Skandalem zakończyło się spotkanie Piasta Gliwice z Lechią Gdańsk w ostatniej kolejce sezonu PKO BP Ekstraklasy. 
„Kibice” (celowo cudzysłów) Lechii doprowadzili do przerwania meczu i jego przedwczesnego zakończenia, rzucając race na murawę. Piast, który przegrywał 0:1, zainkasuje zapewne 3 punkty walkowerem.

Przed meczem nic nie zapowiadało wielkich emocji w konfrontacji Piasta z Lechią. Starcie obu ekip było typowym spotkaniem o pietruszkę – oba zespoły nie mogły już poprawić swoich sytuacji w tabeli. Piast sezon zakończył na 5. miejscu, podczas gdy Lechia pożegnała się z ligą już kilka kolejek temu.
Zaczęło się od pożegnania. Grający przez niemal 15 w barwach Piasta Jakub Szmatuła oficjalnie zakończył swoją karierę bramkarską. Choć nie gra już od grudnia i w Piaście jest teraz trenerem, to w sobotę po raz ostatni z kapitańską opaską na ręce symbolicznie wyprowadził swój zespół na boisko. Po kilkudziesięciu sekundach obie ekipy uformowały szpaler, a wzruszony Szmatuła przy gromkich brawach zszedł do szatni.

Potem na boisku nie działo się zbyt wiele. Wyżej notowany Piast miał piłkę, ale niewiele z tego wynikało. W 30. minucie gola niespodziewanie zdobyli goście, a jego autorem był Marco Terrazzino. Drugą odsłonę Piast rozpoczął od ataków na bramkę Lechii, jednak brakowało tego ostatniego podania. W 63. minucie mecz został przerwany, bo „kibice” Lechii wrzucili race na murawę. Po wznowieniu gry znów posłali kolejną serię rac i po raz drugi sędzia musiał zarządzić pauzę. Kibole z Gdańska nie odpuszczali ewidentnie dążąc do zakończenia przed czasem tych zawodów. Piłkarze na kilkanaście minut zeszli do szatni, wrócili wprawdzie na boisko, by kontynuować grę, ale trwało to ledwie dwie minuty. W 79. minucie sędzia Marcin Kochanek z Opola był zmuszony do przerwania meczu.

Decyzję w sprawie wyniku spotkania (wydaje się pewnym walkower dla Piasta) i kar finansowych Komisja Ligi podejmie w środę, 31 maja.

Piast Gliwice: Jakub Szmatuła (2’ Frantiszek Plach) - Arkadiusz Pyrka, Miguel Munoz, Jakub Czerwiński, Alexandros Katranis, Grzegorz Tomasiewicz, Patryk Dziczek - Michael Ameyaw, Michał Chrapek, Jorge Felix, Kamil Wilczek.

Aleksandar Vuković
Nietypowe było zakończenie spotkania. Szkoda, bo nie o to chodziło. Tym bardziej, że my pożegnaliśmy dziś ważną postać dla klubu - bramkarza Jakuba Szmatułę. Kibice mogli skończyć w ten sposób swój mecz w Gdańsku, jeśli chcieli coś manifestować. Nie dostaliśmy szansy, by odwrócić wynik. W momencie przerwania meczu było na to wystarczająco dużo czasu. Nie graliśmy może super, ale byliśmy lepszą drużyną. Moment nieuwagi kosztował nas stratę gola, co nam się rzadko zdarza. Twardo stąpam po ziemi. Nie przegraliśmy 12 meczów z rzędu, ale dziś przegrywaliśmy z zespołem, który spadł z ekstraklasy. Więc praca, praca, a mniej gadania. Mamy fundament, kręgosłup drużyny. To dla mnie najważniejsze. Jestem spokojny, teraz trzeba budować dalej.

Galeria

wstecz

Komentarze (0) Skomentuj