Wczoraj około godziny 4.00 na starówce doszło do "uprowadzenia" opla wraz z czterema młodymi mężczyznami. "Porywaczem" okazał się pijany 23-latek, który groził gliwiczanom użyciem broni, po czym kazał się wozić po mieście. 

Trzech przyjaciół, ministrantów (dwóch 19-latków oraz 23-latek), postanowiło zabawić się nocą w jednym z lokali na starówce. Troszkę wypili, a gdy chcieli już wrócić do domu, zadzwonili po kolegę z samochodem. Czekali na niego przy ulicy Dolnych Wałów. Kiedy 25-letni przyjaciel nadjechał swoim oplem i już mieli wchodzić do auta, zaczepił ich młody pijany mężczyzna. Zaczął coś tam, po pijacku, bełkotać. W pewnym momencie stał się jednak agresywny - wyjął z kieszeni nóż, po chwili - pistolet. Grożąc, rozkazał mężczyznom, by kupili mu butelkę piwa, ewentualnie - dali na nią pieniądze. 


Wystraszeni koledzy pewnie żądanie pijaka by spełnili, tyle że ten, nagle, zmienił zdanie. Kazał wszystkim wsiąść do samochodu, sam też to uczynił i polecił, by kierowca jeździł z nim po mieście. W rejonie ul. Tkackiej nakazał sterroryzowanemu 25-latkowi zatrzymać pojazd, a wszystkim wysiąść. W momencie, gdy terrorysta na chwilę stracił czujność, porwani wykorzystali moment i rzucili się na niego. Wtedy nadjechał policyjny patrol, który zauważył szamotaninę. Wszyscy uczestnicy zostali zatrzymani do wyjaśnienia. 


- Po przesłuchaniu w komisariacie pokrzywdzonych zwolniono do domu, zaś podejrzany trafił do policyjnego aresztu - wyjaśnia nadkom. Marek Słomski, oficer prasowy gliwickiej policji. - Sprawca jest gliwiczaninem, ma 23 lata. Prokuratura rejonowa zastosowała wobec niego środek zapobiegawczy w postaci policyjnego dozoru, przedstawiła mu też zarzuty usiłowania kradzieży rozbójniczej oraz gróźb karalnych. Za to grozi od roku do 10 lat pozbawienia wolności.


Podejrzany miał we krwi prawie dwa promile alkoholu. Policjanci znaleźli przy nim nóż oraz pistolet gazowy. 23-latek nigdy wcześniej nie był notowany. 


wstecz

Komentarze (0) Skomentuj