Kiedy zbliżają się święta wielkanocne, one są bardzo zajęte. Wanda najczęściej ma w ręku skalpel, Magdalena igłę, a Agnieszka cierpliwie składa kolejną setkę papierowych prostokątów.
Wanda Klytta-Łaszczyk (52 l.), z wykształcenia teolog, z zawodu
pielęgniarka, z zamiłowania kroszonkarka. Uczestniczka i laureatka wielu
konkursów kroszonkarskich. Zdobieniem wielkanocnych jajek zajmuje się
od 30 lat. W dzieciństwie lubiła rysować, malować, ale wtedy jeszcze
nikt nie poznał się na jej talencie.
– W przyrodzie nic jednak nie
ginie – uśmiecha się sympatyczna rudzinianka. Zdolności manualne
odziedziczyła po prababci, która na Wielkanoc zdobiła jajka dla całej
wsi. – Piękne motywy kwiatowe wydrapywała brzytwą. Jeszcze niedawno
miałam taką kroszonkę z lat 50., ale oddałam do izby pamięci – mówi pani
Wanda.
Jak przystało na pielęgniarkę, wydrapuje wzorki… skalpelem.
Misterne, symetryczne, prowadzone poziomo lub pionowo imponują jakością
wykonania. Dominuje szeroki pas, składający się z łuków i kreseczek, a
na połówkach lub owalnych kołach znajdują się bukiety kwiatów. Można
spotkać na jej kroszonkach również nietypowe romby, wyznaczone ozdobnymi
szlaczkami lub ukośnie przebiegający pas przeplatających się wzajemnie
dwóch wstąg z kiściami winogron. Delikatna cienka kreska, cieniowanie
motywów, a szczególnie drobiazgowość to główne cechy tych kroszonek. Na
przygotowanie jednej trzeba kilkunastu godzin.
Inspiracje czerpie z
otoczenia. – Ot, podejrzę jaki wzorek na obrusie i żeby nie zapomnieć,
szkicuję go na kartce. Kiedyś siedziałam w kościele za kobietą, która
miała na szyi szal z pięknymi motywami. Nic z tej mszy nie miałam, bo
usilnie próbowałam je zapamiętać. Zresztą, na wszelki wypadek koło
łóżka mam zwykle ołówek i kartkę, bo nie wiadomo, kiedy przyjdzie
natchnienie.
Od pokoleń w rodzinie pani Wandy farbowało się
wielkanocne jajka w wywarze z cebuli. – Do dziś to robię, ale czasem
pozwolę sobie na jakąś fanaberię i pokryję jajko tuszem kreślarskim albo
barwnikiem spożywczym. Zanim się zabarwi, trzeba je oczywiście gotować z
solą. Długo. Nawet trzy godziny. Wtedy taka kroszonka może latami
cieszyć oko i nawet jak pęknie, to nie śmierdzi.
Pani Wanda czasem
eksperymentuje i wielkanocne pisanki zdobi na inne sposoby. Na dowód
pokazuje jajko misternie ozdobione zwiniętymi rulonikami papieru albo
takie, które okleiła kawałkami skorupek. – To symbolizować ma budząc się
życie – tłumaczy.
Agnieszka Tam (39 lat) z Poniszowic tak bogatego
doświadczenia w przygotowywaniu wielkanocnych jajek i ozdób nie ma, ale i
jej prace są wyjątkowo piękne. – Stosuję różne techniki: szydełko,
druty, haftowanie – wylicza. – Ale ostatnio zakochałam się w origami.
Zaczęłam się go uczyć, korzystając z internetu.
Na dowód pani Agnieszka pokazuje wielkie papierowe jajko i ślicznego żółtego kurczaczka, poskładanego z 1600 kawałków papieru! Robota niezwykle żmudna i pracochłonna. – Trzeba małe prostokątne karteczki poskładać. Tu się zagina, tutaj też, potem wkłada jedna w drugą, łączy w całość i już gotowe – tłumaczy z uśmiechem, jednocześnie demonstrując sposób wykonania ozdoby.
Na dowód pani Agnieszka pokazuje wielkie papierowe jajko i ślicznego żółtego kurczaczka, poskładanego z 1600 kawałków papieru! Robota niezwykle żmudna i pracochłonna. – Trzeba małe prostokątne karteczki poskładać. Tu się zagina, tutaj też, potem wkłada jedna w drugą, łączy w całość i już gotowe – tłumaczy z uśmiechem, jednocześnie demonstrując sposób wykonania ozdoby.
Magdalena Skubisz (38 lat) jest z Kleszczowa,
zdobi wielkie styropianowe jaja. Używa do tego wełny czesankowej.
Ogromny kosz mieści ledwie kilka jaj. W jej przypadku zdolności
rękodzielnicze to też rodzinna tradycja.
– Dziadek nauczył mnie zdobić
pisanki rzadko dziś spotykaną metodą woskowania. Już w dzieciństwie
przejawiałam artystyczne zdolności. Stąd wybór liceum z rozszerzonym
profilem plastycznym. Ale, jak to w życiu bywa, przez lata niewiele
czasu poświęcałam swoim zainteresowaniom.
Jak wspomina, impuls
przyszedł sześć lat temu z gminnego ośrodka kultury, od dyrektorki
Danuty Czok, która potrafi rozbudzić u ludzi nawet najbardziej uśpione
zainteresowania.
– W moim przypadku stało się to podczas warsztatów plastycznych organizowanych przez ośrodek kultury. Zresztą, dawne hobby dało mi pracę. Jestem dzisiaj instruktorem w rudzinieckim GOK.
– W moim przypadku stało się to podczas warsztatów plastycznych organizowanych przez ośrodek kultury. Zresztą, dawne hobby dało mi pracę. Jestem dzisiaj instruktorem w rudzinieckim GOK.
Warsztaty
pozwoliły pani Magdzie poznać m.in. metodę filcowania na sucho i mokro.
Tą techniką można nie tylko przygotować efektowne ozdoby na święta
wielkanocne, ale również tworzyć śliczną biżuterię, którą autorka z
prezencją nosi na co dzień.
– Do zdobienia jaj stosuję metodę na
sucho – tłumaczy. – Potrzebna jest wełna czesankowa i specjalna igła,
którą wkłuwa się pasemka wełny w jakiś podkład, w tym przypadku
styropianowe jajo.
Pani Magda pokazuje, jak to robi i za chwilę przekazuje igłę, bym i ja spróbował. No i kłuję, kłuję, kłuję, a nawet procent jajka nie jest pokryty wełną. A gdzie motywy kwiatowe, które wieńczą pracę i nadają jej ostateczny przestrzenny kształt... Powiem szczerze: wolę podziwiać podobne prace niż samemu je tworzyć. Pewnie brakuje mi cierpliwości… Wesołych świąt!
Pani Magda pokazuje, jak to robi i za chwilę przekazuje igłę, bym i ja spróbował. No i kłuję, kłuję, kłuję, a nawet procent jajka nie jest pokryty wełną. A gdzie motywy kwiatowe, które wieńczą pracę i nadają jej ostateczny przestrzenny kształt... Powiem szczerze: wolę podziwiać podobne prace niż samemu je tworzyć. Pewnie brakuje mi cierpliwości… Wesołych świąt!
(san)
Komentarze (0) Skomentuj