Od marca, gdy i w Gliwicach pojawił się koronawirus, informowaliśmy o akcjach szycia maseczek, dostarczania środków dezynfekcyjnych czy robienia zakupów ludziom w podeszłym wieku oraz tym w kwarantannie. Pisaliśmy o kibicach, harcerzach, radnych, pracownicach kopalni Sośnica, wreszcie wielu prywatnych firmach. Nie wszyscy wiedzą jednak, że pomoc nadchodziła także zza krat.
Pomoc szyta na miarę potrzeb. Tak nazywała się akcja, a raczej specjalny program resocjalizacyjny w gliwickim areszcie śledczym. 

Powstał, gdy w mieście pojawiła się epidemia, potrzeba pomocy medykom, konieczność zakrywania twarzy. Przy okazji stał się, jak zresztą wszystkie tego typu działania za murami, kolejnym sposobem na przywrócenie osadzonych społeczeństwu. No i warsztatem, podczas którego mężczyźni zdobyli całkiem nowe umiejętności. Wszystko w ramach wspólnej akcji Ministerstwa Sprawiedliwości oraz służby więziennej, pod hasłem „Resort sprawiedliwości pomaga”.

Mężczyźni z Siemińskiego mają wobec społeczeństwa dług i wielu z nich dobrze to sobie uzmysławia. Dlatego na czas epidemii więzienna świetlica zamieniła się w krawiecką pracownię. Strażnicy dostarczyli maszyny, wzorniki, metrówkę, nici i materiały, zaś zadaniem skazanych było szycie maseczek ochronnych wielokrotnego użytku dla potrzebujących osób oraz instytucji. Szyło czterech mężczyzn, oczywiście pod nadzorem funkcjonariuszy. 

– Nigdy wcześniej nie szyłem, więc trochę mi zajęło, zanim nauczyłem się to robić, w dodatku na maszynie. Ale z każdą kolejną maseczką szło coraz sprawniej – mówi jeden ze osadzonych. A jego kolega, z wielkim zaangażowaniem, dodaje: – Dostaliśmy ładne materiały. Były kropki, chmurki, nawet papugi! Nasze maseczki na pewno się spodobały.

– Ciekawe doświadczenie. Przy okazji przypomniałam sobie, jak się szyje na maszynie – dodaje pomagająca uczestnikom programu wychowawczyni. 

Jak zaznacza st. szer. Natalia Szarapow, rzeczniczka prasowa Aresztu Śledczego w Gliwicach, w przedsięwzięciu nie chodzi tylko o naukę szycia. Przede wszystkim o pomoc innym, co ma z kolei kształtować w więźniach wrażliwość oraz wzbudzać empatię. 

– Dlatego do tych warsztatów doszły zajęcia z psychologiem, podczas których osadzeni rozmawiali o swoich emocjach i samoocenie. To też jest potrzebne, by pomagać mądrze – dodaje Szarapow. 

A jak mówią sami mężczyźni zaangażowani w szycie, efekt końcowy był taki, jaki miał być: – Jesteśmy zadowoleni z tego, co zrobiliśmy. To fajne uczucie – twierdzą zgodnie.

To nie jedyna pomoc, jaka w ostatnim czasie popłynęła z gliwickiego aresztu. Inna akcja odbyła się pod hasłem „Kiedy ostatnio zrobiłeś coś dobrego?” i dotyczyła już nie skazanych, ale funkcjonariuszy oraz pracowników. Chodziło o zachęcanie ich, by oddali jeden procent swojego podatku na rzecz Hospicjum Miłosierdzia Bożego w Gliwicach. 

Prócz tego personel placówki dołożył cegiełkę na rzecz walki z koronawirusem. Przeprowadzono zbiórkę na zakup środków ochrony oraz zaopatrzenia medycznego, a dary przekazano Stowarzyszeniu Przyjaciół Chorych „Hospicjum” w Gliwicach.

– Nasza jednostka współpracuje z hospicjum, bo od lat skazani pomagają tam w pracach porządkowych. W dobie epidemii takie wsparcie jest niemożliwe, dlatego wpadliśmy na pomysł zbiórki oraz przekazania podatku. To możemy robić bezpiecznie i zdalnie – mówi st. szer. Szarapow, koordynatorka akcji.

– Chętnie angażujemy się w działania na rzecz lokalnych organizacji i instytucji – dodaje ppłk Dariusz Wajszczyk, dyrektor AŚ. – Współpraca z hospicjum ma zaś dla nas wymiar szczególny, bo wiemy, jak ważna i trudna jest praca tamtejszego personelu. Dlatego, nawet mając ograniczone możliwości, nie chcemy zostawiać tak ważnego miejsca bez pomocy.

Środki przekazano w Dniu Dobrych Uczynków. Pomysłodawcą akcji była Fundacja Ekologiczna Arka, zachęcająca do czynienia dobrych uczynków zawsze – na rzecz ludzi, zwierząt oraz środowiska naturalnego.

(ms)

Galeria

wstecz

Komentarze (0) Skomentuj