzo potrzebowali porady, rozmowy. Pojawiły się duże problemy, nie tylko zresztą związane z seksualnością, ale np. z relacjami. Wynikały one z tego, że pary przebywały ze sobą cały czas, w domu. Wcześniej nigdy nie spędzali ze sobą tyle czasu razem.
Jeśli chodzi o seksualność, na nią wpływ miała nowa perspektywa – praca zdalna. Zauważyłam wtedy, że pacjenci, którzy trafiali do mnie z problemem hiperseksualności, najczęściej pracowali w branży IT. Żartowaliśmy nawet, że powinno to zostać uznane za chorobę zawodową. Pracowali zdalnie, najczęściej sami w domu, przed dwoma ekranami. Jeden służył rzeczywiście do pracy, a drugi do rozrywki, czyli właśnie oglądania pornografii.

Czy pojawiają się u Pani również osoby niebinarne?
Oczywiście. Jeśli chodzi o osoby, które myślą o korekcie płci, to przeważnie są to mężczyźni. W swojej pracy z takim problemem przyszła do mnie dotąd tylko jedna kobieta, która stara się o korektę płci na męską. To są zazwyczaj młodzi ludzie, 20-latki, choć miałam także 16- i 50-letniego pacjenta.

Czy oprócz osób transseksualnych, trafiają do Pani również osoby z innymi rodzajami niebinarności?
Jestem biegłym seksuologiem przy sądzie w Gliwicach i Katowicach, w sprawach zarówno karnych jak i cywilnych. Moja praca polega m.in. na opiniowaniu w sprawach o korektę płci. Miałam taką sytuację, w której przyszedł mężczyzna, będący w trakcie korekty płci na żeńską. Powiedział, że jest w związku. Nauczyłam się już nie zakładać, że rozmawiam z osobą heteroseksualną i zawsze pytam, z kim jest w związku. Ponieważ była to osoba, która czuła się kobietą, zwracałam się do niej oczywiście w żeńskiej formie. Była w związku z osobą, która była w tej samej sytuacji, co ona. Czyli też była kobietą, choć urodziła się jako mężczyzna. Ale to jeszcze nie wszystko, co mnie zaskoczyło. Była i trzecia osoba w tym związku, która określała się mianem niebinarnej. Biologicznie to był mężczyzna i czasem się nim czuł. Zdarzało się jednak, że czuł się kobietą i wtedy przebierał się w kobiece ubrania. Zwracali się do niego w formie „ono”.

Jaka jest skala przypadków osób niebinarnych w Gliwicach?
Niewielka.

A ekshibicjoniści?
Nie zdarzają się. Być może przeszli do Internetu.
Kiedyś można ich było spotkać na gliwickich ulicach. Jeden z nich szczególnie upodobał sobie Pszczyńską, wąskie przejście koło Komagu, którym często wracały studentki…
Wychowałam się w Gliwicach i też zdarzyło mi się takich panów spotkać. W wywiadzie seksuologicznym, który ma 14 stron pojawia się zresztą pytanie, czy w dzieciństwie zdarzyło się spotkanie ekshibicjonisty. Takie doświadczenie może mieć znaczenie w rozwoju seksualności.

A masochizm?
Pojawia się, choć bardzo rzadko. O ile jest to w relacji praktykowane za obopólną zgodą, nie ma w tym niczego niepokojącego.
Kiedyś przyszła do mnie matka, martwiąca się o swoją córkę. Ta dziewczyna do mnie nigdy nie dotarła, ale jej matka niepokoiła się tym, że córka ma potrzeby masochizmu, które realizuje w sesjach fotograficznych. Pokazała mi zdjęcia. Była na nich dziewczyna, która miała powbijane w skórę igły, a do nich przypięte były pióra. Wyglądało to, jakby miała na plecach skrzydła.

Pani Ireno, zbliżają się Walentynki. Co poleciłaby Pani parom, które straciły sobą zainteresowanie?
Zaczęłabym od rozmowy. Myślę, że największym problemem jest to, że bardzo trudno jest rozmawiać o seksualności i swoich potrzebach. Jest takie fajne ćwiczenie na komunikację, ale trzeba je wykonywać co najmniej przez tydzień, najlepiej zawsze o tej samej porze, przez 10 minut. Nastawia się stoper w telefonie na 5 minut, para siada naprzeciwko siebie i kobieta zaczyna w formie monologu mówić o swoich potrzebach, o tym co jej się podoba, co ją niepokoi, co jest dla niej ważne. Mężczyzna słucha, a po wszystkim nastawia stoper również na 5 minut i mówi o tym, co usłyszał, zrozumiał i jaki ma do tego stosunek. Po tych 10 minutach każde z nich robi sobie notatki. Na drugi dzień zamieniają się kolejnością – i tak przez tydzień. Ważne jest przy tym, aby po skończonej rozmowie, do następnego dnia nie wracać do tego tematu.
Takie ćwiczenie pomaga otworzyć się na rozmowę o swoich potrzebach i fantazjach. A od tego – mały krok do polepszenia życia seksualnego.

Czy jakieś fantazje seksualne artykułowane są w Pani gabinecie częściej niż inne? O czym marzymy, co nas podnieca?
To jest paradoksalnie bardzo wstydliwy temat i – jeśli mężczyźni mi mówią o swoich fantazjach – to najczęściej są one związane z jakimiś fetyszami. Mogą to być np. stopy, albo rajstopy, czasem nawet przebieranie się w nie.

A kobiety?
A kobiety o tym nie mówią. 

Irena Anna Ozdoba - psycholog , psychoterapeuta i seksuolog. Prowadzi indywidualną praktykę psychoterapii (Gliwice, ul. Lelewela 2/1), przyjmuje pacjentów uzależnionych od pornografii i masturbacji, prowadzi w trybie online grupę dla osób hiperseksualnych, z kobietami pracuje nad poprawą satysfakcji seksualnej w związku.

Rozmawiała: Adriana Urgacz-Kuźniak
 

wstecz

Komentarze (0) Skomentuj