Pracownica baru przekonała się, że przestępca zazwyczaj nie wzbudza podejrzeń: nie straszy wyglądem, więcej – może nawet wzbudzać zaufanie.
Dobrze ubrany i sprawiający wrażenie porządnego człowieka mężczyzna wszedł do baru niedaleko gliwickiego dworca PKP i zamówił pierogi. Ekspedientka poszła zająć się zamówieniem, a kiedy wróciła z pełnym talerzem, zauważyła, że nie ma telefonu komórkowego, który, dobrze pamiętała, zostawiła za kontuarem. 

Kobieta zapytała klienta, czy wie coś na temat zniknięcia telefonu. Mężczyzna zaprzeczył, zjadł pierogi, wstał i wyszedł. Poszkodowana zaś zgłosiła kradzież policji.  

Sprawą zajęli się detektywi z trzeciego komisariatu. Po wielu typowaniach zatrzymali wreszcie 51-letniego gliwiczanina, którego podejrzewali o kradzież, a pracownica baru rozpoznała w nim klienta od pierogów. 

51-latek początkowo zaprzeczał, twierdził, że z kradzieżą nie ma nic wspólnego. W końcu, przyparty do muru, przyznał się do winy i poprosił o dobrowolne poddanie karze. 

Jak się okazuje, mężczyzna ma bogatą przeszłość kryminalną. Był już zatrzymywany za organizowanie przestępczej gry, zwanej „trzy cukierki”, „trzy karty” lub "trzy kubki".  
wstecz

Komentarze (0) Skomentuj