Większość ludzi w jego wieku - jeśli jeszcze żyje - z trudem się porusza. Ale nie on! Choć ma już 91 lat to swoją kondycją fizyczną może zawstydzić niejednego młodziana. Nie zważając na metrykę staje do sportowej rywalizacji i zdobywa medale na rozlicznych zawodach, nie wyłączając mistrzostw świata!

Urodził się w 1933 roku w Żyrowicach nieopodal Słonima, na terenie dzisiejszej Białorusi. - Moje dzieciństwo przypadało na okres wojenny i na pewno nie było usłane różami – wspomina. - W domu było nas dziesięcioro i co tu dużo mówić bieda aż piszczała, a ja nie raz chodziłem głodny. Kiedy wybuchła wojna mama, polska patriotka, nie posłała nas do rosyjskiej szkoły. Naukę rozpocząłem dopiero w 1946 r., kiedy w ramach repatriacji przyjechaliśmy do Polski. Najpierw pomieszkiwaliśmy w Stargardzie Szczecińskim, a potem w Sulęcinie w zielonogórskim. Tam skończył podstawówkę, potem technikum kolejowe. W Poznaniu rozpoczął swoją pierwszą pracę jako dyżurny ruchu na PKP. W wieku 29 lat przeniósł się, szukając lepszych zarobków, na Śląsk, do Gliwic. - Tutaj poznałem swoją żonę Wandę, z którą jesteśmy już małżeństwem niemal 60 lat – zaznacza z dumą.

Mając już rodzinę, żonę, dzieci zaczął szukać lepiej płatnej pracy. Przez kolegę trafił do milicji obywatelskiej. - W mundurze spędziłem 10 lat, do 1980 r. Wywalili mnie z roboty, bo zbyt głośno krytykowałem przełożonych – uśmiecha się. - Znalazłem pracę w ciepłowni, potem na kopalni. W 1990 roku mnie zrehabilitowali i na nowo przyjęli, ale już do policji. Mimo, że był to rodzaj sprawiedliwości dziejowej nie potrafiłem się tam odnaleźć. Po pół roku przeszedłem na emeryturę. Nie miałem wtedy jeszcze sześćdziesiątki, a zdrowie mi dopisywało więc imałem się różnych zajęć. - I tak to trwało przez ponad dwie dekady. W wieku 81 lat definitywnie przestałem pracować – mówi.

Sport był zawsze ważny w jego życiu. W młodości piłka nożna, siatkówka, koszykówka. Potem brakowało czasu na taki rodzaj aktywności. Wiadomo – praca, rodzina. Krzepę utrzymywał jeżdżąc na rowerze, który do dziś jest jego głównym środkiem transportu. Mając ósmy krzyżyk na karku przez znajomych trafił do Uniwersytetu Trzeciego Wieku w Gliwicach. Zaczął startować w sportowych imprezach dla seniorów. W rowerowych przełajach nie miał sobie równych. Potem pod okiem Czesława Okońskiego, trenera gliwickich mastersów, zaczął ćwiczyć inne dyscypliny. - Najlepiej czuję się w biegach i rzutach – przekonuje. - Jeździłem z początku tylko na zimowe i letnie olimpiady UTW, czasem mistrzostwa Polski i za każdym razem przywoziłem z tych imprez medale. W swojej kategorii wiekowej jestem rekordzistą kraju w rzucie młotem, pchnięciu kulą i rzucie oszczepem. Jak pobiję rekord Polski w rzucie dyskiem to mam wszystko - wylicza.
W 2019 r. po raz pierwszy wziął udział w Lekkoatletycznych Mistrzostwach Świata Masters w Toruniu. W kategorii 85+, zdobył złoty medal w sztafecie 4x200 m oraz czwarte miejsce w pchnięciu kulą. Największy sukces odniósł jednak na ubiegłorocznym światowym czempionacie. Zdobył w Toruniu 6 medali – 3 złote i 3 srebrne, przy każdej konkurencji ustanawiając jednocześnie nowy rekord Polski. - Zagrali mi Mazurka Dąbrowskiego. To było wzruszające – opowiada.

Poznajcie ulubione miejsca w Gliwicach Czesława Pluszczewskiego, 91-letniego mistrza świata masters w lekkiej atletyce.(s)

Czesław Pluszczewski
Lat 91. Multimedalista sportowych imprez dla seniorów. Ma na swoim koncie medale mistrzostw Polski i świata. Jest rekordzistą kraju w swojej kategorii wiekowej w kilku lekkoatletycznych konkurencjach. Za swoje osiągnięcia zwyciężył m.in. w ogólnopolskim konkursie „Senior w Ruchu”, organizowanym przez Stowarzyszenie MANKO – wydawcę czasopisma „Głos Seniora”, współfinansowanym przez Ministerstwo Sportu i Turystyki.

Galeria

wstecz

Komentarze (0) Skomentuj