Oszuści nie próżnują i atakują, a ich ofiarami są nie tylko seniorzy. Coraz więcej młodych ludzi nabiera się na sztuczki naciągaczy w wirtualnym świecie.
Pandemia spowodowała, że życie społeczne oraz gospodarcze przeszło do internetu. Podobnie jak w świecie realnym, tak i w świecie wirtualnym, nie można czuć się bezpiecznie, a to za sprawą oszustów, którzy stale próbują nowych trików, by naciągnąć jak największą liczbę osób. W internecie głównie to osoby młode padają ofiarami naciągaczy. Oszuści próbują swoich szans różnymi kanałami, obecnie na topie jest przesyłanie komunikatorem osobom sprzedającym na portalach ogłoszeniowych, takich jak olx, linków, które mają rzekomo "pomóc” w finalizacji transakcji. Niestety po kliknięciu w link- nieostrożni wypełniają dane m.in. kod CVV z karty, który powoduje, że przestępca może dokonywać płatności, tym samym wypłacać pieniądze z konta. Jednak to nie koniec internetowych sposobów, bowiem coraz więcej osób w różnym przedziale wiekowym liczy na szybki zarobek, tym samym inwestują swoje pieniądze w wirtualną walutę, np. bitcoin.  

-  Zarówno młodzi, jak i starsi kontaktują się z firmami, albo firmy zgłaszają się do nich, oferując znakomite zyski na handlu wirtualną walutą. Najstarsza osoba, która chciała zarobić na takiej wirtualnej walucie to 89-latek, najmłodsza osoba miała 40 lat. Mężczyźni instalowali podsyłane im przez „firmy brokerskie” oprogramowanie, gdyż wierzyli, że są to aplikacje, które pozwolą im nadzorować postępy w zarabianiu pieniędzy, jednak okazały się one programami, które przejmowały kontrolę nad sprzętem komputerowym, tym samym umożliwiały dostęp przestępcom do kont osób pokrzywdzonych. Straty były ogromne, jeden z mężczyzn stracił 170 tysięcy złotych, natomiast
drugi 40 tys.- informuje podinspektor Marek Słomski, oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Gliwicach.

Życie w realu 

Przestępcy, którzy działają metodą "na wnuczka”, czy "na policjanta” w dalszym ciągu próbują oszukać starszych mieszkańców, jednak gliwiccy seniorzy dzięki apelom mundurowych, nie dają się nabrać. W ostatnim czasie do gliwickiej komendy zgłosiło się aż 12 osób, do których dzwonili naciągacze. 

- Oszuści pod różnymi pretekstami próbują się dostać do mieszkania. Przedstawiają się, że są z wodociągów, gazowni, elektrowni, czy pomocy społecznej. Naciągacze oferują jakieś towary, usługi, przedstawiają się jako urzędnicy albo manipulują uczuciami seniora, którego proszą o szklankę wody. Starsi ludzie z jednej strony ufają „urzędnikom”, kierują się też chęcią pomocy, z drugiej – mieszkając samotnie, dążą do kontaktów i rozmów z drugą osobą, wpuszczają przybyszów. Dodajmy, domokrążcy działają zazwyczaj w parach, jedna osoba, wpuszczona do mieszkania, odwraca uwagę, druga po chwili wchodzi niezauważenie i myszkuje po szafkach- mówi Słomski.

Nowa metoda - "na rachmistrza”?    

Ile oszustów, tyle metod, by w szybki i łatwy sposób się wzbogacić. Za nieco ponad miesiąc rusza Narodowy Spis Powszechny Ludności i Mieszkań, to będzie kolejna okazja, by powstał nowy trend wśród naciągaczy "na rachmistrza”. Bądźmy zatem ostrożni, czujni i nie dajmy się oszukać, a każdą niebezpieczną sytuację należy zgłosić na policji. 

Patrycja Cieślok 


wstecz

Komentarze (0) Skomentuj