Zakończyła się runda zasadnicza w PKO BP Ekstraklasie. Do fazy finałowej Piast startuje z pozycji wicelidera. Rok temu niebiesko-czerwoni mieli identyczny bilans punktowy i taką samą stratę do Legii. Jak to się skończyło, wszyscy pamiętamy. Przed nami jeszcze siedem kolejek i wiele może się zdarzyć. Z optymizmem patrzymy jednak w przyszłość, bo podopieczni Waldemara Fornalika nie przegrali od sześciu kolejek. W poprzednim tygodniu sposobu na Piasta nie znaleźli ani Górnik Zabrze, ani Jagiellonia Białystok. Derby Górnego Śląska zakończyły się bezbramkowym remisem, zaś delegacja na Podlasie pewną wygraną 2: 0.
W meczu z Górnikiem nie mogli zagrać Gerard Badia i Jorge Felix. To była spora strata dla mistrzów Polski, bo w poprzednich spotkaniach z zabrzanami obaj Hiszpanie stanowili o sile napędowej drużyny. W miejsce Felixa trener wybrał Patryka Tuszyńskiego, który na boisku ustawił się obok Piotra Parzyszka.

– To są derby, nie zapominajmy o tym. Mecz bardzo ważny również dla zawodników. Spodziewamy się agresywnej gry Górnika, chwilami nawet bezkompromisowej. My będziemy robić swoje – mówił przed pierwszym gwizdkiem Fornalik.

Spotkanie zaczęło się od rzutu rożnego, bo już w 30. sekundzie ten stały fragment wykonywali zabrzanie – bez zagrożenia. Potem inicjatywa należała do gliwiczan, ale goście, już na połowie Piasta, starali się przejąć piłkę. W 9. minucie Roman Prochazka zagrał do... Parzyszka, ten natychmiast wyszedł z kontrą, lecz został sfaulowany. Bezpośrednio z rzutu wolnego uderzył Tom Hateley – Martin Chudy pewnie złapał piłkę. 

W 16. minucie zabrzanie przedarli się w pole karne gospodarzy i Stavros Vasilantonopoulos oddał strzał z trudem obroniony przez bramkarza Piasta. W odpowiedzi gliwiczanie wyszli z szybką akcją, po której Martin Konczkowski dośrodkował idealnie na głową Parzyszka – ten dobrze strzelił, jednak efektowną paradą popisał się golkiper gości. 

W 28. minucie znów gliwiczanie przejęli piłkę. Futbolówka trafiła na głowę Kristophera Vidy, który uderzył celnie, lecz zbyt lekko, by zmusić Chudego do kapitulacji. Potem Konczkowski, będąc na pełnym biegu, zdecydował się strzelić z ostrego kąta, ale golkiper gości był tam, gdzie powinien. Piast cały czas atakował. Niestety, zdarzały mu się błędy, po których Górnik wyprowadzał kontry. Ostatecznie pierwsza połowa zakończyła się bezbramkowym remisem.

W drugiej odsłonie obraz gry się nie zmienił. Piast rozgrywał, atakował, Górnicy dobrze bronili. W 53. minucie, po dośrodkowaniu Hateleya i interwencji Jesusa Jimeneza, piłka, po rękach Chudego, odbiła się od poprzeczki zabrzańskiej bramki. W 59. minucie na chwilę zamarły serca naszych zawodników, bo Igor Angulo umieścił futbolówkę w siatce. Napastnik Górnika był jednak na pozycji spalonej. 

Im dłużej trwało spotkanie, tym bardziej rosła przewaga niebiesko-czerwonych, co nie przekładało się, niestety, na kolejne sytuacje bramkowe. Rosło też zmęczenie zawodników, więc jeden błąd mógł rozstrzygnąć o losach pojedynku – na grad goli już się nie zanosiło. W 70. minucie Vida uderzył z dystansu, nad poprzeczką. Była to ostatnia akcja Węgra, bo został zmieniony przez Tiago Alvesa. 

W 81. minucie, po składnej akcji, Sebastian Milewski przymierzył zza linii pola karnego, Chudy odbił przed siebie – asekurował swojego bramkarza Paweł Bochniewicz i w porę przejął futbolówkę. Piast grał do końca, zamknął zabrzan w okolicach szesnastki, ale zabrakło tego, co najważniejsze – bramki. Z remisu bardziej zadowoleni mogą być Górnicy, bo wywieźli z Okrzei cenny punkt.

Piast: František Plach – Martin Konczkowski, Uroš Korun, Jakub Czerwiński, Mikkel Kirkeskov, Kristopher Vida (71’ Tiago Alves), Tom Hateley, Tomasz Jodłowiec (75’ Patryk Sokołowski), Sebastian Milewski, Piotr Parzyszek, Patryk Tuszyński (81’ Tymoteusz Klupś)
 



Przed ostatnią kolejką rundy zasadniczej było już wiadomo, kto zagra w grupie mistrzowskiej, a kto powalczy o utrzymanie. Piast z dorobkiem 50 punktów miał zagwarantowane drugie miejsce (prowadząca Legia miała ich 60). O poluzowaniu mowy być jednak nie mogło, bo przewaga nad grupą pościgową po remisie z Górnikiem zmalała do czterech oczek. Miała się też o co bić Jagiellonia, w przypadku wygranej mająca szansę na zajęcie czwartego miejsca, co dawałoby jej handicap w postaci czterech spotkań u siebie.

Obie ekipy przystępowały do pojedynku bez kluczowych zawodników. W zespole Piasta zabrakło m.in. najskuteczniejszego strzelca Jorge Felixa oraz Gerarda Badii. Na ławce usiadł też Tomasz Jodłowiec, którego w jedenastce zastąpił Patryk Sokołowski.

Gliwiczanie od pierwszej minuty zamknęli gospodarzy na ich połowie, cierpliwie rozgrywając piłkę, co szybko przyniosło efekt w postaci faulu na Parzyszyku. Z rzutu wolnego idealnie dogrywał Hateley, Jakub Czerwiński wyskoczył przed obrońców – strzelił niecelnie (gol i tak nie byłby uznany, bo defensor Piasta znalazł się na spalonym). 

Białostocczanie po raz pierwszy postraszyli gości w 17. minucie. Wtedy, po rogu, dość przypadkowo piłka odbiła się od jednego z graczy Jagiellonii i zmierzała w światło bramki – sprzed linii wybił ją zawodnik Piasta. W 24. minucie gliwiczanie wyszli z kontrą – Konczkowski wpadł w pole karne, wyprzedził Zorana Arsenicia, ten ratował sytuację faulem, za co sędzia wskazał na „wapno”. 

Jedenastkę pewnie wykorzystał Parzyszek. W 32. minucie, po kolejnej składnej akcji, Konczkowski dośrodkował w pole karne, do piłki dopadł Milewski i celnie przymierzył, ale zablokował to uderzenie piłkarz gospodarzy. W 35. minucie Ivan Runje wygrał główkowy pojedynek z Sokołowskim, na szczęście futbolówka spadła na górną siatkę. 

W 40. minucie Arsenić znów chciał pomóc gliwiczanom w zdobyciu gola. Przy próbie zagrania do własnego bramkarza Serb podał do Parzyszka, ten stanął oko w oko z Damianem Węglarzem, jednak golkiper Jagiellonii pojedynek wygrał. W końcówce zaatakowali jeszcze goście, lecz nie udało im się podwyższyć wyniku. 

Zaraz po wznowieniu gry Milewski dał sobie zabrać piłkę na własnej połowie. Gospodarze natychmiast wyszli z kontrą, którą atomowym strzałem kończył Jakov Pulić. Plach zdołał sparować futbolówkę za końcową linię. Jagiellonia atakowała, co zostało zaznaczone dwoma strzałami Ariela Borysiuka – niecelnymi. 

Gospodarze bliscy wyrównania byli w 60. minucie, kiedy piłka, po strzale Jesusa Imaza, zatrzymała się na słupku. Chwilę później Puljić minimalnie się pomylił. Waldemar Fornalik zareagował na tę sytuację zmianą: Tuszyńskiego zastąpił doświadczony Jodłowiec. 

Gospodarze nie zwalniali tempa. Na bramkę Piasta sunął atak za atakiem. Od 73. minuty gliwiczanom było już łatwiej, bo za drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną kartkę plac gry musiał opuścić Borysiuk. 
W 78. min Parzyszek miał sytuację, która mogła rozstrzygnąć mecz. Napastnik Piasta znalazł się sam na sam z Węglarzem i… oddał mu piłkę bez próby strzału. Parzyszek nie dotrwał do końca spotkania, bo zmienił go Dominik Steczyk. 

Pięć minut później Jodłowiec wyszedł sam na sam z bramkarzem gospodarzy i został podcięty w polu karnym przez Bogdana Tiru. Arbiter po raz drugi wskazał na 11. metr. Pod nieobecność Parzyszka pewnym egzekutorem okazał się Hateley, co przesądziło sprawę. 

Dobre wieści dla gliwiczan napłynęły też z Zabrza, gdzie Górnik pokonał Legię Warszawa 2: 0. Tym samym mistrzowie Polski odrobili trzy punkty do stołecznej drużyny.

W najbliższą sobotę, 20 czerwca o godz. 17.30 Piast w pierwszym meczu rundy finałowej podejmie przy Okrzei Lecha Poznań. Teoretycznie na spotkanie mogłoby wejść około 2,5 tys. kibiców. To, czy znajdą się na trybunach, zależy od postanowień wojewody śląskiego i prezydenta Gliwic. W chwili oddawania tego materiału do druku decyzje nie zostały jeszcze podjęte.

Piast: František Plach – Martin Konczkowski, Uroš Korun, Jakub Czerwiński, Mikkel Kirkeskov, Kristopher Vida, Patryk Sokołowski, Tom Hateley, Patryk Tuszyński (61’ Tomasz Jodłowiec), Sebastian Milewski (86’ Tiago Alves), Piotr Parzyszek (80’ Dominik Steczyk)

(gm)

Galeria

wstecz

Komentarze (0) Skomentuj