Rachunki za odpady posegregowane wyższe o niemal 20 proc. i nawet o ponad 160 proc. wyższe stawki dla tych, którzy wyrzucają śmieci bez segregacji. To prezydenckie propozycje nowych opłat za odbiór odpadów komunalnych. Decyzją radnych sprawa została odłożona, ale wróci po wakacjach.
Aktualnie obowiązujące w Gliwicach stawki mieszczą się w przedziale 38 gr w przeliczeniu na metr kwadratowy za odpady zbierane selektywnie i 76 gr za odbiór śmieci zmieszanych. Projekt nowych stawek przewiduje, że wynosiłyby odpowiednio 45 groszy i 2 zł.

Propozycje zakładają więc podwyżkę opłat w granicach 19 proc. za odbiór odpadów w podziale na frakcje oraz nawet o 163 proc. wyższe stawki dla osób, które wrzucają do pojemników śmieci nieposegregowane. 

Jak propozycje przełożyłyby się na nasze rachunki za odpady? 
Weźmy dla przykładu rodziny zajmujące mieszkania o powierzchni 90 metrów. Te, które segregują odpady, płacą obecnie 95 zł kwartalnie. Po zmianach byłoby to 113. Nieporównanie dotkliwsze są konsekwencje zmian dla tych, którzy oddają śmieci zmieszane. Rachunki związane z lokalem o  wielkości z naszego przykładu poszybowałyby z niemałej już teraz kwoty 207 do 495 zł! 

Urzędnicy tłumaczą konieczność wprowadzenia podwyżek rosnącymi kosztami obsługi zbiórki odpadów. A na ten czynnik wpływa z kolei unijna dyrektywa. Narzucone Polsce zobowiązania mówią, że do końca 2020 roku co najmniej 50 proc. papieru, metalu, tworzyw sztucznych i szkła ma trafiać do recyklingu. Obecnie wskaźnik ten w skali całego kraju utrzymuje się na poziomie zaledwie 26 proc.  

To poważny problem, bo niedotrzymanie wymaganego poziomu stwarza dla Polski ryzyko kar. W odpowiedzi na to zagrożenie Ministerstwo Środowiska przygotowało rozwiązanie, które ma zachęcać do segregowania. Nowe rozporządzenie resortu w sprawie zmian opłat za tzw. korzystanie ze środowiska zakłada stałe podnoszenie opłat za składowanie odpadów  zmieszanych – odpowiednio do 140 zł za tonę w 2018 r., 170 zł w 2019 i 270 w 2020 oraz latach kolejnych. W górę pójdą też opłaty za składowanie odpadów selektywnych, opakowaniowych, zużytych baterii, akumulatorów czy sprzętu elektrycznego. Wszystko po to, by – jak wyjaśnia resort - „napędzić” zbiórkę selektywną oraz zachęcić do stosowania innych niż składowanie sposobów utylizacji odpadów.

Przewidywany wzrost opłat za składowanie dał znać o sobie w niedawno rozstrzygniętym przetargu na zagospodarowanie odpadów pochodzących z naszych domów. Z dwóch ofert tańszą złożył gliwicki Remondis. Jednak cena, którą wygrał, jest aż o 25 proc. wyższa od dotychczasowej. Rosną też koszty pozostałych elementów systemu – utrzymanie Punktu Selektywnej Zbiórki Odpadów Komunalnych przy ul. Rybnickiej, akcje edukacyjno-informacyjne oraz obsługę administracyjną.

- Z naszych wyliczeń wynika, że wydatki na zbiórką śmieci w okresie obowiązywania nowej umowy, czyli od 1 lipca br. do końca 2019, będą o około 10 mln zł wyższe od założeń. Oznacza to, że stawki za odbiór odpadów muszą zostać skorygowane – wyjaśnia Mariola Pendziałek, naczelnik Wydziału Przedsięwzięć Gospodarczych i Usług Komunalnych UM Gliwice.

U podstaw nowego cennika leżą nie tylko względy ekonomiczne. Logika podpowiada, że dla zbilansowania kosztów funkcjonowania systemu, które z mocy prawa w całości pokrywane są z opłat mieszkańców, wystarczyłaby podwyżka w stopniu odpowiadającym ich wzrostowi. Czyli na poziomie ok. 25 proc. Tymczasem stawki za odbiór odpadów zmieszanych rosną niepomiernie bardziej.

Naczelnik Pendziałek nie ukrywa, że przy układaniu nowej taryfy znaczenie miał nie tylko czynnik finansowy, ale również konieczność wymuszenia zmiany nawyków mieszkańców. 
- Ustawa o zagospodarowaniu odpadów zakłada, że zbiórka będzie prowadzona w 100 proc. w sposób selektywny. W Gliwicach daleko do tego wskaźnika. Sytuacji nie zmieniła w widocznym stopniu podwyżka, która miała miejsce dwa lata temu. Dlatego, dla zmobilizowania gliwiczan do segregowania, zdecydowaliśmy o znaczących podwyżkach opłat za odbiór śmieci zmieszanych. Do takiego rozwiązania zachęca ustawa, która pozwala obciążyć tak oddawane odpady maksymalną stawką w wysokości 3,48 zł w przeliczeniu na metr kwadratowy – wyjaśnia urzędniczka.

Nasze kieszenie uratowali, na razie, radni. Propozycje drastycznych podwyżek spotkały się nie tylko z oporem PO i PiS, ale również, nieoczekiwanie, w szeregach prezydenckiej Koalicji dla Gliwic. Projekt nie zyskał nawet poparcia branżowej komisji gospodarki komunalnej, w której karty rozdaje KdG. Z obawy, że sytuacja powtórzy się w trakcie sesji i uchwała nie zyska większości, za aprobatą prezydenta została zdjęta z porządku obrad  20 lipca. 

Teraz projektem zajmie się ponownie komisja gospodarki komunalnej. Jest szansa, że wróci w złagodzonej wersji. 
- Z sygnałów z otoczenia prezydenta wynika, że gotowy jest on do ustępstw w sprawie wysokości opłat, a nawet oddać pole w tym względzie komisji i radnym – twierdzi Kajetan Gornig (PO), wiceprzewodniczący  Komisji GK.
Projekt w sprawie nowych stawek opłat za śmieci powróci na sesję najwcześniej we wrześniu.  

(pik)
   


wstecz

Komentarze (0) Skomentuj