Przez ponad 120 minut trwała zacięta walka o ostatnie miejsce w ćwierćfinale rozgrywek Pucharu Polski. Ostatecznie z awansu cieszył się Górnik Zabrze, który przy Okrzei wygrał w serii rzutów karnych z Piastem Gliwice. Niebiesko-czerwoni powetowali sobie tę porażkę kilka dni temu, pokonując w Płocku tamtejszą Wisłę.

Zadecydowały karne

Początkowo pucharowe starcie Piasta z Górnikiem miało odbyć się 30 listopada, ale z uwagi na zakażenia koronawirusem w gliwickiej drużynie mecz przełożono na 9 lutego. Pierwsza część środowego spotkania minęła pod znakiem wymiany ciosów. Lepsze okazje miał w premierowej odsłonie Górnik. W drugiej połowie więcej z gry miał z kolei Piast, ale nie udokumentował tego zdobyciem choćby jednego gola. Po regulaminowym czasie gry cały czas utrzymywał się bezbramkowy remis. O losach awansu do ćwierćfinału Fortuna Pucharu Polski musiała zadecydować dogrywka. Dodatkowe 30 minut gry też nie przyniosło rozwiązania, choć Piast mocno napierał. Koniec końców ostatniego ćwierćfinalistę wyłoniła seria rzutów karnych. Lepiej egzekwowali je zabrzanie wygrywając 4:2 (bramkarz Górnika obronił strzały Toma Hateleya i Tihomira Konstadinowa).

Zdobyli twierdzę Płock

Ostatni mecz ligowy Piast wygrał w listopadzie, a z wyjazdowej victorii cieszył się w sierpniu 2021. Powodów do optymizmu przed ligowym meczem z Wisłą Płock nie było więc zbyt wiele, a na dodatek Wisła spisywała się na swoim stadionie do tej pory znakomicie nie przegrywając w tym sezonie żadnego ze spotkań. Niedzielna konfrontacja zaczęła się w wymarzony sposób dla Piasta. Ręka jednego z płockich defensorów i sędzia wskazał na 11. metr. Do piłki podszedł Damian Kądzior, ale bramkarz Wisły nie dał się pokonać. Niezrażenie jednak tym niepowodzeniem goście kilka razy groźnie zaatakowali bramkę gospodarzy (Aleksandros Katranis, Rauno Sappinen, Kamil Wilczek). Za każdym razem udanie jednak interweniował golkiper płocczan Krzysztof Kamiński. Piast przeważał, lecz brakowało do szczęścia goli. Te pojawiły się w ciągu pięciu minut drugiej połowy i przyniosły niebiesko-czerwonym zasłużone zwycięstwo. W 64. min po silnym strzale Michała Chrapka, piłka zmierzała tuż pod poprzeczkę. Kamiński wybił futbolówkę, ale ta odbiła się od poprzeczki i wróciła na boisko, a tam czyhał już na nią Martin Konczkowski, który wykorzystał okazję i wpakował ją do siatki. Pięć minut później, piłka znalazła się pod nogami Kamila Wilczka, a ten skorzystał z okazji, pokonując golkipera Wisły. Piast wrócił na zwycięską ścieżkę i oby został na niej jak najdłużej.

Piast: František Plach – Tomáš Huk, Jakub Czerwiński, Ariel Mosór, Martin Konczkowski, Tom Hateley, Michał Chrapek (75’ Michał Kaput), Rauno Sappinen (60’ Kristopher Vida), Damian Kądzior (60’ Arkadiusz Pyrka), Aléxandros Katránis (46’ Jakub Holúbek), Kamil Wilczek (88’ Alberto Toril).
 

Waldemar Fornalik: zdawaliśmy sobie sprawę, jak ważne są punkty w spotkaniu z Wisłą. Patrząc na tabelę, to są one bezcenne. Zdawaliśmy sobie również sprawę z trudnego terenu w Płocku, gdzie statystyki wyraźnie pokazywały, że Wisła tutaj nie przegrała, a większość wygrała. Powiedzieliśmy sobie jednak, że jesteśmy w stanie wygrać i tak też się stało. Nie załamaliśmy się po pechowym początku i nie strzelonym karnym. Mieliśmy też świetną sytuację Kamila Wilczka... Wisła, jako gospodarz, również parła do przodu i próbowała stwarzać sobie sytuację, ale my dobrze radziliśmy sobie w obronie. W drugiej połowie cały czas walczyliśmy i dążyliśmy do zwycięstwa. We wcześniejszych spotkaniach graliśmy nieźle, ale brakowało punktów. Drużynie pogratulowałem charakteru i tego, że z trudnego terenu wyjeżdżamy z trzema punktami.

Galeria

wstecz

Komentarze (0) Skomentuj