Za zgodą wojewódzkiego konserwatora zabytków znikają kolejne podcienia, które zamienią się w lokale usługowe. 
Szklane ściany przesłonią trzy z sześciu arkad we wschodniej pierzei rynku, między dawnym klubem Gwarek a galerią sztuki. Jak ustaliliśmy, o większy z wydzielonych w ten sposób kawałków powiększy się przylegający zakład fryzjerski, a mniejszy zajmie kantor lub biuro podróży. Inwestorzy – salon fryzur oraz właściciele spółki Gwarek – mają w rękach już niemal wszystko, czego potrzebują. 

Jakiś czas temu kupili ok. 50 metrów podcieni w cenie 400 zł za metr kwadratowy. Przy czym przedsiębiorcy występowali po obu stronach transakcji – posiadają udziały we wspólnocie mieszkaniowej Rynek 17, do której należały podcienia, sprzedaż odbyła się na ich wniosek i za sprawą m.in. ich głosów. 

Sąsiedzi nie robili też problemów w związku ze zmianą przeznaczenia powierzchni. Do kompletu dokumentów brakuje tylko zgody na prace adaptacyjne, ale wniosek w tej sprawie leży już w Wydziale Architektury UM Gliwice.

Drogę do zabudowy arkad otwarła decyzja śląskiego konserwatora zabytków. Rynek wraz z przyległościami należy do staromiejskiego układu urbanistycznego wpisanego do rejestru i podlega rygorystycznej ochronie. Konserwator teoretycznie mógł obronić podcienia, ale nie znalazł do tego podstaw. Stanowisko tłumaczy zasadą równego traktowania stron. 

- Każdą sprawę traktujemy indywidualnie. Niemniej, w związku z zagospodarowaniem podcieni, dawno temu utarła się praktyka, że nie będziemy robić przeszkód. Do tej pory, jeśli inwestor występował o zabudowanie arkad, zgodę wydawano. Tak było na przykład w związku z ratuszem w Gliwicach i dlatego została ona udzielona i w tej w sprawie. Oczywiście nie może być mowy o likwidacji arkad. Ten element elewacji musi pozostać wyeksponowany - dopuszczalna jest wyłącznie zabudowa ze szkła. W ramach uzgodnień z miastem Gliwice, dokonanych w 2004 roku, z możliwości zabudowy wyłączone są natomiast podcienia w ciągu kamienic przy Rynku nr 21-26 – podkreśla Mirosław Rymer, rzecznik prasowy wojewódzkiego konserwatora zabytków.

Zamknięcie podcieni sprawi, że zniknie kolejny fragment miejskiej przestrzeni. W ten sposób „sprywatyzowane” zostały już te po północnej stronie (działają w nich pizzeria, centrum kultury, bank i restauracja) oraz w ratuszu. Jeśli  pójdzie tak dalej – konserwator nie widzi przecież przeszkód - nie będzie gdzie schronić się przed deszczem czy słońcem.

Ale jest i druga strona medalu. Dla lokatorów kamienicy przy Rynku 17 podcienia były kulą u nogi – stały się darmowym całodobowym szaletem dla nietrzeźwiejących stałych bywalców placu, a wieczorami także dla  młodzieży upojonej nie tylko zabawą. Jak mówi przedstawiciel ROM 1, administratora budynku, wspólnota wydawała krocie na porządkowanie miejsca. A walka o  zachowanie go w czystości była daremna – pijaczkowie, przeganiani  przez strażników miejskich jednego dnia, wracają następnego. 

Takie stawianie sprawy to w gruncie rzeczy kapitulacja przed panoszeniem się żulerni i  wotum nieufności dla służb miejskich, które nie radzą sobie z problemem. Poza tym pytanie, co dalej – zamknąć pozostałe podcienia, potem każde inne miejsce, w którym gromadzi się element, a na końcu cały rynek?

Nikt nie odważyłby się zaproponować zabudowy krakowskich sukiennic. Gliwickim arkadom daleko do tej perełki architektury, sięgającej historią średniowiecza. Są  stosunkowo świeżej daty. Nie mniej stanowią, wydawało się, trwałą część  krajobrazu rynku i jedną z wizytówek miasta. Powstały w ramach powojennej rekonstrukcji/przebudowy rynku. Profesor Franciszek Maurer, autor projektu, wykorzystał arkady, kojarzące się jednoznacznie z polską tradycją architektoniczną, jako element repolonizacji niemieckich Gliwic. 

Plany zabudowy podcieni, o których poinformowaliśmy jako pierwsi na Facebooku, wywołały oburzenie i lawinę komentarzy internautów. Zacytujmy jednego z nich. 

„Gliwicki rynek należy do mieszkańców, a podcienia są jego nieodłącznym elementem. Nie po to podczas odbudowy rynku architekt zadał sobie trud, tworząc miejsce urokliwe, aby teraz ktoś od miasta odkupywał sobie przestrzeń należącą do mieszkańców - za bezcen. Chyba nikt do tej pory nie wyrażał sprzeciwu, gdy miasto oddawało kolejne części naszych gliwickich arkad. Jak tak dalej sprawy będą się toczyć, rynek zamieni się w pasaż handlowy, Neptuna też sprzedadzą, a w jego miejsce powstanie budka z kebabem...”

Adam Pikul 

Galeria

wstecz

Komentarze (0) Skomentuj