Tym razem nie chodzi o aurę podejrzeń wokół działalności składowiska, bo to już  historia, ale o fetor w sensie dosłownym.
Od jakiegoś czasu mieszkańcy skarżą się na nieprzyjemne zapachy dochodzące od strony Zaolszan. Urząd obiecuje, że uciążliwość zostanie zminimalizowana.

Dokuczliwość związana jest z pracami rekultywacyjnymi. Obecnie dowożone są materiały pozwalające na końcowe wypełnienie i zamknięcie obiektu. Wszelkie dostarczane odpady mieszczą się w kodach przewidzianych w procesie rekultywacyjnym i są to m.in.: gruz, tynki, piasek i kamienie, żużle, gleba i ziemia, ale również kompost i ustabilizowane komunalne osady ściekowe. 

Nieprzyjemne zapachy wydzielają właśnie odpady biologicznie czynne, a zjawisko pogłębiło się pod wpływem temperatur. 

- W celu likwidacji uciążliwości  odpady będą  przesypywane wapnem oraz zostanie ograniczona liczba dni w tygodniu, w których będą dowożone na składowisko – obiecują przedstawiciele spółki Zaolszany, odpowiedzialnej za rekultywację wysypiska.

(pik)



wstecz

Komentarze (0) Skomentuj