Liczby zaczynają przerażać. Cała Polska w żółtej strefie. Sprawdzamy, jak sytuacja wygląda w gliwickich szpitalach oraz szkołach. W powiecie mamy ognisko zakażenia w domu pomocy społecznej. Sypią się mandaty.
Od 10 października w całym kraju obowiązuje żółta strefa. W przestrzeni publicznej – nakaz zasłaniania ust i nosa oraz utrzymanie co najmniej półtorametrowego dystansu.
Nie maleje liczba wykrytych dziennych zakażeń koronawirusem. Szpitale zakaźne nie przyjmują chorych albo są na granicy wydolności, brakuje specjalistycznego personelu, przede wszystkim w salach intensywnej opieki medycznej.
W Gliwicach najtrudniejsza sytuacja jest w szpitalu zakaźnym przy ul. Zygmunta Starego – już w zeszłym tygodniu zapełnił się pacjentami z SARS-CoV-2.
Kliniki pracują normalnie, ale jest ciężko
Narodowy Instytut Onkologii stara się na bieżąco realizować wszystkie planowe przyjęcia, umówione wizyty w przychodni oraz badania diagnostyczne.
- Z powodu pandemii zmuszeni byliśmy odroczyć część wizyt bezpośrednich, pacjenci czekają na nie w trybie teleporady. Dotyczy to zwłaszcza Centrum Diagnostyki i Leczenia Chorób Piersi. Priorytet mają osoby, które zaobserwowały u siebie jakieś niepokojące dolegliwości – tłumaczy Maja Marklowska-Tomar, rzeczniczka prasowa NIO. I dodaje, że zgłasza się bardzo dużo chorych wymagających leczenia i to na nich centrum skupia się w pierwszej kolejności.
Wszystkie kliniki oraz zakłady pracują normalnie. Jeśli chodzi natomiast o testowanie pod kątem obecności SARS-CoV-2, takie badania są wykonywane u wszystkich pacjentów przyjmowanych na leczenie stacjonarne. Pracowników testuje się jedynie w przypadku podejrzenia o kontakt z kimś zakażonym. Obowiązuje także całkowity zakaz odwiedzin, a na badania nie można przychodzić z osobami towarzyszącymi. - To dotkliwe, ale konieczne restrykcje – mówią onkolodzy.
Są łóżka w izolatce
Szpital pracuje pełną parą, ma teraz sporo przyjęć, bo co chwilę zamykają się oddziały w sąsiednich miastach.
- Przy przyjęciach na zabiegi planowe obowiązują testy na koronawirusa. Przeprowadzamy także bardzo szczegółowe wywiady telefoniczne. Personel pracuje w okrojonym składzie, mamy dużo matek z małymi dziećmi – maluchy chorują teraz na różne „niecovidowe” infekcje – mówi dr Beata Sadownik, prezes Szpitala Wielospecjalistycznego w Gliwicach.
Przygotowano również trzy łóżka w odizolowanej sali, dla pacjentek z dodatnim wynikiem testu.
W zakaźnym dalej tłok
Przy Zygmunta Starego personel medyczny pracuje w skrajnie trudnych warunkach, a opieka nad tak dużą liczbą chorych to nadludzki wysiłek. Od zeszłego tygodnia nie ma już miejsc: leczy się 59 pacjentów, ośmiu przebywa na oddziale intensywnej opieki medycznej.
Prezes szpitala, Przemysław Gliklich, apeluje o bezwzględne stosowanie norm pandemicznych: nośmy prawidłowo maseczkę, dezynfekujmy i myjmy ręce oraz utrzymujmy dystans społeczny. - Pandemia to nie wymysł, to nasze realia od kilku miesięcy. Nieodpowiedzialność kosztuje zakażenie. Widzimy to codziennie w szpitalu - dodaje.
Powiat: ognisko w domu pomocy
Dom Pomocy Społecznej „Ostoja” w Sośnicowicach odizolowano już na początku pandemii – do budynku nie wchodził nikt prócz personelu, mieszkanki nie wychodziły dalej, niż do ogrodu. Teraz na terenie DPS część kobiet trzeba było odizolować od reszty. Niestety, „Ostoja” stała się w ostatnich dniach ogniskiem koronawirusa.
3 października u jednej z podopiecznych, która obecnie przebywa w szpitalu obserwacyjno-zakaźnym, stwierdzono obecność COVID-19. Rozpoczęto testowanie i okazało się, że zakażonych jest jeszcze 30 mieszkanek. Kolejna kobieta trafiła do szpitala (znajduje się w stanie dobrym), pozostałe są w placówce, w izolatce, pod stałą opieką medyczną. Prócz tego pozytywny wynik mają cztery osoby z personelu – przebywają na kwarantannie we własnych domach.
Odizolowanych zostało także kilku księży – zakażony jest wikary z Sośnicowic, a proboszcz z Rachowic trafił do szpitala.
By zapobiec rozprzestrzenianiu się wirusa na terenie gminy, burmistrz podjął decyzję o dwuzmianowości pracy urzędu miasta, by jak najmniej pracowników miało ze sobą kontakt.
Wczoraj z kolei wznowił planowe przyjęcia na wszystkich oddziałach szpital w Knurowie. Zawieszono je najpierw na oddziale chorób wewnętrznych – okazało się, że kilka osób (pracownicy i pacjenci) jest zakażonych – potem placówka zaczęła działać w trybie ostrodyżurowym. Obecnie na jej terenie nie ma już nikogo z wynikiem dodatnim.
Kiedy oddawaliśmy do druku ten numer gazety, najwięcej zakażonych było w Knurowie (156) i gminie Gierałtowice (151) – tylko tam odnotowano liczby trzycyfrowe. Następna jest gmina Pilchowice (76) i Rudziniec (69). W całej gminie Sośnicowice koronawirusa mają 64 osoby.
Szkoły – sytuacja dynamiczna
Na chwilę obecną trudno podać konkretną liczbę szkół, w których uczniowie lub nauczyciele poddani są kwarantannie. Jak mówi Mariusz Kucharz, naczelnik wydziału edukacji, sytuacja jest zmienna i bardzo dynamiczna. Praktycznie w każdej placówce, w różnych okresach, trwa nauka zdalna jakiegoś oddziału. Kwarantanna kończy się w jednym, zaczyna w innym.
– Od dawna jesteśmy przygotowani, by szkoły średnie przeszły całkowicie na nauczanie zdalne i cały czas zgłaszamy to sanepidowi. Bez skutku – mówi naczelnik.
Małgorzata Lichecka, Marysia Sławańska
Komentarze (0) Skomentuj