Rekordowa droga oferta w przetargu na odbiór i zagospodarowanie odpadów komunalnych. Ceny śmieci w Gliwicach oszalały.
Produkujemy coraz więcej odpadów. A prócz góry śmieci rosną też ceny. Z początkiem 2019 r. zaplanowano kolejną podwyżkę. Nasze rachunki wzrosną minimum o ok. 20 proc., w czarnym scenariuszu nawet o 75.
Na razie sprawa jest otwarta – decyzje czekają na nowe władze Gliwic.
Podwyżki na rynku śmieciowym dyktują wzrost opłat od mieszkańców. W marcu br. radni Gliwic zdecydowali, że zwiększenie stawek nastąpi w dwóch etapach.
Pierwsza podwyżka weszła w życie 1 lipca, kolejną zaplanowano od 1 stycznia 2020 r. Nie zmienia się sposób wyliczenia opłat – jak do tej pory opłata za odbiór odpadów powiązana jest powierzchnią lokalu mieszkalnego.
Stawka podstawowa (za lokale do 60 m kw.) za odpady segregowane, która wynosi obecnie 55 grosze, od stycznia wzrośnie do 68 groszy. 24-procentowa podwyżka oznacza, że rodzina zajmująca 60-metrowe mieszkanie zapłaci kwartalnie o 22,4 zł więcej nie dotychczas. W pozostałych przedziałach przewidziano podwyżki od 7 do 22 proc.
Jak tłumaczyli miejscy urzędnicy, miasto ma niewielki wpływ na opłaty za odbiór i zagospodarowanie odpadami. Rozstrzygają ceny rynkowe. A te wynikają głównie ze zmian w ustawie o odpadach i z rosnących kosztów eksploatacyjnych. Na cenie ważą również wymogi obowiązku coraz wyższych poziomów recyklingu. W konsekwencji maleją ceny skupu surowców wtórnych, gwałtownie drożeją opłaty za składowanie odpadów zmieszanych, rosną koszty segregacji. Firmy śmieciowe dla zbilansowania strat w dochodach i wzrostu wydatków podwyższają opłaty.
Mimo tej wiedzy urzędnicy zdają się być zaskoczeni obrotem przetargu na odbiór i zagospodarowanie odpadów na lata 2020-2021.
Wystartowała tylko, co nie jest niespodzianką, firma Remondis Gliwice. W zdumienie wbija zaproponowana cena. Propozycja opiewa na 83,85 mln zł i jest droższa od obowiązujących stawek do końca roku o 75 proc. (od 1 stycznia blisko 3,5 mln zł miesięcznie wobec około 2 mln obecnie)!
Miasto założyło na ten cel blisko 60 mln zł. Propozycja Remondisu każe przyjrzeć się na nowo zaplanowanym od stycznia stawkom. Jak dowiedzieliśmy się w magistracie, wprawdzie w opłaty wkalkulowano już podwyżkę spodziewaną w związku z nową umową, ale zdecydowanie nie doszacowano oczekiwań Remondisu.
Wyrzucić ofertę do kosza i zaryzykować przetarg pod presją czasu (obecna umowa wygasa z końcem grudnia), czy zgodzić się na dyktat firmy śmieciowej i tym samym narazić mieszkańcom wygórowanymi opłatami? Na razie sprawa stanęła w miejscu. Przetarg trafił na okres „bezkrólewia” w Gliwicach. Decyzja czekała, aż miasto znów będzie miało gospodarza.
Przed komisarzem, a może dopiero nowym prezydentem, twardy orzech do zgryzienia.
Adam Pikul
Komentarze (0) Skomentuj