Znany z zamiłowania do mięsa, charyzmatyczny kucharz Tomasz Jakubiak, poprowadził szkolenie kucharzy w restauracji Pod Wiązem.

Towarzyszył mu Paweł Gruba przez kilka sezonów manager Hell’s Kitchen. Podsumowaniem kursu była kolacja degustacyjna pod hasłem „Sztuka mięsa na talerzu”, która zabrała 66 gości w krainę niezwykłych doznań kulinarnych, suto okraszonych dowcipem głównego bohatera.
Kolacja degustacyjna zwieńczyła dwudniowe szkolenie. W menu znalazło się sześć przećwiczonych z Tomaszem Jakubiakiem dań, z których każde zachwycało zarówno sposobem podania, jak i smakiem.
Pierwszy na stół wjechał amuse-bouche, którym był ogórek marynowany w occie ryżowym z czosnkiem. Bardzo lekkie, świeże doznanie smakowe mocno zaostrzyło apetyty. Tuż po nim kelnerzy, w niemal żołnierskim szyku, ale ze znacznie większą niż wojskowa gracją wnieśli zimą przystawkę. Była nią galareta gotowana na golonkach z sosem wasabi i octem winnym domowej produkcji.
Trzecim daniem była przystawka ciepła. Okazały się nią gnocchi al’a Romana – ale w bardzo niecodziennej formule – wykonane z kaszki kukurydzianej i szparagów. Towarzyszył im sos pomidorowy i chrupiąca szałwia.
Gdy przyszedł czas na zupę, za plecami gości ustawili się równo kelnerzy z talerzami chłodnika z pieczonych warzyw, kruszonego sera feta, chipsów z boczku i syropu klonowego. To danie – dosłownie i w przenośni – mocno podbiło pikanterię wieczoru, którego gwiazda – Tomasz Jakubiak – bardzo smakowicie opowiadał o każdej z podawanych potraw. Najciekawsze anegdoty poprzedziły podanie dania głównego – boczku wieprzowego konfiturowanego we własnym tłuszczu z puree na maślance, z sosem z czerwonej kapusty i nowalijkami. Zanim potrawa pojawiła się na stołach, Jakubiak zdążył obalić zarzut, jakoby najpiękniej potrafił mówić wyłącznie o boczku.
- Potrafię też pięknie mówić o kobietach, a szczególnie o mojej żonie. Otóż „ona lubi boczek” – żartował kucharz-celebryta.
Ostatnim daniem był deser – Kluski leniwe z owocami i sosem tofii, które – udowadniając, że ich nazwa nie jest przypadkowa - rozleniwiły wszystkich doszczętnie.
To, co zachwyciło oprócz Tomasza Jakubiaka i wyśmienitych dań przyrządzonych przez kucharzy z Pod Wiązem (chapeau bas), to świetne przygotowanie kelnerów, którzy podawali dania w sposób bardzo przemyślany, „na raz”, „na znak”, jak orkiestra, która słuchała niewidzialnego dyrygenta. To zorganizowanie robiło na wszystkich ogromne wrażenie.
Właściciele restauracji zapowiadają, że to nie ostatnie takie wydarzenie. Na zorganizowanie szkolenia pozyskali środki zewnętrzne z Instytutu Szkoleniowego Artop. Trwają poszukiwania kolejnej gwiazdy gastronomii, która przyjmie zaproszenie gliwickiej restauracji i przeprowadzi jej kucharzy przez meandry swojego doświadczenia kulinarnego.
aku

Galeria

wstecz

Komentarze (0) Skomentuj